Kiedyśne zabawki i nie tylko na muzealnej wystawie
Wystawę dla dzieci w każdym wieku otwarto w Muzeum Północno-Mazowieckim. „Kiedyśne zabawki i zabawy dziecięce” to niebanalne spojrzenie nie tylko na dawne zabawki, ale też na dziecięcy świat wsi przełomu XIX i XX wieku, bardzo różniący się od tego obecnego. Autorką scenariusza wystawy i jej komisarzem jest etnograf Wiesława Pawlak, a ekspozycję w nieoczywisty sposób zaaranżowała Alicja Kamieniczna-Adamowska.
Muzeum Północno-Mazowieckie już od lat prezentuje na wystawach również oryginalne, nierzadko unikalne, zabawki, by przypomnieć tylko takie ekspozycje, jak: prezentowana w roku 1995 „Świat starych zabawek ze zbiorów Marka Sosenki” oraz młodsza o dekadę „Zabawki babci, mamy i moje” z przełomu lat 2004/2005. Jednak wystawa „Kiedyśne zabawki i zabawy dziecięce” prezentuje zupełnie inne podejście do tematu, ponieważ Wiesława Pawlak pokazuje na niej nie tylko zabawki, ale też skupia się nad losem wiejskich dzieci na przestrzeni od drugiej połowy wieku XIX, aż do lat 60. następnego stulecia, ukazując ich życie, edukację i pracę od momentu narodzin do przystąpienia do I komunii. To zarazem czas wielu przemian, od popowstaniowego uwłaszczenia, przez dwie wojny światowe, aż do wielkich zmian zachodzących po roku 1945, od ustrojowych, przez gospodarcze do społecznych. Wszystko to znajdowało odbicie w życiu również najmłodszych mieszkańców wsi, ale ich dzieciństwo różniło się znacznie od tego ich rówieśników z większych miejscowości i miast, nawet tych XIX-wiecznych. - W tradycyjnej gospodarce wiejskiej dzieci od najmłodszych lat obciążone były obowiązkiem pomagania w pracach domowych i gospodarskich - podkreśla Wiesława Pawlak. - Pracowały od zawsze, zajmowały się młodszym rodzeństwem, pilnowały bydła, gęsi, kaczek, bo ludzie dorośli mieli inne obowiązki. Stopniowo w miarę dorastania uczyły się pracy dorosłych członków rodziny; dziewczęta prac kobiecych, a chłopcy męskich. Około czternastego roku życia dzieci mogły zastąpić w pracy rodziców. Generalnie nie miały czasu na zabawę, a zabawki traktowano jako zachciankę, kaprys.
Nie znaczy to, że dzieci na wsi były pozbawione jakichkolwiek zabawek. Wiele z nich robiły jednak same, jak lalki z gałganów, słomy i główką z makówki, a te wykonywane przez dorosłych w okresie zimowym były przede wszystkim praktyczne, jak na przykład wózki, przydatne później do pilnowania młodszego rodzeństwa. Zdarzały się też zabawki kupowane, na przykład podczas odpustów, jakieś gwizdki czy fujarki, a w bogatszych rodzinach można było zamówić lub kupić zabawkę u rzemieślnika, na przykład fruwający samolot. Ich liczne przykłady można obejrzeć na wystawie. - Jeszcze w latach 60. XX wieku dzieci spędzały całe wakacje na pastwiskach oraz pomagając w gospodarstwie - mówi Wiesława Pawlak. - Dzieci na pasionce miały trochę czasu, mogły więc tworzyć sobie zasady gier, robić różne zabawki. Powszechna była zabawa w wojnę, były zbiorowe gry, jak bekac, polegająca na tym, że bawili się wszyscy, a potrzebne były do niego tylko kije, wykorzystywane do zaganiania bydła.
Nauka w żadnym razie nie zwalniała od pracy, co widać na przykładzie usprawiedliwień od rodziców z lat 60. ubiegłego wieku - w czasie prac polowych i z wielu innych powodów dziecko musiało zostać w domu i pomagać dorosłym. W poszczególnych salach wystawowych można oglądać różne zabawki, ale też dziecięce przedmioty codziennego użytku, jak choćby ubrania, wyposażenie szkolne czy pamiątki związane z chrztem i I komunią, co dopełniają reprodukcje archiwalnych fotografii. Są to obiekty ze zbiorów Podlaskiego Muzeum Kultury Ludowej w Wasilkowie, Muzeum-Skansenu Kurpiowskiego im. Adama Chętnika w Nowogrodzie, Muzeum Kultury Kurpiowskiej w Ostrołęce, prywatnych kolekcji rodzinnych oraz Muzeum Północno-Mazowieckiego. Ostatnia sala to miejsce aktywności, gdzie będzie można spróbować swych sił w dawnych zabawach. W czasie wernisażu twórczyni ludowa Czesława Kaczyńska z Dylewa demonstrowała tam grę w „pięć kamieni” oraz jak zrobić lalkę z lnu i czapeczkę z sitowia, a do tego serwowano, przygotowaną przez nią, kapustę z grochem i gęsiną.
Uwagę zwraca nie tylko wystawa jako taka, ale też jej oryginalna, odbiegająca od typowego eksponowania takich przedmiotów, aranżacja. Jej autorką jest rzeźbiarka Alicja Kamieniczna-Adamowska, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, prowadząca w łomżyńskim muzeum Dział Sztuki i Rzemiosła.
- Ta wystawa i sposób wyeksponowania na niej poszczególnych przedmiotów to ukłon w stronę dzieci - mówi Alicja Kamieniczna-Adamowska. - Tych, które kiedyś bawiły się takimi zabawkami, ale przede wszystkim tych, które będą tu przychodzić i oglądać tę wystawę. Było to dla mnie bardzo ważne, żeby usunąć wszystkie przeszkody poznawcze, żeby jak najbardziej obniżyć ekspozycyjną wysokość, żeby dzieci mogły wszystko dostrzec, żeby mogły oglądać te przedmioty z każdej strony. Jest przecież zasadnicza różnica pomiędzy dorosłym a dzieckiem, bo dla osób starszych oglądanie tej wystawy jest swego rodzaju sentymentalną podróżą, ponieważ mogą te przedmioty poznawać, przypominać sobie, że bawiły się nimi, a a może mają je nadal na strychu - znają je i pamiętają. Dzieci ich nie znają, często nie wiedzą do czego one służą, co to jest, więc chciałam, żeby mogły je poznać - może nie w pełni, ale w miarę naszych możliwości.
Wystawę „Kiedyśne zabawki i zabawy dziecięce” w Muzeum Północno-Mazowieckim można oglądać do 30 marca przyszłego roku.
Wojciech Chamryk