Serce w czas zagłady
Adam Szostak
Stutthof to niemiecka nazwa pierwszego na ziemiach polskich hitlerowskiego obozu koncentracyjnego, założonego już 2 września 1939 r. Był synonimem bestialstwa, terroru i zbrodni. Zbudowano go u nasady Mierzei Wiślanej, obok wsi Sztutowo, w odległości ok. 36 km od Gdańska.
Obóz sąsiadował od wschodu z siecią kanałów, od zachodu z Wisłą, a od północy – z morzem. Celowo zbudowany został na terenie podmokłym, bagnistym, sprzyjającym rozwojowi chorób i przyśpieszającym wyniszczenie ludzi.
Od 2 września 1939 roku do 9 maja 1945 r. był miejscem martyrologii około 120 tysięcy ludzi 25 narodowości, obywateli 19 krajów Europy.
Męczeńską śmierć poniosło ponad 65 tys. ludzi, z czego 40 tys. w samym obozie i podobozach na trasach ewakuacji podczas „Marszu śmierci” w ostatnich trzech miesiącach wiosny 1945 r.
3 maja 2002 r. kościół parafialny pod wezwaniem św. Wawrzyńca w Luzinie był kolejny raz miejscem, do którego zawitali byli więźniowie obozu koncentracyjnego Stutthof w asyście rzeszy parafian z Luzina i okolic. Po Mszy św. około 12.00 ks. proboszcz Henryk Szydłowski poświęcił tablicę pamiątkową „Votum wdzięczności” ufundowaną, wmurowaną i odsłoniętą przez byłych więźniów politycznych Stutthofu, którym po ucieczce z „Marszu śmierci” z miejscowości Rybno, schronienia i opieki udzieliła rodzina Melanii i Franciszka Rybakowskich. Ich syn, Antoni Rybakowski przechowywał ich, żywił i przygotował odpowiednie dokumenty. Za udzielenie pomocy czterem więźniom Stutthofu: Franciszkowi Lipińskiemu – obecnie emerytowanemu profesorowi Politechniki Poznańskiej, Henrykowi Dannemanowi z Rumii, Czesławowi Szostakowi z Łomży oraz Józefowi Cegielskiemu – synowi właściciela Zakładów Cegielskiego w Poznaniu, groziło całej rodzinie rozstrzelanie.
Mistrzostwo konspiracyjne Antoniego Rybakowskiego było tak znakomite, że ukrywający się Lipiński i Danneman o pobycie Cegielskiego i Szostaka w tym samym gospodarstwie dowiedzieli się dopiero po kilku miesiącach, czyli w dniu zakończenia wojny. W okresie ewakuacji obozu Stutthof w kierunku Lęborka (około 130 km) esesmani kilkakrotnie wykorzystywali kościół parafialny w Luzinie, jako miejsce postoju dla poszczególnych kolumn marszowych. Ludność kaszubska na hasło „Stutthof idzie” z narażeniem życia pomagała ludziom, podrzucając żywność i odzież. Uważa się, że połowie uczestników „Marszu śmierci” – wyczerpanym fizycznie, zmarzniętym i często bardzo chorym, brnącym po głębokim śniegu i w tęgim mrozie (-25 oC) udało się dzięki tej pomocy przeżyć.
Wśród nich była duża grupa mieszkańców Łomży i Ziemi Łomżyńskiej, która z Łomży do Stutthofu przewieziona była składem kolejowym w wagonach do przewożenia bydła w dniu 17 grudnia 1943 roku.
W 1958 roku Czesław Szostak z kolegami z Łomży (byłymi członkami AK, więźniami Stutthofu, uczestnikami „Marszu śmierci”) udał się do Luzina, aby wmurować tablicę na kapliczce postawionej przez współwięźniów, których uratowali państwo Rybakowscy. Dziś, w 58. rocznicę tamtych tragicznych wydarzeń, poświęcam tę notatkę tym wszystkim, którym nie dane było doczekać wolności, jak również całej rzeszy nieznanych dobroczyńców Ziemi Kaszubskiej, których pomoc pozwoliła wielu łomżyniakom szczęśliwie wrócić do swoich rodzin w Łomży i w różnych zakątkach Ziemi Łomżyńskiej.
