Przejdź do treści Przejdź do menu
piątek, 22 listopada 2024 napisz DONOS@

15 pytań do ....

prof. dr hak meŁ Macieja Krzakowskiego, Krajowego Konsultanta w dziedzinie Onkologii Klinicznej 1. Rak piersi w Poisce traktowany jest przez większość chorych jako wyrok. Czy to może się zmienić? Prof. dr hab. med. Maciej Krzakowski: Powinno. Ponad 50% kobiet leczonych z powodu tego nowotworu ma realne szansę na wyleczenie.

2. Ale jednak nie można chyba powiedzieć tak po prostu „jest dobrze"?

Prof. M. K.: Wskaźniki przeżyć 5-letnich raka piersi, jak zresztą każdego nowotworu, zależą
od stopnia zaawansowania. W raku piersi w I i II stopniu zaawansowania te wskaźniki przekraczają
50% - w I stopniu wynoszą nawet około 90%, a w II stopniu osiągają poziom około 70%.
Problem w Polsce polega na tym, że wciąż około 20% chorych na raka piersi zgłasza się w stadium
choroby zaawansowanej miejscowo lub uogólnionej (odpowiednio- III lub IV stopień),
czyli w sytuacji braku możliwości zastosowania pierwotnego leczenia chirurgicznego.
Ten odsetek w krajach zachodnich, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, nie przekracza 5%. Wyniki leczenia chorych na raka piersi w III i szczególnie IV stopniu zaawansowania są wyraźnie gorsze - przeżycie 5-letnie wynosi odpowiednio około 40% i 10%. W odróżnieniu od stopnia I lub II, w których można często uzyskać wyleczenie, ten sam efekt w stopniach III i szczególnie IV jest uzyskiwany rzadko (III stopień) lub niemal nigdy (IV stopień).

3. Czy można zatem powiedzieć, że część winy za wysoką śmiertelność spowodowaną rakiem piersi
ponoszą same chore?

Prof. M. K.: Nie lubię takich określeń. W obliczu choroby nie powinno się szermować oskarżeniami. Wolałbym mówić o niedopatrzeniu. Z tym, że nie chodzi tylko o niedopatrzenie samych kobiet. Wiele spóźnionych diagnoz wynika z niemrawości systemu albo niedbalstwa i przepracowania lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, którzy nie badają piersi u zdrowych kobiet i nie mówią im, że powinny to również same robić. Każda kobieta powinna raz w miesiącu się badać. A lekarz rodzinny powinien jej to wytłumaczyć i ją tego nauczyć.

4. Czy pan jako Krajowy Konsultant w dziedzinie onkologii klinicznej ma plan
poprawy wykrywalności raka piersi we wczesnym stadium?

Prof. M. K.: Żeby coś zmienić, potrzebna jest współpraca wielu osób, specjalistów w różnych dziedzinach. Ale pomysł mam. Uważam, że w Polsce rewizji wymogą system finansowania opieki zdrowotnej. Wytworzył się system, w którym lekarzowi rodzinnemu nie opłaca się kierować ludzi na zbyt wiele dalszych badań (zwłaszcza specjalistycznych). A to powinien być odruch, jeżeli lekarz ma podejrzenie nowotworu. Bo potem bywa za późno. To musi się zmienić.

