Łomżyńska pielgrzymka coraz bliżej Jasnej Góry
Łomżyńscy pielgrzymi, mimo doskwierającego im upału i innych trudności, niestrudzenie podążają na Jasną Górę. Podzieleni ze względów epidemiologicznych na kilkuosobowe sztafety codziennie pokonują po 35-40 kilometrów, modląc się o szybkie zakończenie pandemii koronawirusa. – Modlimy się o to, żeby Pan Bóg zlitował się nad ludzkością! – mówi ks. Grzegorz Kosiorek, kierownik 36. Pieszej Pielgrzymki Łomżyńskiej, dodając, że pielgrzymi liczą, iż pandemia nie stanie na przeszkodzie i ta pokutna pielgrzymka zakończy się zgodnie z planem w Częstochowie.
Łomżyńska pielgrzymka na Jasną Górę od połowy lat 80. odbywała się nad wyraz regularnie, każdego roku jednocząc setki pątników, podążających przez dwa tygodnie z modlitwą i śpiewem do słynnego na cały świat Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej. Do tej pory pielgrzymkę odwołano tylko raz, jednak okazja była wyjątkowa – wizyta w Łomży papieża Jana Pawła II w czerwcu 1991 roku. Po niemal 30 latach okazało się, że z powodu pustoszącej świat pandemii COVID-19 losy pielgrzymki są zagrożone, jednak biskup Janusz Stepnowski zdecydował o zmianach umożliwiających jej odbycie. Ze względów bezpieczeństwa nie mogło być mowy o rzeszy pielgrzymów, ale przez dwa tygodnie kilkoro każdego dnia zmienia się na trasie pielgrzymki niczym w sztafecie, podążając pątniczym szlakiem pod przewodnictwem kapłana.
– Jesteśmy podzieleni na sztafety, każdego dnia idzie ktoś inny – mówi ks. Grzegorz Kosiorek. – Są to pielgrzymi wybrani z tych, którzy pielgrzymowali już wielokrotnie, więc doświadczeni. Mimo tego, że wczoraj było bardzo gorąco pokonaliśmy w dziewięć osób odcinek z Gielniowa do Końskich i nikt nie podjeżdżał.
To pielgrzymka inna niż zwykle nie tylko z racji mniejszej liczby uczestników. Pielgrzymi omijają kolejne miejscowości na trasie, nie są też, tak jak tradycyjnie odbywało się to w latach wcześniejszych, witani przez ich mieszkańców – wszystko w celu minimalizacji ryzyka zakażenia.
– W takiej małej grupie idzie się zdecydowanie trudniej, zmęczenie jest znacznie większe – mówi pan Mateusz. – Nie było tej atmosfery co na wcześniejszych pielgrzymkach, poczucia wspólnoty – szliśmy w kilka osób, jak na spacerze. To był trudny etap, na trasie z Łomży do Ostrowi Mazowieckiej, gdzie były prowadzone remonty, do tego duży ruch samochodowy. Hałas tych wszystkich aut, przede wszystkim ciężarówek, powodował, że nie było mowy o wspólnej modlitwie czy śpiewie, bo i tak nie było niczego słychać – każdy z nas modlił się indywidualnie. Mimo wszystko mamy z żoną poczucie, że uczestniczyliśmy w czymś wyjątkowym i bardzo potrzebnym w tym trudnym czasie.
Zgodnie z planem pielgrzymka zostanie w czwartek 13. sierpnia powitana na jasnogórskich wałach. Następnie biskup Janusz Stepnowski odprawi dla łomżyńskich pątników mszę świętą w kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej Królowej Polski. Pielgrzymkę zakończy następnego dnia poranna msza święta na wałach Jasnej Góry.
– Szło nam się bardzo dobrze, ale jednak było trochę smutno, bo okoliczności tej pielgrzymki są niewesołe; ma ona charakter pokutny, w celu ochrony świata przed pandemią koronawirusa i pomocy ludziom dotkniętym tą chorobą oraz tym, którzy troszczą się o chorych. Brakowało nam też tłumu pielgrzymów jak w latach wcześniejszych – liczymy, że za rok pielgrzymka odbędzie się już w dotychczasowym kształcie – podsumowuje ks. Kosiorek, zachęcając wiernych do wspierania pątników modlitwą – indywidualną oraz podczas Apeli Jasnogórskich w świątyniach i na falach diecezjalnego Radia Nadzieja.
Wojciech Chamryk