Jak się odnaleźć w sytuacji nawrotu choroby?
„Nie zmieniaj się, aby byc kochanym, rozwijaj sie, przeciez jesteś kochany” D. Augsburger
Obok tych przytłaczających myśli pojawia się gniew, możesz poczuć się oszukana i wprowadzona w błąd. Dlaczego?
Ponieważ pamiętasz, jak wiele wysiłku i hartu ducha wymagało od Ciebie to, aby nauczyć się radzić sobie z chorobą, gdy pierwszy raz się z nią zmierzyłaś. Jak dzień po dniu pokonywałaś swoją słabość i niewiarę, uczyłaś się oswajać lęk, ufać lekarzom i leczeniu. Jak nauczyłaś się słuchać swojego ciała i pomagać mu w chwilach złego samopoczucia. Może nawet stałaś się bardziej otwarta w rozmowach z rodziną i przyjaciółmi - odważyłaś się mówić o swoich uczuciach i potrzebach? Być może poszukałaś też wsparcia i dobrych wskazówek u swoich koleżanek - Amazonek i wzorując się na nich zmieniłaś coś w swoim życiu, mając nadzieję, że pomoże Ci to odzyskać trwałe zdrowie?
Jeśli postępowałaś w ten sposób, a mimo to rak powrócił, możesz zareagować zwątpieniem i negacją: „Przecież tak bardzo się starałam, myślałam, że robię wszystko co należy Czy moje wysiłki miały jakiś sens?” Możesz obwiniać siebie, myśląc: „Zawiodłam... co robiłam źle?”, lub doświadczać zagubienia i bezradności: „Co mam teraz robić? Czy znajdę siły, aby znowu podjąć walkę z chorobą?”
To naturalne i zrozumiałe, że doświadczasz takich uczuć. One są „w porządku”, bo wyrażają Twoją wewnętrzną prawdę. Przyzwolenie sobie na ich przeżywanie i wyrażanie jest ważną częścią procesu emocjonalnego uzdrawiania się po doznanym szoku. Nie pozwól sobie tylko „ugrzęznąć” w skrywanym bólu i zamartwianiu się: rozmawiaj o nim z bliskimi ludźmi, pozwól sobie na przeżycie smutku i rozczarowania, złość na niesprawiedliwość losu, odczuwanie niepewności i leku. Po cóż byłyby łzy, jeśli nie po to, by oczyszczać nas z żalu: po cóż byłby gniew gdyby nie mobilizował naszych sił, aby podjąć nowe wyzwanie?
Równie ważne jest, abyś wiedziała, że nawrót choroby nie jest Twoją winą. Nie oznacza, że robiłaś coś źle. Nie oznacza również, że cele, które sobie wyznaczyłaś i stosowane przez Ciebie metody zmierzania ku ich osiągnięciu, są błędne lub bezwartościowe. Przeciwnie – Twoje cele są właściwe i nadal warte zaangażowania, a Twój wysiłek nie poszedł na marne. Wiele osiągnęłaś: stawiłaś czoło chorobie i własnej słabości, nauczyłaś się radzić sobie ze złym samopoczuciem i stresem, a także tego, jak odnawiać swoją energię i dbać o siebie. Nauczyłaś się odróżniać to, co jest ważne dla Ciebie i wartościowe, od tego co miałkie i niewarte starania. Twoja dbałość o dobrą kondycję organizmu, wysiłek umysłu i ducha, aby nie „zatapiać się” w jałowym negatywizmie, ale z dnia na dzień pokonywać trudności, szukać wsparcia i otuchy, modlić się o opiekę i siłę, poszukiwać znaczenia swych doświadczeń, sensu i wartości swojego życia - te wszystkie działania są dobre i właściwe. One pracują dla Ciebie - dla Twojego zdrowia - tu i teraz, i dla Twojej przyszłości.
To Ty jesteś osobą, która decyduje, jakie znaczenie przypisujesz swoim doświadczeniom. Rozważ mądre słowa poety:
„Dokonując na zawsze wyboru, każdej chwili wybierać muszę.”
Co oznaczają te słowa? Być może wyrażają odwieczną prawdę, że życie ciągle stawia przed nami trudne pytania, zmusza do określania swoich wartości i poszukiwania własnej drogi.
Aby sprostać swoim wyborom potrzeba nam zawierzenia i wytrwałości. Nawet, jeśli teraz odczuwasz zwątpienie, to fakt, że mimo lęku pokonujesz kolejne trudne dni, że zauważasz czyjś uśmiech i słońce za oknem, że umiesz poprosić o wsparcie i pomoc - to wszystko dowodzi Twojej siły, którą odnajdujesz jako odpowiedź na swój wybór.
