Cyberterroryzm w indywidualnym wydaniu
Do LMS wpłynął mail, z którego treści wynikało, że istnieje zagrożenie wybuchem – informują policjanci. Szkoła została sprawdzona, ale nie ma komunikatu o znalezieniu jakiegokolwiek ładunku.
Cyberterroryzm ma wiele oblicz, a jednym z nich są maile rozsyłane gdzie popadnie (lub w konkretne lokalizacje) o podłożeniu ładunku wybuchowego. Destabilizacja i strach to jedne z celów, jakie mają przynieść te działania. Pamiętamy jeszcze plombowanie szkół i całodobowe pilnowanie szkół przed maturami w 2019 roku. Gęstość incydentów u wielu zarządzających sprawił, że mail już nie elektryzuje, ale bagatelizować nie można.
W środę 11 grudnia maile o podłożeniu ładunku wybuchowego otrzymało 9 podlaskich szkół, w tym Liceum Mistrzostwa Sportowego z Łomży. W większości z nich (w tym w LMS) ewakuacji nie przeprowadzano, choć szkoły zostały sprawdzane. Ewakuacje jak podaje policja, miały miejsce w Augustowie (500 osób) i w Białymstoku przy ul. Ciepłej (150 osób).
Listy poczty elektronicznej od wielu lat są się tanim i prostym sposobem terroryzowania niemal nieograniczonej liczby ludzi. Spam, bo tak nazywamy niechcianą korespondencję, obok różnego rodzaju dziwnych ofert, zawiera też różne groźby. Możemy dowiedzieć się, że „jakaś osoba”, często nie mówiąca po polsku, lub korzystające z różnego rodzaju translatorów ostrzega nas, że ma kompromitujące materiały. Jak się bliżej przyjrzeć, często okazuje się, że mail jest częścią seryjnego wysyłania listów i sposobem na „szukanie jelenia”.
Ostatnio na jedną z moich skrzynek wpłynął mail, w którym „wojownik”, bo tak się przedstawił, informował mnie, że za 3 dni pod moim adresem, ale i we wskazanych, eksplodują ładunki wybuchowe. Treść „listu” była wyraźnie antyukraińska, a lista dołączonych adresów ograniczona była do Kijowa. Co wyróżniał ten list to załączone zdjęcie, na którym widać plastikową butelkę z gwoździami w środku, jakąś brązową kostkę (lub dwie) i dołączony telefon lub krótkofalówka. To wszystko obwinięte taśmą bezbarwną i położona na białej kartce. Miało robić wrażenie.
Inne sposoby to mniej lub bardziej udane próby imitacji oficjalnego listu z policji, prokuratury czy innego urzędu. Już na pierwszy rzut oka widać inna niż polską logikę takiego listu, często lekko przekręcona nazwy lub żywcem tłumaczone z państwa, które wysłało komunikat. Można się pośmiać, ale problem jest i będzie narastał. By poprawić tego jakość z pewnością skorzystają z sztucznej inteligencji.
Niepokojące incydenty można zgłaszać na incydent.cert.pl