Mikołaj z Dzikimi Psami obdarowuje prezentami
- Oliwier był od rana bardzo podekscytowany, co jakiś czas wyglądał na korytarz, żeby zobaczyć, kiedy Mikołaj wreszcie dotrze – opowiada promiennie uśmiechnięta mama ośmiolatka Małgorzata Pupek, w czasie gdy chory chłopiec wyjmuje kolejne torebki i pudełeczka słodyczy z dużej, pękatej reklamówki w sali oddziału dziecięcego Szpitala Wojewódzkiego w Łomży, dokąd zawitał Mikołaj w otoczeniu kilkunastu miłośników motorów z Klubu Motocyklowego Wild Dogs Łomża. - Bo pani pielęgniarka mówiła wczoraj po cichutku, że Mikołaj w mikołajki może do chorych dzieci zajrzeć...
Jak pielęgniarka powiedziała, tak się rzeczywiście stało w samo południe, kiedy to brodaty na biało, przedświątecznie wesoły i sypiący żartami jak z rękawa czerwonej szaty Mikołaj zajrzał do 17-tki dzieci małych i większych. - Jestem bardzo zadowolony z prezentu – mówi Oliwier, nie odrywając się od poznawania zawartości paczki, w której znalazły się soczki: pomarańczowy i multiwitamina z wizerunkiem amerykańskiej laleczki. - Do śmieci, do śmieci – przekomarza się z mamą chłopiec.
- Synek miał bardzo silne bóle głowy, gorączkę, a do tego przyplątała się jakąś wysypka... – martwi się mama Małgorzata Pupek (lat 28). - Nie spodziewaliśmy się, że ktoś o nas tutaj będzie pamiętał w te mikołajki. To dobra, życzliwa i miłosierna inicjatywa, ażeby dzieci zapomniały o bólu i lekach.
Radość i nadzieja na szpitalne mikołajki
Dowcipny Mikołaj w otoczeniu motocyklistów i wolontariuszy z I LO w Łomży rozdawał paczki ze słodyczami, każdą komentując w sposób dostosowany do wieku i stanu dziecka. Jako pierwszy był wśród obdarowanych trzyletni Marcelek Grajko, cierpiący na zapalenie i duszności. - A po drodze przyplątała się jeszcze jakaś alergia... - wzdycha mama malca Iwona Grajko (lat 28). - Ech, życie...
- Grzeczny byłeś, pisałeś list do Mikołaja...? - dopytywał rozdawca prezentów, ale widząc słabiutkie dziecko, poprzestał na życzeniach szybkiego powrotu do zdrowia. Popłakującego chłopczyka mama na rękach wnosi po schodach na pierwsze piętro oddziału; w łóżeczku nakłada mu maskę z tlenem...
- Na oddziale przebywają teraz dzieci z różnymi schorzeniami: zapalenie płuc, zakażenie układu moczowego, bóle brzucha, zakłócenia rytmu serca... - informuje pielęgniarka oddziałowa Bernadeta Krynicka, pracująca na dziecięcym od 1991 r., zjawiając się nie w służbowym białym fartuchu, a w skórzanym uniformie, w sam raz na wyprawę motocyklową z Wild Dogsami za miasto, gdyby nie to, że jest już za późno, już po zakończeniu sezonu. - W mikołajki odwiedziły nas wcześniej dwaj Mikołaje i trzy Mikołajki, studiujące na kierunku pielęgniarstwo PWSIiP, ze swą opiekunką Joanną Chilińską. Cenimy zapowiedziane wcześniej wizyty, ponieważ niosą dzieciom radość i nadzieję. Z klubu Wild Dogs kontaktował się Marcin Grodzki i Krzysztof Suproń, że chcą przyjść z Mikołajem.
Radość i nadzieja na szpitalne mikołajki
Wcześniej motocykliści na społecznościowej stronie internetowej skrzyknęli się, że mogliby zrobić chorym dzieciom frajdę. Pomysł szybko znalazł poparcie, zatem Mikołaj szybko zawitał na oddział. Towarzyszyły mu z wdziękiem i talentem oraz niespożytą energią nastolatki ze Studia Wokalnego eMDeK Magdy Sinoff: 13-letnia Aleksandra Suproń i 14-letnia Aleksadra Raszczyk rozśpiewane prawie jak Mariah Carrey w „All I Want for Christmas Is You”. Miało się to nieziemskie wrażenie, wprost nieoczekiwanego w szpitalu piękna i lekkości, połączonej z dynamiką i elegancja oryginału. - To świetny pomysł, że mogłyśmy obie z koleżanką dziś zaśpiewać – dzieliła się wrażeniami tuż po występie Ola Suproń. - Myślę, że dzieciaki cieszą się i są szczęśliwe, że przyjechał do nich Mikołaj. - Chore dziecko w rodzinie to sytuacja szczególna, wyjątkowa i dla niego, i dla rodziców, zwłaszcza mamy silnie to przeżywają – podsumowuje pielęgniarka oddziału w motocyklowym kombinezonie. - Zmiana otoczenia, nowi ludzie i nowe czynności w nieznanym miejscu budzą obawy i strach, co się dziecku stało, i niepewne domysły, co przyszłość przyniesie. A Mikołaj niesie radość i nadzieję.
Ale nie tylko. Wiceprezydent Klubu Motocyklowego Wild Dogs Łomża Paweł Wiśniewski (lat 33) dodaje, że motocyklistom zależało, aby pokazać, że nie tworzą żadnego gangu, lecz zgraną paczkę kolegów, którzy są ludźmi z normalnymi rodzinami; tyle że zakochanymi w jeździe motocyklem.
Mirosław R. Derewońko