Las Przestrzelski, śmietnik historii czy pamięci życia.
- Z dużym prawdopodobieństwem możemy powiedzieć, że dziś w tej części Lasu Przestrzelskiego, nie ma już szczątków – mówi Marcin Sochoń, wiceprezes i rzecznik Stowarzyszenia „Wizna 1939”. W minioną sobotę (12.10) po raz trzeci Stowarzyszenie prowadziło w tym miejscu wykopaliska, które po raz pierwszy zakończyły się tylko przerzuceniem piasku.
Między Jedwabnem, a Przestrzelami, około 1,7 km od jedwabieńskiego kościoła, rośnie las, który skrywa wiele tajemnic. W środku zagajnika do dziś widać doły z charakterystycznymi załamaniami. To pozostałość po okopach i transzejach z I wojny światowej, Budowane je na skrajach lasów, dziś są po środku. Praktyczni Niemcy wykorzystali je podczas II wojny światowej, czyniąc z nich doły śmierci. Ustawiali na skraju wykopu i z pewnej odległości strzelali tak, by krew nie pobrudziła mundurów. Osunięte bezwładnie ciała dobijano i zasypywano.
W piątek 11. sierpnia 1943 roku zamordowano w tym miejscu dwa małżeństwa: Władysławę i Franciszka Mościckich oraz Annę i Józefa Bronakowskich. Z czasem miejsce oznaczono krzyżem, a później pojawił się pomnik. Kilka metrów dalej stoi kolejny krzyż, choć nie do końca wiadomo „kto pod nim śpi”.
12 czerwca 2021 roku wolontariusze Stowarzyszenia Wizna 1939 przeprowadzili ekshumację Państwa Mościckich i Bronakowskich, którzy spoczęli na cmentarzu w Jedwabnem.
Kilka metrów od miejsca mordu Bronakowskich i Mościckich prosty żelazny krzyż znaczył kolejną wojenną mogiłę. Świadek czasów Leon Dziedzic z pobliskich Przestrzel dziennikarzom Rzeczpospolitej mówił o piętnastu rozstrzelanych. W połowie października 2022 roku Wizna 1939 na prośbę jednej z rodzin przeprowadziła kolejną ekshumację. Wolontariusze mieli odnaleźć szczątki dwóch osób: ojca i syna, ale wydobyto kości 11 osób. Mamy zatem rozbieżność z opowieścią Leona Dziedzica i rodziny zamordowanych.
Las Przestrzelski to taki miszmasz historii – tłumaczy jeden z lokalnych historyków. Są tam kości ofiar z pierwszej i drugiej wojny światowej, kaci wymieszani z ofiarami.
Leon Dziedzic we wspomnianej rozmowie z dziennikarzami mówi o pochowaniu trzech żołnierzy niemieckich, którzy zginęli z rąk sowietów. Ich kości, jeśli wierzyć świadectwu, też gdzieś tam są. - Dla pamięci wycięliśmy z synem krzyżyki na sosnach w czterech narożnikach mogiły – czytamy w Rzeczpospolitej.
W sobotę 12 października 2024 roku po raz trzeci wolontariusze Stowarzyszenia Wizna 1939 wrócili do Lasu Przestrzelskiego, by szukać kolejnych szczątków.
- Wcześniej robiliśmy sondaż i rekonesans. Dziś w kilku miejscach chcieliśmy to zweryfikować – mówił Marcin Sochoń ze Stowarzyszenia Wizna 1939. Nic nie znaleziono.
Miejsce spoczynku wspomnianych Niemców może być o tyle trudne do ustalenia, ponieważ po wojnie znaczono groby ofiar, ale oprawców już nie.
W innej części Lasu Przestrzelskiego, około 300 metrów od miejsc ostatnich ekshumacji, stoi kamień - pomnik, na którym można wyczytać: „Miejsce uświęcone męczeńską śmiercią 20 działaczy politycznych przez zbirów hitlerowskich za naszą i waszą wolność”. Wspomniany Leon Dziedzić mówi, że leżą tam zamordowani Żydzi, Rosjanie i Polacy. Kto i w jakich okolicznościach zginał „za naszą i waszą wolność”?
Śmietnik historii i życia
Dziś las skrywa tajemnice także współczesnego życia. Na ścieżce prowadzącej do pomnika 20 działaczy politycznych leży prezerwatywa, a po krzakach błyszczą plastiki i butelki z czyjegoś domu. Słowem śmietnik. Osoba wyrzucająca odpady nie była tak praktyczna jak Niemcy i nawet nie próbowała wrzucać ich do dołu, tylko pod drzewo, i po kłopocie. Smutne, że las uświęcony krwią zamordowanych pełni rolę śmietnika.
Plan „Wizny 1939” na Wiznę
- Do tej pory, w różnych rejonach Polski, odnaleźliśmy prawie 60 osób – wyznaje Marcin Sochoń, wiceprezes i rzecznik Stowarzyszenia „Wizna 1939”. Pytany, które znalezisko, która akcja była najważniejsza bez zastanowienia się wyznaje, że najważniejszym znaleziskiem, najważniejszą sprawą była ekshumacja bohatera spod Wizny, szczątków kpt. Władysława Raginisa. Dziełem, które czeka na dokończenie jest z kolei ekshumacja Żydów w Wiźnie.
- Mamy dowody, miejsca, weryfikacje, świadków. Wiemy na pewno, że zrobili to Niemcy, choć przez lata Polacy byli o to oskarżani – mówi rzecznik Stowarzyszenia „Wizna 1939”.
Mowa o miejscu, gdzie nie ma mogiły, a jest pole uprawne, gdzieś niedaleko „Jankowego sklepu” na skraju Wizny. Marcin Sochoń przyznaje, że w tej chwili trwa wymiana korespondencji z IPN-em, choć już dogadano się z niezależną gminą wyznania mojżeszowego.
„My się na to nie godzimy. Jeśli zrobili to Polacy, to Ok. Ale zweryfikujmy to. Nie można nikogo oskarżać o zbrodnię, nie udowadniając mu tego. Będziemy o to walczyć, dopóki sił będziemy mieli. Ludzie mają spocząć tam, gdzie powinny spoczywać. Ekshumować i pochować na uświęconej ziemi. Koniec. Kropka”.