15 pytań do dr. hub. n. med. Tadeusza Pieńkowskiego
- W jaki sposób w Polsce informuje się kobietę o tym, że wykryto u niej raka piersi? Dr hab. n. med. Tadeusz Pieńkowski: - Informację o rozpoznaniu choroby lekarz przekazuje pacjentce dopiero wówczas, gdy jest pewien diagnozy. Decyduje wynik badania mikroskopowego, na jego podstawie zapada ostateczna decyzja.
- Jakie działania powinna podjąć kobieta po usłyszeniu takie} diagnozy?
Dr T.P.: - Kobieta podejmuje walkę z chorobą, już zgłaszając się do lekarza. Ale po zdiagnozowaniu nowotworu to lekarz, a nie pacjentka, decyduje o rodzaju terapii. W niektórych przypadkach, gdy możliwe jest zastosowanie alternatywnych metod leczenia, decyzja podejmowana jest wspólnie.
- Jak powinny zachowywać się kobiety, by zwiększyć prawdopodobieństwo wykrycia choroby we wczesnym jej stadium?
Dr T.P.: - W odpowiednim wieku powinny zgłosić się na badanie przesiewowe, czyli screening.
To sprawa podstawowa. Powinny też kontaktować się z lekarzem natychmiast po zauważeniu niepokojącego guzka, brodawki, zmiany skórnej.
- Wiedza Polek na ten temat jest wystarczająca?
Dr T.P.: - Wiedza na temat raka piersi jest w naszym kraju rozpowszechniona dość dobrze. Przede wszystkim jednak trzeba przełamać lęk i po zauważeniu niepokojącej zmiany zgłosić się do lekarza. Autobadanie piersi poprawnie wykonuje zaledwie 3 procent kobiet. Nadzieja na zwiększenie tego wskaźnika jest, niestety, niewielka.
- Dlaczego część kobiet unika kontaktu z lekarzem?
Dr T.P.: - „Rak" to słowo wywołujące lęk. Nic dziwnego - nikt z nas nie chciałby zachorować na raka. Przezwyciężenie lęku przed chorobami nowotworowymi jest jednym z naszych podstawowych zadań. Postęp w walce z rakiem nastąpi wówczas, gdy ta choroba zostanie zdetmitologizowona, kiedy zacznie być traktowana tak, jak nadciśnienie tętnicze czy cukrzyca.
RAZEM: - Jak wiele kobiet u których zdiagnozowano raka piersi, może żyć długie lata tak, jak żyje się na przykład z cukrzycą?
Dr T.P.: - To zależy od tego, w jakiej fazie nowotworu podjęte zostało leczenie i jakie to było leczenie. Jeśli wykryty guzek ma średnicę poniżej 2 centymetrów, to przy właściwej terapii szansa na przeżycie kolejnych 10 lał bez nawrotu choroby oceniana jest na ponad 90 procent. Jeśli guzek ma więcej niż 5 centymetrów, te szansę spadają do 30 procent.
- Jaka jest rola psychoonkologii w terapii nowotworów?
Dr T.P.: -W pewnych sytuacjach może to być silne wsparcie dla chorej. Ale dla pacjentek walczących z chorobą nowotworową najskuteczniejszym wsparciem jest poczucie bezpieczeństwa wynikające ze świadomości korzystania z pomocy najlepszych specjalistów i najskuteczniejszych leków. Nie do przecenienia jest w takich sytuacjach wsparcie najbliższych: męża, brata, matki, przyjaciela - to często ważniejsze od zinstytucjonalizowanej psychoonkologii.
- Dlaczego w Centrum Onkologii w Warszawie skuteczność leczenia jest większa, niż w większości innych ośrodków w kraju?
Dr T.P.: - Mamy zespół znakomitych fachowców, specjalistów systematycznie doskonalących metodykę pracy, biorących udział w badaniach klinicznych. Mamy też odpowiednią strukturę organizacyjną - jesteśmy jedyną w Polsce kliniką narządową, w której ten sam zespół specjalistów podejmuje decyzje na wszystkich etapach leczenia skojarzonego.
- Co można zrobić, by skrócić wielomiesięczny okres oczekiwania na po radę w Waszej placówce?
Dr T.P.: - To wymaga zmian w systemie. Ha razie wygląda to kiepsko. Dobra opinio, jaką się cieszymy, sprawia, że do naszego ośrodka zgłasza się coraz więcej chorych. Kolejki wydłużyły się tak bardzo, że czas oczekiwania na wizytę u specjalisty zaczyna przekraczać granicę akceptowalności. Trzeba zacząć budować w dużych miastach kolejne specjalistyczne ośrodki onkologiczne. W Unii Europejskiej jedna klinika onkologiczna powinna przypadać na 500 tysięcy mieszkańców. Aby osiągnąć te wskaźniki, na Mazowszu powinny jak najszybciej powstać dwie - trzy nowe placówki. Tymczasem między 2003 a 2005 rokiem na Mazowszu liczba łóżek dedykowanych onkologii
zmniejszyła się.
