Kazimierz Wojewoda nie żyje
W poniedziałek wieczorem zmarł Kazimierz Wojewoda (1930-2020): artysta, pedagog, wychowawca tysięcy młodych ludzi, w których przez kilkadziesiąt lat z powodzeniem zaszczepiał miłość do sztuk plastycznych. Odszedł po ciężkiej chorobie, w łomżyńskim hospicjum. Swoje niepowtarzalne akwarele prezentował na kilkunastu wystawach indywidualnych i licznych zbiorowych. Jako 11-latek został z całą rodziną zesłany do Kazachstanu, gdzie przeżył blisko pięć lat, co opisał we wstrząsającej książce „Pamiętam. Wspomnienia z Kazachstanu 1941-1946”. Współtworzył Związek Sybiraków w Łomży, a jego wieloletnią, ofiarną pracę i artystyczny dorobek doceniono choćby Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i Odznaką Honorową „Zasłużony dla Kultury Polskiej”.
Kazimierz Wojewoda urodził się 15 marca 1930 roku w Piątnicy. Jego szczęśliwe dzieciństwo przerwał wybuch II wojny światowej, a w czerwcu roku 1941 przyszedł kolejny cios – wraz z całą rodziną, w tym 2-letnią siostrą Julią, został wywieziony do Kazachstanu. Mieli tam spędzić aż 25 lat, ale po zakończeniu wojny udało im się wrócić z miejsca, gdzie jak wspominał: „przeżyłem głód, poniewierkę, tęsknotę, chorowałem na malarię i tyfus”. Po nadrobieniu szkolnych zaległości Kazimierz Wojewoda uzyskał w roku 1950 maturę w Liceum Pedagogicznym w Łomży. Pracował w szkołach podstawowych w Prostkach i w Kolnie, a po odbyciu dwuletniej, obowiązkowej służby wojskowej, od 1955 roku w Liceum Ogólnokształcącym w Kolnie. Kształcił się przy tym dalej: w Studium Nauczycielskim w Łodzi z zajęć plastycznych i rysunku, a na Uniwersytecie Warszawskim studiował pedagogikę, zdobywając pod kierunkiem prof. Ireny Wojnar magisterium z wychowania estetycznego. Po zmianach adminstracyjnych i utworzeniu województwa łomżyńskiego w latach 1975-1984 pracował w Kuratorium Oświaty i Wychowania w Łomży, a do przejścia na emeryturę w Studium Nauczycielskim, już jako nauczyciel wychowania plastycznego. Mając więcej wolnego czasu mógł już swobodnie oddać się ulubionemu zajęciu – tworzeniu.
– Zawsze ciągnęło mnie do rysowania, malowania, nawet w tych okropnych, wojennych czasach – mówił Kazimierz Wojewoda w roku 2011. Efekt tych zainteresowań to jedyne w swoim rodzaju akwarele. Wyjątkowo barwne, nawet jak na tę, z założenia opierającą się przecież na kolorze, technikę, tak jakby autor podświadomie odreagowywał za ich pomocą lata wojennej traumy i szarzyzny; dając przy tym wyraz dawnej tęskonty za pejzażami znad Narwi czy Pisy, których nie spodziewał się już nigdy zobaczyć, a które tak kochał. Jednocześnie jednak niezwykle subtelnych, dopracowanych w każdym szczególe, niezależnie od tego czy przedstawiają łomżyńskie widoki, nadrzeczne pejzaże, czy ulubiony temat Artysty, najróżniejsze kwiaty. Dlatego prezentowane na liczych wystawach obrazy Kazimierza Wojewody były doceniane nie tylko przez krytyków, ale cieszyły się też ogromnym powodzeniem wśród miłośników sztuki, zdobiąc ich domy i mieszkania nie tylko w Łomży, ale też w całym kraju i poza jego granicami. Autor cieszył się z każdej sprzedanej pracy, poczytując to za potwierdzenie, że „jeśli ktoś chce za obraz zapłacić, to znaczy, że jest on coś wart”, ale chętnie obdarowywał też swymi dziełami rodzinę, przyjaciół czy znajomych, ciesząc się, że może sprawić im takim, jak skromnie mawiał, zwykłym prezentem, tyle radości.
W ostatnich latach problemy zdrowotne uniemożliwiały już Panu Kazimierzowi regularną pracę twórczą. W miarę możliwości starał się jednak podtrzymywać kontakty z lokalnym środowiskiem artystycznym, bywał na wystawach, uczestnicząc choćby w listopadzie 2018 roku w zbiorowej ekspozycji jubileuszu 25-lecia Galerii N Klubu Wojskowego. Został tam przyjęty niezwykle ciepło przez liczne grono młodszych i starszych twórców, dla których nierzadko był pierwszym nauczycielem, człowiekiem, który ukazał im szansę rozwoju w artystycznej pracy. Równie udane były obchody 80-lecia Artysty w tym samym miejscu; celebrowane z licznymi przyjaciółmi, wychowankami, miłośnikami Jego sztuki i członkami rodziny. A tutaj Zmarły też miał się czym pochwalić, przeżył bowiem z małżonką Teresą aż 67 szczęśliwych lat, doczekawszy się nie tylko dzieci i wnuków, ale też prawnucząt.
Odszedł więc Artysta Życia, jak pięknie określiła Kazimierza Wojewodę Teresa Adamowska, ale nie ma wątpliwości, że pamięć o Nim jako o oddanym swej pracy, dobrym, życzliwym i zawsze uśmiechniętym człowieku przetrwa, a barwne róże czy tulipany, które tak lubił malować, będą nam tę, tak zasłużoną dla Łomży i regionu, osobę ciągle przypominać.
Rodzina Zmarłego prosi o przekazywanie datków na rzecz hospicjum (do puszki w dniu pogrzebu lub na konto) zamiast kwiatów i informuje, że sama ceremonia pogrzebowa Kazimierza Wojewody po żałobnej mszy świętej będzie miała
z powodów epidemiologicznych kameralny charakter.
Wojciech Chamryk