Giełda pomysłów na życie od dziecka i po maturze
Po trzech godzinach rozmów z pracownikami uczelni wyższych Szymon Kozłowski, maturzysta III LO w Łomży, dokonał wyboru: albo Akademia Marynarki Wojennej w Gdyni, albo Uniwersytet w Białymstoku. Na XVIII giełdzie pomysłów na życie setki młodych mogło wybierać z oferty ok. 40 uniwersytetów, akademii i szkół zawodowych, głównie z Polski północno-wschodniej i Warszawy. - Mam głos prawie jak Zenek Martyniuk, umiem go naśladować i znam repertuar od „Przez twe oczy zielone” po „Przekorny los”, które podbiły serca milionów Polaków, lecz piosenkarzem nie zostanę, choć cudownie byłoby śpiewać z Mistrzem – z uśmiechem tłumaczy fenomen swej popularności na imprezach III LO i weselach, gdzie wykonywał przeboje disco polo z nosowo-sepleniącą manierą. - Mam pomysł na życie: jestem młodszym ratownikiem i płetwonurkiem, od dziecka ciągnie mnie do munduru. Po maturze chcę studiować ratownictwo medyczne, by zostać strażakiem lub żołnierzem.
Koledzy z trzeciej klasy rozśpiewanego maturzysty Szymona: Piotr, Szymon i Konrad na giełdzie szukali odpowiedzi, co dalej ze studiami. Hubert zastanawiał się, gdzie ma studiować budownictwo albo logistykę. Młodzież odwiedzała stoiska w sali gimnastycznej i klasach, gdzie naukowcy głosili wykłady, m.in., o English through language jokes – nauce angielskiego przez dowcipy, projektach pojazdów wyścigowych, grzybach potrzebnych roślinom i karach w prawie, a studenci z Hiszpanii z PWSIiP mówili o tradycji i kulturze. W trakcie odbywały się spotkania z doradcami zawodowymi, zajmującymi się preorientacją zawodową, jak z Centrum Edukacji i Pracy Młodzieży - Ochotnicze Hufce Pracy. Robiono testy i prezentowano oferty pracy za granicą i w kraju oraz projekt EURES.
„Ja z tej Łomży chcę wyfrunąć...”
Studenci dietetyki PWSIiP: Joanna Grużewska, Cezary Orłowski i Eugeniusz Stsiapura zachwalają sportowy i zdrowy tryb życia, gdyż uważają swój kierunek nie tylko za przygotowanie do zawodu, ale i za emanację stylu życia: bez trujących używek, nieestetycznego brzucha i zgubnych słodyczy. Na śniadanie proponują talerz zupy jarzynowej z kaszą jaglaną lub kilka kanapek z masłem i serem. Pochwalają hasło przewodnie cenionej dermatolog Teresy Łapińskiej: „Dieta zdrowa, bezcukrowa, warzywno-owocowa”, dodając - jak ona - zachętę do unikania stresu i szukania okazji do biegania. Sebastian Berliński chciałby pracować w laboratorium, odkąd zobaczył je w oczyszczalni ścieków. - Od tamtej pory jestem zafascynowany myślą, że wokół mnie panowałaby cisza i spokój, porządek i harmonia – opowiada licealista III LO, zachęcony przez znajomego do sprawdzenia ciśnienia krwi na stanowisku Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Suwałkach, gdzie opiekunem był Jacek Apanasewicz z ratownictwa medycznego. - 180 na 108, ciśnienie stanowczo za wysokie – oceniają studentki, co Sebastian tłumaczy wysokim poziomem stresu, kiedy to wprowadzał przedstawicieli uczelni do wygłoszenia przed całą salą publiczności krótkich, ok. minutowych prezentacji studiów. - Ja z tej Łomży chcę wyfrunąć, bo to dla mnie za małe miasto, a ja jestem dziewczyna światowa – mówi Paulina Konopka, chcąca studiować kosmetologię. - Lubię podróże. Po maturze cała rodzina wyprowadzi się do Warszawy. Jestem najmłodsza z trójki rodzeństwa i... wszyscy czekają na mnie.
Z Warszawy zjechała Małgorzata Piekarska, koordynator ze Społecznej Akademii Nauk, mającej 25 kierunków, w tym socjokryminologię oraz organizację produkcji filmowej i telewizyjnej. Główna siedziba SAN mieście się w Łodzi, acz tylko w stolicy studiuje ok. 6 000 ludzi. Płacą za semestr od 2 do 4 tys. zł, w drugim przypadku zdobywając dwa dyplomy: magistra PL i mastera uczelni USA.
„Tu zawsze czekają na mnie zwierzęta...”
22-letni Krzysztof Chojnowski z gm. Miastkowo to duma Marii Szarowskiej z Policealnej Szkoły Zawodowej nr 1 w Łomży. Absolwent Technikum Rolniczego w Marianowie zostanie technikiem weterynarii po 4 semestrze, ponieważ – jak tłumaczy młody rolnik na 100 ha i setką krów w oborze - „chce być samowystarczalny dla własnego stada”. Zamierza je rozbudować i gospodarzyć razem z przyszłą żoną. - Jak byłem przedszkolakiem, tata zabrał mnie na giełdę w III LO z siostrą, dla której szukał studiów – wspomina Krzysztof. - Ukończyła Wyższą Szkołę Agrobiznesu, potem SGGW. Ja pomysł na życie miałem od dziecka: wiedziałem, że zawsze będę na wsi, bo tu jest dobry klimat, tu jest moja oaza spokoju. Tu zawsze czekają na mnie zwierzęta i rodzice, a czasem moja dziewczyna.
Stawki za studia w Warszawie nie wydają się za wysokie, w porównaniu z czesnym w białostockiej Wyższej Szkole Menedżerskiej: dr Michał Lisowski, rektor WSM od 2003, zachęcał do studiowania techniki dentystycznej czy turystyki i rekreacji. Czesne wynosi 5 do 6 tys. zł, a zdaniem 73-letniego rektora, także technologa drewna, absolwenta Technikum Przemysłowo-Pedagogicznego w Łomży w 1968 r. - to inwestycja opłacalna na całe życie. Michał Lisowski doprowadził do prywatyzacji za komuny kilkunastu zakładów pracy i w III LO szczycił się biogramem w Encyklopedii Osobistości Rzeczypospolitej Polskiej. Bardzo dyskusyjne wydawnictwo, ze względu na sposób pozyskiwania kandydatów do biogramów, mało ma wspólnego z encyklopedią w tradycyjnym naukowym sensie.
W kształcącym od 1945 r. Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu i Bydgoszczy studiuje ok. 22 tysiące studentów. - Łatwo promować uczelnię, która ma 17 wydziałów i 103 kierunki – śmieje się Anna Płaczek z działu promocji UMK, gdy wykładowca filozofii i logiki w stołecznej Akademii Pedagogiki Specjalnej Jarosław Janowski poważnie ocenia działania projakościowe ministra nauki, aby proporcja dydaktyków do studentów wynosiła 1 do 13, z korzyścią dla poziomu wykształcenia.
Mirosław R. Derewońko