5. Co powinno się zmienić poza finansowaniem podstawowej opieki zdrowotnej?

Prof. M. K.: Po 1989 roku w Polsce zaczęły się pojawiać „mini-ośrodki" onkologiczne składające się najczęściej z jednego lekarza i jednej pielęgniarki. Problem w tym, że te „mini-ośrodki" działają same, tzn. bez żadnej kontroli i bez współpracy z większymi jednostkami specjalistycznymi.
Tymczasem współpraca - zwłaszcza z ośrodkami referencyjnymi - jest w onkologii podstawą sukcesu. W każdym województwie istnieje referencyjny ośrodek onkologiczny, który dysponuje możliwościami pełnej diagnostyki oraz stosowania radioterapii, leczenia chirurgicznego lub ginekologicznego, a także prowadzenia rehabilitacji, a więc wszystkimi metodami. „Mini-ośrodki" powinny być zobligowane do stałego kontaktu merytorycznego z takim ośrodkiem referencyjnym.
Każdy lekarz natrafia czasem na problemy diagnostyczne czy terapeutyczne. Jeżeli nie może poprosić starszego lub bardziej doświadczonego kolegi o radę lub skorzystać z jego sprzętu, to po prostu jest skazany na błędy.
6. Jednak chore często narzekają także na lekarzy pracujących w dużych szpitalach. Z czego to
wynika?

Prof. M. K.: Często niestety z niedouczenia lekarzy. W Polsce większość akademii uczy onkologii źle. Zajęcia prowadzą przede wszystkim chirurdzy, ginekolodzy, interniści i patolodzy - osoby o dużej wiedzy i doświadczeniu w swoich dziedzinach, ale mające niejednokrotnie dość luźny związek z onkologią.
Uważam, że onkologia powinna mieć taki sam status w ramach nauczania studentów, jak interna, chirurgia czy dermatologia. Mieści się w tym liczba godzin nauczania oraz sposób zaliczenia przedmiotu, który powinien polegać na pisemnym egzaminie. Tymczasem u nas wciąż jest to tylko zaliczenie.

7. Jaki jest najpowszechniejszy grzech polskich onkologów?

Prof. M. K.: To, że lekarz onkolog w Polsce nie rozmawia z chorym. Kiedy po raz pierwszy pojechałem na stypendium na Zachód, przeżyłem szok. W Amsterdamie, w onkologicznym szpitalu, lekarz przez dwie godziny przyjął 3 chorych, rozmawiał z nimi o wszystkich aspektach leczenia. A w Polsce często wygląda to tak: „dostanie pan chemioterapię xyz i do widzenia panu". Koniec, kropka!

8.  Czy programy profilaktyczne, o których tyle się u nas mówi, przynoszą efekty?

Prof. M. K.: One wymagają dalszego rozwoju. Wciąż się uczymy. Mimo to uważam, że nie można w czambuł krytykować istniejących programów profilaktycznych. Ich wyniki będą widoczne za 5, 10 lat i dopiero wtedy będzie można je ocenić. Niepokoi mnie natomiast niski stopień zaangażowania środowiska medycznego. Jeżeli czytam, że ze środków finansowych przeznaczonych na badania przesiewowe raka szyjki macicy czy raka piersi zużyto 20%, 30% lub 40%, to coś trzeba zmienić.

9. Dlaczego lekarze niechętnie angażują się w badania przesiewowe?

Prof. M. K.: Lekarzy trzeba edukować. Edukować do znudzenia. Mamy zdecydowanie za mało lekarzy wykonujących badanie mammografii. Lekarze są zainteresowani innego rodzaju diagnostyką, czymś bardziej opłacalnym. Dopóki ich działalność w zakresie wtórnej profilaktyki (badania przesiewowe) nie będzie dobrze płatna, to będzie tak jak jest. Oprócz poprawy kwalifikacji i poziomu wynagrodzenia lekarzy, należy również uzupełnić posiadane wyposażenie (niejednokrotnie niedostateczne w stosunku do potrzeb).

10. Liczba zachorowań na raka piersi w Polsce wzrasta. Z czego to wynika?

Prof. M. K,: Polska jest krajem o średniej zachorowalności na raka piersi. Faktem jest
jednak, że diagnozujemy go coraz częściej. Ma to związek z procesami „starzenia się"
społeczeństw, a nowotwór piersi występuje częściej u starszych kobiet po menopauzie. Poza
tym rośnie ekspozycja na wiele potencjalnie niebezpiecznych czynników. Złe odżywianie,
niska aktywność fizyczna - to wszystko może sprzyjać zachorowaniom.