Obóz sąsiadował od wschodu z siecią kanałów, od zachodu z Wisłą, a od północy – z morzem. Celowo zbudowany został na terenie podmokłym, bagnistym, sprzyjającym rozwojowi chorób i przyśpieszającym wyniszczenie ludzi.
Od 2 września 1939 roku do 9 maja 1945 r. był miejscem martyrologii około 120 tysięcy ludzi 25 narodowości, obywateli 19 krajów Europy.
Męczeńską śmierć poniosło ponad 65 tys. ludzi, z czego 40 tys. w samym obozie i podobozach na trasach ewakuacji podczas „Marszu śmierci” w ostatnich trzech miesiącach wiosny 1945 r.
3 maja 2002 r. kościół parafialny pod wezwaniem św. Wawrzyńca w Luzinie był kolejny raz miejscem, do którego zawitali byli więźniowie obozu koncentracyjnego Stutthof w asyście rzeszy parafian z Luzina i okolic. Po Mszy św. około 12.00 ks. proboszcz Henryk Szydłowski poświęcił tablicę pamiątkową „Votum wdzięczności” ufundowaną, wmurowaną i odsłoniętą przez byłych więźniów politycznych Stutthofu, którym po ucieczce z „Marszu śmierci” z miejscowości Rybno, schronienia i opieki udzieliła rodzina Melanii i Franciszka Rybakowskich. Ich syn, Antoni Rybakowski przechowywał ich, żywił i przygotował odpowiednie dokumenty. Za udzielenie pomocy czterem więźniom Stutthofu: Franciszkowi Lipińskiemu – obecnie emerytowanemu profesorowi Politechniki Poznańskiej, Henrykowi Dannemanowi z Rumii, Czesławowi Szostakowi z Łomży oraz Józefowi Cegielskiemu – synowi właściciela Zakładów Cegielskiego w Poznaniu, groziło całej rodzinie rozstrzelanie.
Mistrzostwo konspiracyjne Antoniego Rybakowskiego było tak znakomite, że ukrywający się Lipiński i Danneman o pobycie Cegielskiego i Szostaka w tym samym gospodarstwie dowiedzieli się dopiero po kilku miesiącach, czyli w dniu zakończenia wojny. W okresie ewakuacji obozu Stutthof w kierunku Lęborka (około 130 km) esesmani kilkakrotnie wykorzystywali kościół parafialny w Luzinie, jako miejsce postoju dla poszczególnych kolumn marszowych. Ludność kaszubska na hasło „Stutthof idzie” z narażeniem życia pomagała ludziom, podrzucając żywność i odzież. Uważa się, że połowie uczestników „Marszu śmierci” – wyczerpanym fizycznie, zmarzniętym i często bardzo chorym, brnącym po głębokim śniegu i w tęgim mrozie (-25 oC) udało się dzięki tej pomocy przeżyć.
Wśród nich była duża grupa mieszkańców Łomży i Ziemi Łomżyńskiej, która z Łomży do Stutthofu przewieziona była składem kolejowym w wagonach do przewożenia bydła w dniu 17 grudnia 1943 roku.
W 1958 roku Czesław Szostak z kolegami z Łomży (byłymi członkami AK, więźniami Stutthofu, uczestnikami „Marszu śmierci”) udał się do Luzina, aby wmurować tablicę na kapliczce postawionej przez współwięźniów, których uratowali państwo Rybakowscy. Dziś, w 58. rocznicę tamtych tragicznych wydarzeń, poświęcam tę notatkę tym wszystkim, którym nie dane było doczekać wolności, jak również całej rzeszy nieznanych dobroczyńców Ziemi Kaszubskiej, których pomoc pozwoliła wielu łomżyniakom szczęśliwie wrócić do swoich rodzin w Łomży i w różnych zakątkach Ziemi Łomżyńskiej.