Mikołajki z Lutosławskim
Jak co roku, mikołajkowy muzyczny prezent dla najmłodszych przygotowała łomżyńska Filharmonia Kameralna. Głównym punktem programu były ponadczasowe piosenki dla dzieci i przeboje autorstwa patrona orkiestry, wybitnego kompozytora Witolda Lutosławskiego. Nie zabrakło też dobrej zabawy, chóralnego śpiewania, konkursów z nagrodami, nawet wizyty Św. Mikołaja, któremu koncert tak się spodobał, że bez wahania wymienił worek z prezentami na waltornię, żeby tylko zagrać z łomżyńskimi muzykami pod batutą włoskiego dyrygenta.
Familijne koncerty mikołajkowe organizowane przez Filharmonię Kameralną im. Witolda Lutosławskiego w Łomży łączą zabawę z edukacją. Tym razem okazja była szczególna, bo przecież wciąż trwa Rok Witolda Lutosławskiego, światowej sławy polskiego kompozytora wywodzącego się z Drozdowa. Na program koncertu złożyły się więc przede wszystkim utwory jego autorstwa, ale odbiegające od głównego nurtu twórczości kompozytora: cykl „Piosenek dla dzieci” oraz popularne przeboje pisane pod pseudonimem Derwid. Zaśpiewała je, znana już doskonale łomżyńskiej publiczności, wybitna sopranistka Bogumiła Dziel-Wawrowska.
– Bardzo się cieszę, że mogłam Rok poświęcony Witoldowi Lutosławskiemu zakończyć w Łomży, występując z Filharmonią Kameralną noszącą jego imię! – podkreśla Bogumiła Dziel-Wawrowska. – Twórczość Lutosławskiego, która powszechnie kojarzy się z muzyką trudną i nieprzystępną, najbardziej podoba się młodemu odbiorcy. Bo dzieci nie mają uprzedzeń, odbierają muzykę współczesną intuicyjnie, co jest bardzo fajne!
Tak było też w czwartkowy wieczór, kiedy to najmłodsza część publiczności niezwykle żywiołowo reagowała na piosenki takie jak „Idzie Grześ”, „Kotek”, „Ptasie plotki” czy „Spóźniony słowik”. Nic jednak nie mogło równać się z wizytą Świętego Mikołaja, który najpierw nagrodził Olę, Damiana i Kubę, zwycięzców konkursu muzycznego, po czym… zasiadł wśród muzyków by sobie z nimi trochę pograć. Po koncercie przypomniał sobie jednak o swoich obowiązkach, sprawiedliwie obdarowując łakociami zarówno młodszych jak i starszych.
W programie koncertu było też coś dla starszej publiczności, orkiestra wykonała bowiem fragmenty symfonii kompozytorów wyjątkowo cenionych przez Lutosławskiego, to jest Haydna i Mozarta. A ponieważ dyrygentem był pochodzący z Włoch Manfredo Di Crescenzo, zabrzmiały też dzieła kompozytorów z jego ojczyzny: powszechnie znanego Antonio Vivaldiego i Michele Mascittiego. Koncert zakończyły dwa przeboje Derwida: walc „Miłość i świat” oraz tango „Na co czekasz”.
– Lutosławski komponował je w czasach komunistycznych, kiedy musiał dorabiać – opowiada Bogumiła Dziel-Wawrowska. – Nie lubił tej twórczości, wstydził się jej i nie przyznawał do tych piosenek, stąd ten pseudonim. Był też bardzo nerwowy, kiedy rozmawiali z nim potencjalni wydawcy, bo nie tolerował tej muzyki. Ale niesłusznie, bo to są bardzo dobre utwory, mające niewątpliwy walor artystyczny!
Wojciech Chamryk