Doświadczenie pełni swojego człowieczeństwa bywa bardzo trudne, zwłaszcza w chwilach kryzysowych. Jednak to właśnie pokonywanie kryzysów może nas wewnętrznie umacniać. Może pogłębiać nasze współczucie, zrozumienie i miłość do otaczających nas ludzi i do siebie samych. Każdy z nas po wielekroć upadał i podnosił się po bolesnym upadku - takie doświadczenia są udziałem nas wszystkich!
Korzystając z dobrych wskazówek, staraj się być w kontakcie z tym co odczuwasz jako dobre dla siebie i prawdziwie pomocne. Staraj się uniknąć pułapki nadmiernego skupiania się na chorobie i zagrożeniu. Odpowiedzią na to bywa czasem jałowe zamartwianie się, blokujące zdolność do działania, bądź odwrotnie, poddawanie swego ciała bezwzględnej i twardej dyscyplinie, kompulsywna walka z każdym przejawem „słabości”, podszyte niechęcią i dezaprobatą zmienianie się „na siłę”. Takie strategie rodzą nowy stres, zużywają bardzo wiele energii, utrudniają równocześnie jej odbudowanie. Nie pomagają Ci również w uleczeniu Twego serca.
Pomoże Ci raczej uświadomienie sobie, że Twój organizm ma wrodzoną wiedzę o zdrowiu, prawidłowym przebiegu procesów, które składają się na biologiczne trwanie i rozwój, oczyszczanie się i naprawianie szkód, walkę z mikrobami i nieprawidłowo rosnącymi bądź uszkodzonymi komórkami. Organizm „wie”, co mu jest potrzebne do przywrócenia sobie równowagi i jak do niej doprowadzić. Postaraj się go słuchać i pomagać mu w przeprowadzeniu procesów naprawy. W jaki sposób?
Dając mu to, czego potrzebuje: zdrowego jedzenia, snu i odpoczynku w ciągu dnia, potrzebnej dawki aktywności - ruchu, dotleniających i przywracających rześkość spacerów. Wprowadź też i rozwijaj takie zajęcia, które przynoszą Ci radość, poprawiają Ci nastrój, utwierdzają Cię w poczuciu swojej skuteczności. W takich chwilach, wolnych od poczucia obowiązku, presji i przymusu, Twój organizm naprawdę się regeneruje i mobilizuje siły. Badania nad efektami relaksu i swobodnej, dającej radość aktywności wykazał, że układ odpornościowy jest wtedy znacznie bardziej skuteczny – nawet o 25%! - niż w stanie zwykłego, neutralnego, a tym bardziej – stresującego działania.
Przeczytaj jeszcze raz motto tego artykułu - i zaufaj tej głębokiej prawdzie, że droga do dobrych zmian w Twoim życiu prowadzi poprzez akceptację, pełną akceptację siebie, taką jaką jest naprawdę! Udręka poczucia winy i ciągłe rozpamiętywanie własnej niedoskonałości - nie są prawdziwą pokorą; surowość wobec siebie; perfekcjonizm i nieuznawanie własnych ograniczeń - nie są prawdziwą siłą. Zamiast trzymać się tych pozorów zwróć się ku źródłom rzeczywistych zasobów. Zwróć się do wewnątrz, i odszukaj w swoim sercu zdolność do kochania.
Jeśli pozwolisz jej działać, będzie Ci łatwiej opiekować się sobą łagodnie i z miłością bez wywierania nacisku i poczucia przymusu. Będzie Ci łatwiej przyjąć życzliwość i pomoc ludzi - Twoich bliskich i tych, którzy Cię leczą – mimo, że są niedoskonali.
Podtrzymuj i rozwijaj swój kontakt z życiem, zachowując postawę akceptacji – doceń to, co w nim dobre i wartościowe, szukaj okazji, aby znajdować to, co przynosi radość i odbudowuje nadzieję.
Otwórz się na działania sił duchowych w sobie – z ufnością proś o siłę, aby znieść to, co znieść musisz i móc wykonywać to, co zamierzasz.
Działając zgodnie ze swoimi potrzebami i w imię swej wewnętrznej prawdy, akceptując siebie i ludzi, którzy Cię otaczają i prosząc ufnie o pomoc, możesz doświadczyć, że jesteś silniejsza i bardziej zdolna do poradzenia sobie niż kiedykolwiek mogłabyś przypuszczać.
A więc – nie lękaj się iść swoją drogą i pamiętaj – jesteś kochana!...
Psycholog kliniczny
mgr Teresa Wysocka-Bobryk
(„Amazonki” nr 5, kwiecień 2004 r.)