Trudne rozszerzenie z matmy nawet dla maturzystów I LO
Prawie wszyscy z 65 zdających egzamin maturalny na poziomie rozszerzonym z matematyki w I LO w Łomży wykorzystali pełne 180 minut na 15 zadań, ale wychodzili z nowej sali gimnastycznej wycieńczeni ogromnym wysiłkiem intelektualnym. Sztywni, woskowo bladzi i przejęci poziomem trudności. Nawet Weronika Nieciecka, jaśniejąc blaskiem najwyższej średniej ocen 5, 59, nie miała wesołej miny. - Zdanie matury z matematyki rozszerzonej nie jest wcale tak proste, jak się wydaje – ocenia w hallu I LO, szczycącego się olimpijczykami międzynarodowymi, ogólnopolskimi, wysoką pozycją w rankingu „Perspektyw” i zwykle 100-procentową zdawalnością matur. - Ciężko mi było przeprowadzić dowody geometryczne i algebraiczne i obliczenia prawdopodobieństwa. Ale poszło!
Weronika powoli odzyskuje humor, kiedy okazuje się, że podobnym wysiłkom umysłowym musieli sprostać jej rówieśnicy i o rok starsza Iza Okurowska, która poprawiała wynik rozszerzenia sprzed roku. - Nie ze względu na oczekiwania rekrutacyjne uczelni, a dla samej siebie, żeby sprawdzić się intelektualnie – twierdzi sympatyczna dziewczyna, absolwentka I LO i PG 6. Próbowała studiów na ekonomii, jednak przerwała je, chcąc studiować architekturę. - Poziom rozszerzenia w tym roku był jeszcze wyższy, niż kiedy zdawałam maturę po raz pierwszy – porównuje maturzystka, witając się z dyrektorem I LO Jerzym Łubą na parterze i odbierając w chwilę później kody dostępu do wyników od wicedyrektora Marka Ciecierskiego na piętrze 404-letniej szkoły przy ul. Feliksa Bernatowicza.
800 zadań przed maturą i obiad po maturze
Tegorocznych maturzystów I LO imienia Tadeusza Kościuszki na matmie podstawowej było 179, czyli do rozszerzenia podszedł co trzeci. 19-letni Szymon Konopka spodziewa się z podstawy 100 procent punktów, z rozszerzenia – nie wie. - Większość zadań nie była schematyczna, np. ostatnie z optymalizacji miało podział na podpunkty i nie tylko mnie wprawiło w zakłopotanie – precyzuje wychowanek profesora Tomasza Szałkowskiego, zastanawiający się nad kontynuacją edukacji na studiach ekonomicznych w SGH w Warszawie. Podobnie Mateusz Drozdowski – z podstawy 100 procent, z rozszerzenia – enigma. - Myślałem, że będzie równie łatwo – opowiada w szatni I LO. - Z niskim wynikiem na matematykę UW mnie nie przyjmą, spróbuję w UG lub ekonomię w SGGW.
Wśród możliwości na start w dorosłość Mateusz Drozdowski ma również AWF: to kolega Marcina Świderskiego i Konrada Kamienowskiego w ŁKS 1926 Łomża, obrońca z ambicjami naukowymi. Z wprawą przedstawia na kartce w kratkę trójkąt z dwusiecznymi kątów i symetralnymi. W takiej to płaszczyźnie pojawia się czworokąt z opisanym okręgiem dla dowodu geometrycznego. - A na sali udowodnienie, że kąty przeciwległe czworokąta muszą mieć 180 stopni, zajęło mi zaledwie 5 minut – uśmiecha się promiennie na wspomnienie niecałej połowy kartki z zapiskami niezrozumiałymi dla laików. Słucha chłopców Natalia Dąbrowska, ujmująco uprzejma kandydatka na ekonomię w SGH.
Poeta i multiinstrumentalista Eryk Mroczko rozwiązał podczas przygotowań do matury około 800 zadań, ale na maturze nie wszystkie do końca. - Matematyka na maturze to tylko 3 godziny, mające dać wyobrażenie o tym, co robiliśmy przez 3 lata - sceptycznie odnosi się do tej formy sprawdzianu wiedzy i umiejętności. Ubolewa, że zależne w dużej mierze od losu i szczęścia wyniki w tak dużym stopniu determinują kolejny etap dorosłego życia. Sam wybierze prawdopodobnie mechatronikę w Politechnice Warszawskiej. Weronika z najwyższą średnią w „Pierwszym” spieszy się do domu, aby całej rodzinie przygotować obiad. Na wybór kierunku i miasta studiów ma znacznie więcej czasu. Jej zdaniem, lepszy niż punkty z matur byłby precyzyjny system egzaminów wstępnych na studia.
Mirosław R. Derewońko