Był sobie koń - Wiktor Wołkow
W sercu kniei, za zbitą gęstwiną lasu, na pastrawiach zagubionych wśród bagien, jest królestwo dzikiego zwierza...", pisał w 1922 roku Julian Ejsmant, autar "Wspamnień łowieckich". "Królestwo dzikiego zwierza" i Wiktara Wołkawa, wypadałoby dziś dodać, bo autar czterech albumów i niezliczanych wystaw, nagradzany za nie licznie, w tym tytułem Czławiek sukcesu 2001 przez tygadnik "Kantakty", przez czterdzieści lat przemierzania wrósł w półnacno-wschadni pejzaż, bez reszty oddając się tej ziemi, tym wodom i temu niebu.
Wiktar Wołkaw fatagrafuje o każdej parze roku i dnia, z perspektywy żaby i samolotu. Utrwala obrazy takich drobin jak kropla rosy zawieszona na pajęczynie, robi zdjęcia jednej z dwunastu gwiazd Mlecznej Drogi - Słońcu; kilkusetletnim dębom i jednodniowym jętkam, krowom i sokołom, drogom, rzekom, płotom i krzyżom.
Przeglądając archiwum fotografika, w którym są tysiące negatywów i slajdów, można się dobitnie przekonać, jak obcy jest Wołkowowi slogan Kodaka: "Naciśnij guzik, my zrobimy resztę". W każdym zdjęciu jest osobowość autora, wyraźna jak charakter pisma i nic dziwnego, że, jak mówi anegdota, to właśnie on na lekcji biologii w szkole podstawowej odkrył, iż "oko ludzkie zostało zbudowane na zasadzie aparatu fotograficznego".
Wiktar Wołkaw fatagrafuje o każdej parze roku i dnia, z perspektywy żaby i samolotu. Utrwala obrazy takich drobin jak kropla rosy zawieszona na pajęczynie, robi zdjęcia jednej z dwunastu gwiazd Mlecznej Drogi - Słońcu; kilkusetletnim dębom i jednodniowym jętkam, krowom i sokołom, drogom, rzekom, płotom i krzyżom.
Przeglądając archiwum fotografika, w którym są tysiące negatywów i slajdów, można się dobitnie przekonać, jak obcy jest Wołkowowi slogan Kodaka: "Naciśnij guzik, my zrobimy resztę". W każdym zdjęciu jest osobowość autora, wyraźna jak charakter pisma i nic dziwnego, że, jak mówi anegdota, to właśnie on na lekcji biologii w szkole podstawowej odkrył, iż "oko ludzkie zostało zbudowane na zasadzie aparatu fotograficznego".