Dęby pamięci Katynia i Smoleńska i nowy sztandar „Dwójki”
„Oby sztandar był dumą społeczności szkolnej na każdej uroczystości i reprezentował szkołę na zewnątrz...” - napisała szóstoklasistka Zuzanna Jurkiewicz w księdze pamiątkowej do ceremonii nabijania symbolicznych gwoździ na drzewcu nowego sztandaru Szkoły Podstawowej nr 2 imienia Władysława Broniewskiego w Łomży. Czterogodzinne uroczystości połączone były ze złożeniem kwiatów pod dwoma dębami pamięci przy szkole: jeden upamiętnia policjanta z Łomży Stanisława Jabłońskiego (1909 – 1940), zamordowanego przez NKWD w Twerze, drugi – ofiary katastrofy lotniczej w okolicach Smoleńska 10. kwietnia 2010 roku.
Ponad 40 lat służył społeczności SP nr 2 poprzedni sztandar, który teraz zastąpiono nowym, wartym ok. siedmiu tys. zł, na co złożyły się fundusze z kasy miejskiej Łomży, Rady Rodziców „Dwójki” i związanych z placówką przy pl. Kościuszki sponsorów. Wielu z nich zasiadało w kościele Ojców Kapucynów, gdzie mszę św. odprawili biskup łomżyński ks. Janusz Stepnowski i proboszcz, ojciec gwardian Mirosław Ferenc OFM. Poświęcenia nowego sztandaru „Dwójki” dokonał ksiądz biskup.
„Historię musimy godnie kształtować...”
Biskup Janusz Stepnowski w homilii podkreślał ważność – jak to określił - „kultywowania historii. Nie tylko powszechnej, jako nauczycielki życia na błędach poprzednich pokoleń, ale także historii regionów, „naszych małych ojczyzn”. - Historia nie zostawiła w dotychczas dostępnych archiwach zbyt wielu informacji o aspirancie Policji Państwowej, który swoje jedyne życie oddał za Ojczyznę.
Biskup nawiązał też w kazaniu do czytania z Dziejów Apostolskich, ukazujących historię Kościoła w jego początkach i zaapelował, żeby współcześni starali się pozostawiać materialne ślady swojej działalności. - Naszą historię musimy godnie kształtować i utrwalać jej ślady – przekonywał biskup. - Dzięki temu, po nas również coś trwałego i wartościowego pozostawimy następnym pokoleniom.
W sali gimnastycznej SP nr 2, niedopuszczonej do użytku z powodu niebezpieczeństwa zawalenia, przekazanie szkole sztandaru odbyć się nie mogło, więc skorzystano z sali pobliskiego „Medyka”. Na ścianach wyeksponowano zdjęcia z historii istniejącej od 1946 r. „Dwójki”, w tym najnowsze jej dzieje, kiedy cztery lata temu posadzono dęby pamięci. Początkowo miał urosnąć jeden w ramach ogólnopolskiej akcji „Katyń – ocalić od zapomnienia”. - Niestety, kiedy mieliśmy zasadzić drzewo, doszło do kolejnej tragicznej katastrofy: z samolotem prezydenta Lecha Kaczyńskiego i z 95-oma osobami polskiej delegacji na 70-lecie tragedii katyńskiej – wspomina ucząca historii Katarzyna Bałazy-Rydelska. - Postanowiliśmy przed szkołą posadzić również drugi dąb, poświęcony ofiarom.
Dlatego na udekorowanej ścianie wyrosły brzozy – jak żywe... - a wśród mchów i głazów znicze...
Rośnie pokolenie Polaków jak młode dęby
Na takim skłaniającym do zadumy tle recytatorzy, przygotowani przez polonistkę Ewę Czarnowską, deklamowali prozę i poezje patriotyczne, zaś chór szkolny śpiewał pod batutą Małgorzaty Szyszki.
Awers sztandaru na amarantowym tle przedstawia orła haftowanego srebrnym szychem z koroną, dziobem i pazurami z szychu złotego. Zmienił się natomiast znacznie rewers, w porównaniu z tym sprzed ponad 41 lat. Obecnie na szafirowym tle leży rozłożona księga z podobizna patrona, piórem, kałamarzem i słowami z wiersza Władysława Broniewskiego „Mnie ta ziemia od innych droższa”.
- Obowiązkiem naszej szkoły jest wychowywać młode pokolenie w duchu patriotyzmu i miłości do Ojczyzny – zadeklarowała dyrektor SP nr 2 dr Grażyna Ważny – Zwierzyńska. - Dzisiaj nie musimy walczyć i umierać za Ojczyznę. Patrioci mają szacunek do ludzi, są wierni prawdzie i jednoczą się...
Rodzice dzieci z „Dwójki” Iwona Łada i Zbigniew Jakacki przekazali sztandar na ręce dyrektor, dziękującej im za ten „symbol wartości”, które są i będą fundamentem wychowania w SP nr 2, oraz za widomy znak szacunku dla minionych pokoleń. Symboliczne nabijanie „gwoździ” młoteczkiem rozlegało się w ciszy sali pełnej ludzi, zatopionych w rozmyślaniach o tym, co minęło i co nastąpi.
- Dopiero rok '89 stał się czasem, gdy zaczęliśmy otwarcie mówić o tym, co wcześniej przez ponad pół wieku było zakazane – mówił historyk prof. Krzysztof Sychowicz. - Dopiero wyrasta jak młode dęby przed szkołą pokolenie Polaków, niebojących się odróżniać, kto był ofiarą, kto zbrodniarzem.
Mirosław R. Derewońko
Fot. Jarosław Targoński