Debiutancka płyta Vincenta
Vincent, czyli pochodzący z Łomży wokalista Marcin Wincenciak, może już pochwalić się pierwszą płytą. Minialbum „Vincent” to pięć autorskich kompozycji wychowanka Bernarda Karwowskiego i Studia Piosenki Pop Art oraz absolwenta Akademii Muzycznej w Gdańsku na wydziale Wokalistyki Jazzowej, utrzymanych w stylistyce ambitnego, alternatywnego popu. Debiut Vincenta zyskuje coraz szersze zainteresowanie: znalazł się wśród najciekawszych płyt tygodnia portalu Onet Kultura, został płytą tygodnia portalu JazzSoul.pl, a sam wokalista został uznany za jedno z odkryć polskiej sceny niezależnej ubiegłego roku.
Dystrybucja muzyki w serwisach streamingowych faworyzuje pojedyncze utwory, nie oznacza to jednak, że dłuższe, zwarte artystycznie materiały straciły rację bytu. Potwierdza to debiutancki minialbum Vincenta, zapowiadany przez artystę już jakiś czas temu, wydany niedawno nakładem niezależnej wytwórni Seagull Ross na płycie CD oraz w wersji cyfrowej. Vincent sukcesywnie publikował swe kolejne single: „Awakening” z fabularyzowanym teledyskiem oraz „Mary's Smile” i „Mój dom” z animowanymi klipami, a po dopełnieniu ich dwiema premierowymi kompozycjami uznał, że całość warto wydać. Reakcje słuchaczy (tylko piosenka „Mój dom” ma w serwisie Spotify już ponad dwieście tysięcy odsłuchów) oraz branży i krytyków potwierdzają, że było to ze wszech miar wskazane, a oryginalna muzyka jest w stanie przebić się, nawet na tak zapełnionym, muzycznym rynku. W dodatku Marcin Wincenciak w żadnym razie nie schlebia masowym gustom: zaproponował intymne, oszczędnie zaaranżowane, minimalistyczne piosenki, oparte na często powtarzanych, hipnotycznych motywach i do tego z niebanalnymi tekstami – jak sam podkreśla, główną inspiracją do ich stworzenia było życie duchowe człowieka oraz jego umiejętność odnalezienia się w doskonałej naturze. Przy pisaniu niektórych tekstów wsparły go Dorota Theisebach i Karolina Arczewska, ale już warstwa muzyczna jest wyłącznym dziełem Vincenta. Zaskakuje już otwierające całość „Intro”, bo w żadnym razie nie jest to klasyczne, krótkie wprowadzenie, ale pełnoprawna, trwająca ponad cztery minuty, klimatyczna kompozycja.
W „Awakening” programowy minimalizm aranżacyjny pięknie kontrastuje ze swego rodzaju chwytliwością całości i wielowymiarowością partii wokalnych, a Vincent, zresztą nie po raz ostatni na tej płycie, udowadnia, że nie na darmo ukończył Państwową Szkołę Muzyczną w klasie fortepianu. „Mary's Smile” jest utworem równie subtelnym i dopracowanym, płynie niespiesznie i rozwija się stopniowo, aż do kulminacji z wyrazistymi partiami perkusji. „Mój dom”, jedyny na płycie utwór z polskim tekstem, łączy wszystkie wspomniane wyżej atuty, a dodatkowo uatrakcyjnia go gościnny udział skrzypaczki Joanny Bieńkowskiej oraz wokalistki zespołu Lor Jagody Kudlińskiej. Dzięki temu warstwa wokalna jest tu nad wyraz ciekawa, z dzielonymi zwrotkami i finałowym duetem, a „Mój dom” można śmiało określić mianem alternatywnego przeboju. Finałowy i najdłuższy, trwający ponad sześć minut „Please, Save Us” zainspirowała ponoć twórczość gotyckiego zespołu Fields Of The Nephilim i faktycznie, całość jest niepokojąca, nieco mroczna, ale przy tym delikatna, wręcz oniryczna – według mnie właśnie ten utwór najpełniej oddaje ideę dwoistości ludzkiej natury, podkreślaną też symboliką oszczędnej okładki i oprawy graficznej płyty, autorstwa Oli Kotarskiej.
Koniec końców „Vincent” to blisko 24 minuty bardzo urozmaiconej, mimo programowej ascetyczności, muzyki, a godny podkreślenia wydaje mi się również udział w uzyskaniu przez nią tak interesującej formy realizatora i producenta Macieja Milewskiego, założyciela firmy Seagull Ross. Nic dziwnego, że tuż po premierze doceniły ten minialbum portale Onet Kultura i JazzSoul.pl, a Vincent znalazł się na drugim miejscu, ex aequo z Vito Bambino z Bitaminy, w kategorii odkryć polskiej alternatywy roku 2020 portalu rytmy.pl.
W dodatku niedawno Marcin Wincenciak zajął II miejsce ex aequo w kategorii wokalista (I nie przyznano) podczas prestiżowego konkursu Blue Note Poznań Competition. Jak więc widać jazzowa strona jego duszy również nieustannie daje o sobie znać, ale zapowiada, że najbliższe miesiące poświęci na tworzenie debiutanckiego albumu Vincenta, który ma ukazać się jeszcze w tym roku.
Wojciech Chamryk
Foto: Seagull Ross