Wilk przy Szmaragdowej
Czytelnik 4lomza.pl przesłał do redakcji zdjęcie wilka na tle Łomży, niedaleko ulicy Szmaragdowej. Pojawiło się na na spotted zwierzaki jako ostrzeżenie przed drapieżnikiem. O komentarz poprosiliśmy Mariusza Sachmacińskiego dyrektora ŁPKDN i myśliwych.
- Te dwa wilki znalazły się w tym miejscu albo w wyniku pogoni za zwierzętami np. sarnami, albo z powodu trudności w zdobyciu pokarmu na lesie Czerwony Bór i szukały swoich ofiar blisko zabudowań ludzkich. Mogą to być zwierzęta dzikie lub domowe (koty, psy) – stwierdza Sachmaciński, który także otrzymał te zdjęcia. - Mogą to być też osobniki wędrujące, które zboczyły z korytarza ekologicznego i próbują w przestrzeni ogólnej fragmentaryzacji środowiska odnaleźć drogę do swoich rewirów łowieckich - tłumaczy.
Dyrektor Łomżyńskiego Parku Kraobrazowego Doliny Narwi Mariusz Sachmaciński wie o licznych kontaktach z wilkami, nawet w dzień. Zdaniem przyrodnika świadczy to o dużej lokalnej jego populacji. „Trzeba być ostrożnym i chronić swoje zwierzęta domowe. Czasy niekontrolowanego wypuszczania psów i kotów już się skończyły” - podsumowuje.
Dużo wilków w województwie
- Wygłodzone wilki podchodzą pod miasta nie tylko w Łomży. Wchodzą do miejscowości w całym województwie podlaskim, ponieważ jest ich za dużo – dodaje Dariusz Krasowski, łowczy okręgowy z Polskiego Związku Łowieckiego w Białymstoku. - Jeżeli na danym terenie, na łowisku zwierzyna płowa jest przetrzebiona albo ucieka przed drapieżnikami, wilki szukają mięsa do zjedzenia. Zjedzą wszystko, co spotkają na swojej drodze: sarny, bobry, zające kuropatwy i psy. Ludzi ogarnia panika, gdyż widzą nie tylko pojedyncze sztuki czy pary wilków, a całe watahy po 4, 5, 6 czy 7 osobników.
Łowczy okręgowy ma również sygnały o potężnej watasze 16 wilków, grasujących w styczniu 2024 r. pod Krynkami. Jednak zjawisko podchodzenia wygłodzonych wilków w pobliże miast obserwuje od grudnia w całym regionie, np., w okolicach Białegostoku, Supraśla, Wasilkowa, Choroszczy. W 4lomza.pl zasygnalizowaliśmy, że na początku listopada rano niedaleko stacji paliw BP przy Szosie do Mężenina obserwowany był duży basior, którego od zabudowań Łomży dzieliło ok. 300 metrów. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Białymstoku wówczas oszacowała, że w Podlaskiem żyje około 280 wilków, a ich liczba wzrasta. Myśliwi uważali, że to niedoszacowanie, bo w prawie każdym (z 86) obwodzie łowieckim okręgu łomżyńskiego (dawnego województwa łomżyńskiego) ciągle widywane są te drapieżniki. - Zbliżają się do miejscowości, zaglądają na podwórka, wałęsają się między blokami, sprawdzając, gdzie jest pożywienie – opisuje łowczy Krasowski. W Dąbrówce wilk wyciągnął psa z podwórka, za którym pobiegł na pole gospodarz. Leczenie poranionego psa do tej pory kosztowało 2 tysiące złotych. Do gmin i do nas wydzwaniają ludzie z pytaniem: co robić? Potrzebny jest odstrzał, pomimo że wilk jest pod ochroną. Wniosek może wysłać RDOŚ do GDOŚ.
Wilki są wszędzie, a do zabudowań najczęściej podchodzą nocą – mówi inny myśliwy. Także w jego ocenie populacja drapieżnika jest w regionie niedoszacowana. Kilka tygodni temu przy pomocy noktowizji w nocy nagrano osobnika, który na 100 metrów podszedł do Szablaka. Obszedł teren, zostawił mocz i poszedł dalej.
Zdaniem myśliwego presja drapieżników na zwierzynę płową w dużych lasach sprawia, że ta zwierzyna bezpieczniej czuje się niedaleko ludzkich zabudowań niż w gęstwinie. Stąd też często sarny czy jelenie można spotkać w małych zagajnikach, nawet niedaleko zabudowań. To z kolei pociąga za sobą wizyty i aktywność wilków w pobliży domostw.
Jeśli na spacerze w lesie lub na polu człowiekowi zdarzy się napotkać wilka lub kilka sztuk, należy spokojnie zejść im z drogi, unikać kontaktu, nawet wzrokowego. Psy należy prowadzać na smyczy. Nieraz zdarzało się, że biegnące w las psy nie powracały, a znajdowano szczątki na podstawie GPS. Podobnie – zdaniem łowczego okręgowego Dariusza Krasowskiego – nazbyt liczna jest populacja łosia, którego w województwie podlaskim występuje 1/3 żyjących w Polsce. Z powodu nadmiaru łosi, powolnych i mało płochliwych, rozbijane są w wypadkach samochody i giną ludzie. Na razie nie było sygnałów o atakach głodnych wilków na ludzi, lecz – w opinii łowczego – ryzyko istnieje.