11. Czy prawdą jest, że w Polsce są regiony, w których zachorowalność jest wyższa niż w innych?

Prof. NI. K.: Są, ale myślę, że to jest przede wszystkim konsekwencja jakości pracy rejestrów zachorowań. Wynika z nich np., że na zachodzie kraju rak piersi zdarza się dużo częściej niż na wschodzie. Nie wierzę, żeby były aż tak duże różnice. Nie chcę nikogo obrażać, ale myślę, że tam, gdzie na papierze nowotworów jest mniej, po prostu mniej dokładnie prowadzone są rejestry.

12.  A czy to prawda, że są w Polsce regiony, w których szansa na przeżyci raka piersi jest niższa niż
w innych?
Prof. NI. K.: Przed rokiem zrobiłem zestawienie zużycia nowoczesnych leków stosowanych w leczeniu raka piersi w poszczególnych województwach. Najwięcej zużywano w województwach dolnośląskim i łódzkim, czyli tam, gdzie środowisko onkologów zdołało dojść do rozsądnego porozumienia z NFZ. Niestety, są województwa, w których dostęp do leczenia jest dużo gorszy niż w innych. Przy czym nie można wskazać jednego czy pięciu województw, które są we wszystkim gorsze. One mogą być gorsze np. w obszarze leczenia raka piersi, a w przypadku innych nowotworów całkiem niezłe.

13. Czy proponowany przez rząd Program Zwalczania Chorób Nowotworowych może rzeczywiście

Prof. M. K.: Może i z pewnością poprawi w wieloletniej perspektywie! Ale nie musi, jeżeli zostanie z czasem rozdrobniony. W założeniach miał być zorientowany przede wszystkim na profilaktykę pierwotną, czyli eliminację źródeł zagrożenia (np. palenie papierosów), oraz profilaktykę wtórną, czyli zorganizowanie systemu badań przesiewowych. Na razie tak pozostaje i dlatego jestem optymistą. Zresztą kiedyś takiego programu w ogóle nie było i to była tragedia. Teraz już jest, a więc mamy postęp.

14. Jaką widzi Pan rolę NFZ w leczeniu raka piersi?

Prof. M. K.: NFZ powinien być dystrybutorem pieniędzy i nie decydować, co jest wskazane w leczeniu, a co nie. To powinno być zapisane w zaleceniach postępowania diagnostyczno-ferapeutycznego opracowanych przez grupy ekspertów i ściśle przestrzeganych. Zalecenia postępowania powinny mieć moc prawną.
Niestety, na razie NFZ musi też pełnić funkcję regulacyjną, ponieważ w Polsce pleni się marnotrawstwo i występują różnego rodzaju nadużycia w zakresie leczenia chorych na nowotwory. Mam wiele dowodów na to, że często stosuje się leczenie niepotrzebnie i ze szkodą dla chorych, ponieważ wykracza ono poza zasady racjonalnego i uzasadnione¬go naukowo postępowania. Bywa wręcz, że choroba nowotworowa jest dla chorej cięższa wskutek niemądrego leczenia. A pieniądze idą w błoto.

15. Zdaniem chorych, w ostatnim czasie dostępność do leczenia raka piersi w Polsce się pogarsza. Nakłady maleją i lekarze mają mniejsze pole manewru niż dwa lata temu. Dlaczego tak się dzieje?

Prof. NI. K.: To nie do końca tak. Po prostu mamy coraz więcej możliwości terapeutycznych
i nie na wszystko starcza. Co chwila pojawiają się nowe leki, z których większość wnosi rzeczywiście coś istotnego.
Poza tym pamiętać należy o innych nowotworach. W nich również rozszerzają się możliwości
i jednocześnie rosną potrzeby finansowe. Przykładem jest rak nerki - dwa lata temu praktycznie nie było skutecznych leków w tym nowotworze, a teraz są, i to trzy. Bardzo drogie. Pieniędzy przybywa, ale nie w wystarczającym tempie na pokrycie wszystkich potrzeb.


Przedruk z magazynu „Razem - w trosce o pacjenta"


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę