Koniec sezonu i początek festiwalu
Filharmonia Kameralna i ekipa festiwalu Drozdowo-Łomża ponownie połączyły swe siły. Rezultat to wspólny koncert, poprowadzony przez Jana Miłosza Zarzyckiego i wieńczący bardzo udany sezon łomżyńskich filharmoników, będący jednocześnie festiwalowym preludium. Publiczność świetnie przyjęła nie tylko artystów doskonale w Łomży znanych, sopranistkę Yeyoung Sohn i pianistę Rafała Lewandowskiego, ale również zaledwie 14-letnią, bardzo utalentowaną skrzypaczkę Julię Majewską. Zabrzmiało też „Łomżyńskie tango” Danuty Waśko w zaskakującym wykonaniu, gdzie nikt do końca nie wiedział, kto je zaśpiewa.
Sukces ubiegłorocznego wspólnego koncertu sprawił, że współpraca Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego i Jacka Szymańskiego, inicjatora i dyrektora artystycznego Międzynarodowego Festiwalu Muzyczne Dni Drozdowo-Łomża, doczekała się kontynuacji. Rok temu na program wspólnego koncertu złożyły się barokowe arie włoskich kompozytorów, tym razem był on znacznie bardziej zróżnicowany, od klasyki w pełnym tego słowa znaczeniu do muzyki rozrywkowej. Łomżyńscy filharmonicy w smyczkowym, 15-osobowym składzie z koncertmistrz Izabelą Bławat-Leofreddi na czele, oczarowali słuchaczy perfekcyjnymi wykonaniami Divertimento D-dur KV 136 Mozarta i Andante festivo op. 117A Sibeliusa. Kolejną instrumentalną perełką były Andante spianato i wielki polonez Es-dur op. 22 Chopina z udziałem solisty Rafała Lewandowskiego, który z takim wsparciem wzniósł się na wyżyny. Dało to efekt w postaci dwukrotnego wywołania na scenę i bisu, Chopinowskiego Walca Es-dur op. 18.
Kolejna solistka-instrumentalistka Julia Majewska co prawda nie bisowała, ale na scenie pojawiła się, nie licząc finału, aż trzykrotnie. Najpierw popisała się pełnym wyrazu wykonaniem Poloneza koncertowego D-dur op. 4 Wieniawskiego, stworzonego przez tego wirtuoza w wieku 14 lat, co było dobrym nawiązaniem do wieku solistki. Zachwyciła też publiczność Melodiami cygańskimi op. 20 Sarasatego, a do tego zasiadła też w II skrzypcach podczas utworu Sibeliusa, wzmacniając tym samym skład orkiestry.
Yeyoung Sohn, pochodząca z Korei Południowej, ale od lat mieszkająca i pracująca w Polsce, jest już doskonale znana tutejszej publiczności: w festiwalu Drozdowo-Łomża uczestniczy już po raz piąty, była też gwiazdą koncertu sylwestrowego Filharmonii Kameralnej przed pięciu laty. Śpiewała po polsku i po niemiecku operetkowe szlagiery z „Pani Dubarry” i „Clivii”, a największe owacje zebrała za wykonanie słynnej Arii ze śmiechem z operetki „Perichola” Offenbacha. Z kolei w pierwszej części koncertu wzruszyła nie tylko publiczność, ale też obecną na sali niemal w komplecie rodzinę, dedykując „Mothers' Mind” koreańskiego kompozytora Lee Heungryula wszystkim mamom, przede wszystkim własnej.
Nie był to w żadnym razie ostatni utwór wokalno-instrumentalny, doszło bowiem do premiery, wykonania przez orkiestrę „Łomżyńskiego tanga” łomżyńskiej kompozytorki i akordeonistki Danuty Waśko w efektownej aranżacji Bogdana Szczepańskiego, a solistą okazał się sam Jacek Szymański, co wzruszyło autorkę utworu do łez.
– Nie przypuszczałam, że spotka mnie takie wyróżnienie, bardzo się cieszę! – mówi Danuta Waśko. – Zaczęło się to tak, że dwa lata temu napisałam bezpośrednio na maila dyrektora Zarzyckiego: że napisałam w 2017 roku takie tango i od tego czasu leży w szufladzie, przesyłając też tekst i muzykę. Wspomniałam też, że zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to repertuar dla orkiestry, ale mam takie marzenie, żeby kiedyś wykonała to tango z sekcją smyczkową. Pan Zarzycki odpisał, że bardzo mu się podoba ten utwór, ale nie wiadomo kiedy będzie wykonany, bo musi być jakaś okazja. I jakieś dwa tygodnie temu otrzymałam wiadomość z sekretariatu Filharmonii, że dyrektor zaprasza mnie na dzisiejszy koncert i będzie niespodzianka: będzie wykonane moje tango.
– Zostałem praktycznie wywołany do odpowiedzi – dodaje Jacek Szymański. – Dyrektor powiedział mi o tym w ostatnim momencie i zaraz sobie przypomniałem, że Waśko to muzyczna rodzina, Marta chodziła ze mną do szkoły i grała na akordeonie. Wziąłem ten utwór i okazało się, że jest naprawdę fajny – te współczesne są czasami napisane pod włos, jeżeli chodzi o tekst, bo występuje transakcentacja, a tutaj jest inaczej: autorka to wykształcony muzyk, akcenty rozkładają się jak należy; poza tym życzę każdemu kompozytorowi, żeby napisał taką ładną melodię. Trzeba też naprawdę pogratulować Bogdanowi Szczepańskiemu, bo on ma fenomenalne wyczucie aranżu, potrafi z każdego utworu zrobić cudo; ten również bardzo zyskał dzięki temu, że został tak umiejętnie zaaranżowany, smyczki wiele do niego wniosły.
Finałem koncertu był, rzecz jasna bisowany, evergreen „Wien, Wien nur du allein” Sieczyńskiego: śpiewała Yeyoung Sohn, a Julia Majewska i Rafał Lewandowski mogli zaznaczyć swą obecność w instrumentalnym pasażu.
– To wielkie szczęście i zaszczyt dla mnie, że profesor Zarzycki zaakceptował naszą ubiegłoroczną współpracę, i kolejny koncert wieńczący sezon filharmoników łomżyńskich jest jednocześnie preludium naszego festiwalu – podsumowuje Jacek Szymański. – Mam nadzieję, że współpraca tego typu będzie trwała, bo jest to bardzo dobre posunięcie. Co prawda w swoim banku solistów dyrektor Zarzycki ma ich bardzo wielu – wielkie odkrycie profesora to rewelacyjna pani Majewska, już reprezentująca światowy poziom ale dzisiaj wystąpili też moi soliści, co było ciekawym urozmaiceniem. Mam już plany na kolejny, jubileuszowy festiwal, uwzględniające też Julię Majewską, bo liczę, że mimo zapełnionego terminarza przyjmnie zaproszenie na pierwszy tydzień festiwalu, ale na razie zapraszam na tegoroczne koncerty!
Wojciech Chamryk