- Prognozy na przyszłość sq optymistyczne czy pesymistyczne?
Dr T.P.: - Jest fatalnie. W ostatnim czasie dokonano co prawda sporych zakupów aparatury do napromieniowań - umożliwia to wyeliminowanie starych urządzeń i zastąpienie ich nowymi - ale potrzebne są nowe zakłady radioterapii. W Polsce nadal adres zamieszkania decyduje o szansach chorych na skuteczne leczenie. Nie jest prawdą, że Polacy mają równy dostęp do świadczeń klinicznych.
- Z czego wynika gwałtowny wzrost w ostatnich latach liczby rozpoznanych nowotworów?
Dr T.P.: - To pozytywny skutek promocji badań profilaktycznych. Między 2003 a 2005 rokiem liczba wykrytych nowotworów wzrosła w Polsce czterokrotnie, do 1300 rocznie. I jeśli będziemy konsekwentnie propagowali screening, to ten przyrost może być jeszcze większy. To dobra wiadomość. „Skutkiem ubocznym" tego sukcesu jest - przy zaniechaniu budowy nowych wyspecjalizowanych ośrodków - wydłużenie czasu oczekiwania na przyjęcie do szpitala do kilku miesięcy.
- Co może uzdrowić polską onkologię?
Dr T.P.: - Wspieranie przez państwo procesów, które umożliwiają zdiagnozowanie nowotworu
w najwcześniejszych jego stadiach. Przy odpowiedniej organizacji można poprawić skuteczność leczenia nie tylko raka piersi, ale też nowotworów jajników, szyjki macicy. Finansowanie leczenia głównej przyczyny zgonów Polek musi się znaleźć no czele listy państwowych priorytetów.
- Czy skuteczne mogłoby być skorzystanie ze wzorów francuskich i powołanie narodowego instytutu raka?
Dr T.P.: -Jestem raczej zwolennikiem systemu brytyjskiego. Podobny obowiązuje od niedawna na Słowacji. Powołano tam regionalne ośrodki onkologiczne, które współpracują z lokalnymi szpitalami i przychodniami. Chorzy kierowani są do tych wyspecjalizowanych centrów, często zdarza się jednak, że to specjaliści odwiedzają lokalne jednostki służby zdrowia i tam koordynują proces leczenia. Konsultacje tych specjalistów mają charakter wiążący, przychodnie i szpitale są zobowiązane do współpracy z regionalnym ośrodkiem onkologicznym i mają obowiązek stosowania zaleconej przez tamtejszych specjalistów terapii. Jest to kontrolowane. Nie tylko podnosi to standard leczenia, ale też pozwala na skuteczniejsze koordynowanie prowadzonej terapii i zmniejszenie jej kosztów.
- Czy w Polsce możliwe jest wprowadzenie obowiązku wydawania drugiej opinii w interpretacji wyników mammografii?
Dr T.P.: - To świetny pomysł. Pomagałoby to w eliminacji tak zwanych fałszywie negatywnych wyników. W Polsce brakuje jednak lekarzy mogących wydać pierwszą opinię o stanie zdrowia pacjenta. W obecnych warunkach o drugiej opinii nie możemy nawet marzyć.
-Jak wypada dziś Polska pod względem śmiertelności chorych na raka?
Dr T.P.: - Przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych analizy wskazują, że nastąpiła znaczna poprawa. Nowotwory złośliwe są jednak nadal główną przyczyną zgonów kobiet w Polsce. Najgroźniejszym z nich jest rak piersi, choć w kilku województwach wyprzedził go rak płuc.
Dr hab. n. med. Tadeusz Pieńkowski
NOTKA BIOGRAFICZNA
Dr hab. n. med. Tadeusz Pieńkowski - absolwent Wydziału Lekarskiego Akademii Medycznej
w Warszawie (1981 r.); od tego czasu związany z Kliniką Chemioterapii w Centrum Onkologii
- Instytut im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie; specjalizacja w dziedzinie onkologii klinicznej;
od 1995 r. kierownik Kliniki Nowotworów Piersi i Chirurgii Rekonstrukcyjnej w Centrum Onkologii w Warszawie; prezes Polskiego Towarzystwa do Badań nad Rakiem Piersi,
sekretarz South Eastern Oncology Research Group, członek innych towarzystw naukowych
i stowarzyszeń międzynarodowych; autor i współautor kilku prac naukowych, rozdziałów podręczników i skryptów.
Przedruk z magazynu „ Razem - w trosce o pacjenta" wydawanego przez Stowarzyszenia „Amazonki" Warszawa Centrum i firmę „Novartis Oncology"