Przejdź do treści Przejdź do menu
czwartek, 18 kwietnia 2024 napisz DONOS@

Pani Lucynka

Poznałem ją w 1994 roku, kiedy szukałem materiałów do mojej pracy o zbrodniach hitlerowskich na Ziemi Łomżyńskiej.

Na zebraniu oddziału warszawskiego TPZŁ na mój apel o informacje na temat egzekucji z 15 lipca 1943 roku, siwa pani odezwała się cicho z końca sali: – Ja mogę panu coś na ten temat powiedzieć... Nie wiedziałem wtedy jeszcze jak cennego świadka poznaję! To na Jej relacji oparła się moja praca w rozdziale dotyczącym Jeziorka. W roczniku „Ziemia Łomżyńska” nr 7 na stronie 205 opublikowałem większość relacji pani Lucynki, dotyczącej pobytu w łomżyńskim więzieniu, a także późniejszych losów Jej i jej rodziny. Od tamtej pory jednak utrzymywałem z panią Lucynką dość ścisły kontakt. Bywałem u niej w podwarszawskim Ursusie. Szczyciłem się tym, że traktowała mnie jak kogoś bliskiego. Niestety, wiek i przeżycia robiły swoje. Pani Lucynka coraz rzadziej bywała na zebraniach oddziału warszawskiego TPZŁ. Coraz trudniej było wychodzić jej z domu. W 1997 roku przeprowadziła się do rodziny w Kołbieli. Ale nadal utrzymywaliśmy kontakty listowne. To z Kołbieli przekazała mi szereg cennych fotografii z ekshumacji w Kosówce przeprowadzonej w 1945 roku, a także kilka fotografii rodzinnych i wspomnienie o swoim bracie – Marianie. Marian Zieliński, żołnierz Szarych Szeregów, ZWZ i AK, w szeregach 9 pułku Strzelców Konnych uczestniczył w bitwie na Czerwonym Bagnie. Aresztowany w Grajewie 23 października 1944 roku został rozstrzelany w Kosówce. Rodzice rozpoznali jego ciało jedynie po krzyżyku, który zachował się na szyi skazańca odnalezionego w masowym grobie z rękami skrępowanymi kolczastym drutem. Wymienialiśmy z panią Lucynką zawsze życzenia świąteczne i imieninowe. Aż kiedyś listy przestały przychodzić... Niedawno, przeglądając pewien wykaz osób, przy nazwisku „Lucyna Kucharska” zobaczyłem krzyżyk. Zrozumiałem, że pani Lucynki już więcej nie zobaczę, że nie dostanę już kolejnego Jej serdecznego listu. Ci, którzy wiedzieli o Jej odejściu, albo nie chcieli, albo uznali za niekonieczne powiadomienie przyjaciół i kolegów o Jej śmierci. A odszedł przecież nie byle kto! Jedyny więzień łomżyńskiego więzienia skazany na śmierć w Jeziorku 15 lipca 1943 roku, który cudem ocalał. Ostatni prawdziwy świadek gehenny łomżyńskiej inteligencji w tamtejszym więzieniu podczas hitlerowskiej okupacji! Może podchodzę do tego zbyt emocjonalnie. Może w dzisiejszym pojęciu takie osoby nie są już aż tak ważne... Dla mnie jednak pani Lucynka była POSTACIĄ. Jedyną osobą, która w pewnym sensie łączyła mnie z moimi Rodzicami i pozostałymi skazańcami z Jeziorka... Nie byłem na Jej pogrzebie. Nie wiem nawet kiedy odeszła i gdzie spoczęła. Pani Lucynko, przepraszam. Nie wiedziałem...

Jurek Smurzyński


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę