Odkrywanie tajemnic lasu śmierci
Stowarzyszenie „Wizna 1939” zaprezentowało w Hali Kultury film i wydawnictwo, dokumentujące prace poszukiwawcze i ekshumacyjne w Lesie Przestrzelskim. Ich dotychczasowy efekt to odnalezienie 15 ofiar niemieckich zbrodniarzy i zapewnienie im godnego pochówku na cmentarzach w Jedwabnem i Burzynie. - Tyle lat spędziłem w Wiźnie, tyle lat poznawałem te tereny i nigdy by mi do głowy nie przyszło, nie wiedziałem o tym, że tak ogromne zbrodnie na Polakach były popełnione właśnie w Jedwabnem - podkreślał prezes Stowarzyszenia „Wizna 1939” Dariusz Szymanowski, dodając, że Jedwabne było do tej pory znane ze zbrodni popełnionej na Żydach, ale skala zbrodni popełnionych tam na Polakach jest równie ogromna.
Stowarzyszenie „Wizna 1939” działa w znacznie szerszym zakresie, nie ograniczając się tylko do pielęgnowania pamięci o obronie odcinka „Wizna” przez Samodzielną Grupę Operacyjną „Narew” kapitana Władysława Raginisa w czasie kampanii wrześniowej 1939 roku. Stąd podejmowanie licznych działań, w tym prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych ofiar II wojny światowej.
Wstępem do kolejnych był telefon przed dwoma laty. Anna Zejer z Jedwabnego, zwracająca się wcześniej w tej sprawie do Instytutu Pamięci Narodowej, poprosiła Dariusza Szymanowskiego o pomoc w odnalezieniu i ekshumacji szczątków Władysławy i Franciszka Mościckich oraz Anny i Józefa Bronakowskich, mieszkańców tej miejscowości, zamordowanych przez niemieckich żandarmów w czasie II wojny światowej za pomaganie partyzantom. Zostali skatowani i zastrzeleni w Lesie Przestrzelskim, miejscu dla Jedwabnego tak tragicznym, jak dla Łomży Las Giełczyński. Losu rodziców uniknęła 15-letnia wówczas Sabina Mościcka, później Wysocka, która przez lata szukała możliwości godnego ich pochowania. W roku 2021 miała już 93 lata, dlatego był to ostatni moment na podjęcie takich działań.
- To miejsce w zasadzie nigdy nie było w taki sposób przebadane - mówił w filmie Mariusz Sochoń. - Były akta Instytutu Pamięci Narodowej, który przeprowadził śledztwo, natomiast nigdy nie podjęto działań poszukiwawczych i ekshumacyjnych.
Prace Stowarzyszenia „Wizna 1939” zakończyły się sukcesem, ponieważ w miejscu wskazanym przez Sabinę Wysocką znaleziono szczątki czterech osób. Wszystkie miały połamane kończyny i żebra, ich twarze były zmasakrowane, były również widoczne ślady innych urazów, świadczące o tym, że ofiary były przed śmiercią bestialsko katowane. Miało to miejsce na posterunku żandarmerii w Jedwabnem, po czym Mościccy i Bronakowscy zostali doprowadzeni do pobliskiego lasu, gdzie zostali rozstrzelani, a następnie dobici strzałami w głowę. Bliscy zamordowanych już w momencie ekshumacji potwierdzili, że mogą to być ich rodzice; dowodem potwierdzającym tożsamość Franciszka Mościckiego był różaniec, znaleziony na miejscu kaźni w jego zaciśniętej dłoni, przy zachowanych relacjach, że miał go przy sobie podczas drogi na miejsce kaźni, ale 100% pewność dały badania antropologiczne i testy genetyczne.
W lutym ubiegłego roku małżeństwa Mościckich i Bronakowskich zostały, z honorami wojskowymi, pochowane w Jedwabnem, a całość prac Stowarzyszenie „Wizna 1939” udokumentowało 15-minutowym filmem „Mordercy z Jedwabnego” i broszurą „Jedwabne. Niemieckie zbrodnie na Polakach”.
Okazało się jednak, że do Dariusza Szymanowskiego i Marcina Sochonia napłynęło kolejne zgłoszenie o następnych ofiarach spoczywających w lesie śmierci. Dlatego członkowie stowarzyszenia w październiku ubiegłego roku wrócili do Lasu Przestrzelskiego, w celu odnalezienia szczątków dwóch mężczyzn, ojca i syna. Okazało się, że prowizoryczna mogiła - okop z czasów I wojny światowej, skrywa znacznie więcej, bo aż 11 ofiar. W większości byli to młodzi chłopcy, również jedna kobieta; wszyscy mieli ręce skrępowane z tyłu, ściągnięte do góry, a ślady wskazują na to, że zostali rozstrzelani i dobici.
Znalezione na miejscu zbrodni niemieckie łuski i pociski potwierdzają sprawstwo hitlerowców, z kolei siedem medalików-szkaplerzy świadczy o tym, że ofiarami byli Polacy. Zostali oni uroczyście pochowani w maju tego roku w Burzynie, a przedstawiciele Stowarzyszenia „Wizna 1939” podkreślali, że ta zbrodnia z roku 1941 i późniejsza o dwa lata, której ofiarami stali się Mościccy i Bronakowscy, to tylko szczyt góry lodowej niemieckich egzekucji na tym terenie w latach 1941-44. Za większością z nich stał starszy żandarm Karol Bardoń, mieszkający na tym terenie nawet nie Niemiec, a cieszyński Ślązak, jeden z odpowiedzialnych za pogrom jedwabieńskich Żydów 10 lipca 1941 roku. Nie poniósł za te zbrodnie najwyższej kary, ponieważ wyrok śmieci, wydany przez Sąd Okręgowy w Łomży w roku 1949, został zamieniony na karę 15 lat pozbawienia wolności.
Wszystko wskazuje na to, że Las Przestrzelski kryje jeszcze wiele ofiar, ale jak podkreślali podczas spotkania Dariusz Szymanowski i Marcin Sochoń, za dotychczasowe prace w nim prowadzone spotykają ich represje, między innymi ze strony Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Białymstoku, tak jakby starano się ich zniechęcić do podejmowania kolejnych działań tego typu.
- Komu zależy na tym, żeby nie odkrywać, kto tak naprawdę dokonał zbrodni w Jedwabnem, kto mordował Polaków w lesie śmierci, ale także, kto mordował Żydów w Jedwabnem? - pytał w filmie wiceprezes Marcin Sochoń.
- Dlaczego represjonuje się organizację społeczną, która odkrywa prawdę, która dokumentuje, z pomocą fachowców, właśnie te mordy, które od dawna powinny być udokumentowane i odkryte przez państwo polskie? - Jest zastanawiające i wręcz zadziwiające, że jesteśmy represjonowani z tego powodu, szykanowani, ale jednocześnie milczy w tej sprawie Instytut Pamięci Narodowej, który pierwszy powinien zająć się tymi sprawami. My nie zaprzestaniemy naszych prac, wrócimy do Lasu Przestrzelskiego, będziemy te prace kontynuowali, dlatego, że robimy to w imię pamięci tych, którzy zostali tam pomordowani, pamięci o Polakach z Jedwabnego i okolic - podsumowywał wypowiedź kolegi prezes Dariusz Szymanowski.
Wojciech Chamryk