XX - lecie
Błogosławiony Jan Paweł II mówił, że człowiek znaczy tyle, ile może dać drugiemu człowiekowi. Z okazji XX Lecia Jubileuszu Stowarzyszenia Kobiet z Problemem Onkologicznym w Łomży chciałabym wspomnieć niektóre ZNACZĄCE osoby, zaangażowane w jego działalność w różny sposób, w różnych formach. Jubileusz często skłania do wspomnień, do refleksji.
Zastanawiam się czasem - jak wyglądałoby moje życie, gdybym nie "trafiła" do Stowarzyszenia. Czy poznałabym tak wiele wspaniałych osób, które przekazały mi dużo mądrości życiowych, wiele istotnych wskazówek niezbędnych do egzystencji, gdy przychodzi choroba, przytłacza cierpienie i wszystko wydaje się nie mieć
sensu? Jak żyć nawet przy ogromnym wsparciu bliskich i przyjaciół, gdy ciągle coś boli, a w organizmie tyka "bomba", bezsenne noce przepełnione są strachem i "dumkami". Co będzie z dzieckiem, które ma dopiero 8 lat?
Właśnie za sprawę córki, która uczyła się w SP Nr l, poznałam nauczycielkę, która zwracała na siebie uwagę urodą, elegancją – zawsze pogodna, roześmiana. Zwyczajnie po "babsku" zazdrościłam jej. Ładna, radosna i na pewno zdrowa. Pewnego dnia, gdy wracałyśmy razem ze szkolnego zebrania dowiedziałam się,
że ta "RADOSNA PANI" to Ania Dąbrowska -.Amazonka samotnie wychowująca małą córeczkę, kobieta, która mimo młodego wieku dostała nieźle w kość od życia. Nie mogłam zrozumieć - jak po tylu przejściach można tak beztrosko i radośnie żyć, może to tylko "poza" przed otoczeniem - myślałam.
Okazało się jednak, że to nie poza, ale sposób na szczęśliwe i radosne mimo trudnych doświadczeń życie. To był moment kiedy moje mroczne życie nabrało barw lata. Włączyło się szybko pozytywne myślenie, że skoro Ani się udało to mnie też się uda, tylko jak mówiła Ona trzeba żyć tak, aby nie zmarnować żadnej chwili, a że tak żyła widać było w dniu kiedy odeszła do Pana. Kiedy w ostatniej jej drodze pożegnać
ją przyszły tłumy, świadczyło, że każda chwila jej życia była "po coś".
Ania dbała, aby moje kontakty ze Stowarzyszeniem nie były tylko epizodem. Przedstawiła mi ówczesną Prezes dr. Ewę Iwanowską i stwierdziła, że tyle jest rzeczy do zrobienia, i każda para rąk jest niezbędna. Ewa (po kilku minutach spotkania wydawało mi się że znamy się już wieki) szybko "zagospodarowała" moją osobę, co pozwoliło mi nie pamiętać o chorobie. Nie chciałam Ich zawieść, zaufały mi, że Pomo-
gę, a po za tym stwierdziłam, że ta "terapia poprzez" działanie jest fajniejsza i daje dużo lepsze efekty niż ta w gabinetach psychoterapeutów.
Spotkanie w gronie Amazonek, pracowników oddziału Rehabilitacji, o którym Ewa mówiła, że jest to jej trzecie dziecko, bo organizowała go od podstaw, wizyty w ośrodku Hipoterapii dla dzieci z porażeniem mózgowym w Kisielnicy, no i ta siła płynąca z Anki i Ewy całkowicie postawiły mnie do pionu. O chorobie myślałam tylko wtedy, gdy trzeba było przejść w szpitalu kolejny zabieg, a po powrocie do domu już trzeba było włączyć się w nowe prace organizowane przez Stowarzyszenie.
Choć nasze "PREZESKI" zarządzają już Niebiańskimi
Amazonkami zostawiły nam wielce wymowne i ponadczasowe przesłanie.
"Nie ma sensu w miejscu tkwić, trzeba dalej pełnią życia żyć. Idziemy przez życie z sercem na dłoni z uśmiechem na twarzy i z tą pewnością, że nasze życie jedyne i niepowtarzalne mimo wielu cierpień i kłopotów - ma głęboki sens. "
To przesłanie motywuje nas do kontynuowania pod przewodnictwem obecnej Pani Prezes Basi Porwoł rozpoczętych dzieł. Jednym z nich, które wpisało się na stałe w kalendarz życia Łomżyniaków (i nie tylko) jest organizowany co roku Bal Przyjaciół Amazonek, a pozyskane na nim fundusze zasila konto Stowarzyszenia. Karnawałowe spotkanie jest okazją do dobrej zabawy, do wspomnień chociażby o wieloletniej Przyjaciółce Stowarzyszenia śp. Pani Hani Bielickiej wielokrotnie uczestniczącej w balach, ofiarowywała na aukcję wspaniałe kapelusze, które były nieodzowny m elementem jej stroju i na scenie w codziennym
Cieszy bardzo fakt, że mimo trudnych czasów w jakich przyszło nam egzystować krąg . Przyjaciół Amazonek powiększa się i jak mówi nasza koleżanka Tereska Chludzińska " tabletka wrażliwości działa nieustannie". W dobie smsów,
e-maili stowarzyszenie mówi "ludzkim głosem" po przez organizację
październikowych Dni Walki z Rakiem, organizowanie prelekcji, odczytów, poprzez codzienne otwarte drzwi dla chorych, dla rozmowy i wsparcia.
Z okazji Jubileuszu życzę Wam wiary, ze wszystko ma sens; wiary, która pozwoli z nowym zapałem spojrzeć na to co już przygasło. Życzę miłości tak ogromnej, że nie można jej zatrzymać dla siebie. Życzę, aby każdy kolejny dzień,
był piękniejszy od poprzedniego. Tylko Bóg wie, które z naszych marzeń nas poszerzają. Życzę Wam spełnienia tych marzeń. Życzę nadziei, która obudzi
Wasze serca.
Wanda Wałkuska