Przemoc i sacrum w Powstaniu Warszawskim i gimnazjum
- Jezus jako ofiara całkowicie niewinna odsłonił, zdemaskował mechanizm kozła ofiarnego – mówił w Łomży wybijający się filozof, religioznawca i eseista profesor Zbigniew Mikołejko, który gościł z wykładem Uniwersytetu Otwartego PWSIiP. Myśliciel swobodnie poruszał się między kulturami, epokami historycznymi i kontynentami, by wykazać, że przemoc jest na stałe wpisana we wszystkie porządki społeczne. - Biczowanie słowem, wyzywanie i poniżanie, odarcie z szat, ukaranie przez obnażenie oraz śmierć przez powieszenie, bo śmierć na krzyżu jest przez uduszenie – oto scenariusz gotowy, gdzieś krąży w głowinach 15-latków, chłopców niecnych. W czarnych mózgach ludzkich...
Przywoływani pod koniec około godzinnego wykładu pt. „Przemoc i sacrum” chłopcy to dzisiaj 25-letni mężczyźni, którzy 10 lat temu byli gimnazjalistami w Gdańsku. Ich „zabawy” w klasie miały niezwykle tragiczny finał – wyzywana przez nich dziewczyna, której ściągnęli przy klasie dżinsy, po powrocie do domu popełniła samobójstwo. Profesor Mikołejko datę 20. października uważa za ważną rocznicę, a upamiętnienie zaszczutej przez gimnazjalistów Ani Halman określił po 10 latach od dramatycznych wydarzeń, które wstrząsnęły wówczas Polską, jedną ze swoich misji. Dlatego – chociaż nie jest zwolennikiem rządów PiS-owskiej „dobrej zmiany” - jest zwolennikiem likwidacji gimnazjów. W dużych grupach 600 – 800 młodych ludzi dojrzewających musi „ułożyć własny ład” przez wyznaczenie kozła ofiarnego. W strukturze jest miejsce na wodza, popierających, milczących.
Jeśli ktoś nie poznał fascynującego zbioru esejów „W świecie wszechmogącym”, który czyta się z zapałem jak powieść detektywistyczną lub przygodową, ma niejeden powód zabierać się do lektury.
„Przemoc jest racjonalna i logiczna”
Wiszący w tamtej gimnazjalnej klasie krzyż na ścianie nie był – jak to określił profesor Mikołejko – „narzędziem etycznym” w tragedii dziewczynki z elementami mimesis imitatio - prześladowania przez naśladownictwo. Zdaniem filozofa, znalezienie kozła ofiarnego w takich sytuacjach kryzysu – niezależnie od miejsca na mapie, kultury, społeczeństwa czy religii - to kwestia czasu. Pytanie, kto nim będzie...? - profesor postawił retoryczne pytanie do indywidualnej zadumy na koniec wykładu.
Na początku wyszedł z założenia, że między przemocą a sacrum – sferą boską - istnieje napięcie, ponieważ ludzie nie chcą czegoś o sobie wiedzieć i powiedzieć tego, co chrześcijańska Żydówka Simone Well, że porządek społeczny: obyczaje, prawo, policja, represje słowne to formy przemocy. Profesor nie zgodził się z potocznym poglądem, że przemoc jest przypadkowa, ślepa, zależna od zbiegu okoliczności, sił biologicznych, schorzeń. Uważa, że ona jest racjonalna, logiczna i tworzy mechanizmy niezależne od epoki, religii, kultury... Przywołał dane bez podanie źródła, więc trudno zweryfikować, czy około 40 procent zgonów w świecie jest wynikiem autoagresji, samobójstw; na drugim podał agresję bliskich, krewnych, sąsiadów, dopiero na trzecim ofiary wojen. Profesor widzi w nienawiści do drugiego człowieka („prawie ja”) mechanizm „zabójstwa w przeniesieniu”. Czarne getta wielkich amerykańskich miast są najeżone przemocą, a w 95 procentach ofiary agresji są takie same jak napastnicy – młodzi, czarni, biedni – przekonywał profesor. Trudno nie zauważyć, w tonie polemiki, że w czarnych gettach zapewne nie ma tłumów białych chłopców spacerujących nocami...
Kozłem ofiarnym może być każdy z nas
W spokojnych, wyważonych i ciekawych wywodach profesora głównym pojęciem i motywem była figura kozła ofiarnego. To osoba lub grupa zabijana dla dobra wspólnoty, noszącej w sobie poczucie winy, grzechu, czegoś karygodnego, co ciąży na sumieniu. To zło ciąży jak belka – kozła ofiarnego można obciążyć własnym złem, „zniszczyć fizycznie i grzeszyć dalej”. Nazwa wzięła się ze Starego Testamentu: raz na dwa lata wybierano dorodne kozły: jeden dożywał emerytury, drugi gnany był na pustynię bogu Azazel. Wcześniej niż w Izraelu to nie zwierzę, a człowiek ucieleśniał wspólnotę, jak w starożytnych Indiach król kapłan co siedem lat albo w Babilonie święty na krótko niewolnik, zastępujący faktycznego władcę. Profesor akcentował, że cel kozła ofiarnego to przełamać kryzys: zarazy, chaosu, głodu, czego pozostałości jak relikty trwają bez rozumienia ich pochodzenia (bicie się w czoło łyżką czy widelcem przed jedzeniem nowalijek albo niechęć do podawania ręki przez próg, gdyż pod nim grzebano dzieci). Nawet palenie kukły Marzanny czy Mięsopusta nawiązuje do apogeum - astronomii i pór roku. - Jesteśmy archaiczni w wielu praktykach – perorował. Powtórzył za Rene Girard, że po zabiciu (czarownicy, Żyda, Ormianina...) społeczność się uspokaja, wraca ład i normy. - Kozłem ofiarnym możemy być my wszyscy: odmieńcy religii, obyczaju, języka i słabsi: dzieci, kobiety, kalecy, sieroty. Ludzie władzy, wykształceni, zamożniejsi. Człowiek nieprawy użyje świętości, aby dokonać zbrodni.
Niemcy na spalonej po rzezi Woli w Powstaniu Warszawskim prowadzili na smyczy człowieka w koronie cierniowej z figury Chrystusa. Patrzył na bestialstwo z krzyża Mistrz braterstwa ludzkości...
Mirosław R. Derewońko