Atak na biuro senatora Marka Komorowskiego
- Naliczyłem 11 uderzeń. Z zewnątrz te zniszczenia nie wyglądają tak znacząco, jak to jest w środku – mówi senator Marek Komorowski. W nocy ktoś zniszczył szybę biura senatora przy ul. Długiej 24 w Łomży. - Wydawało mi się, że na takim deptaku, w samym środku miasta, coś takiego nie może się wydarzyć – dodaje.
Sprawę ataku na senatorskie biuro w Łomży wyjaśniają już policjanci. Urszula Brulińska z Komendy Miejskiej Policji w Łomży podaje, że zgłoszenie policjanci otrzymali o godzinie 10. od senatora. Na miejscu pracuje zespół dochodzeniwo-śledczy. Zniszczona została duża szyba biura. O ile z zewnątrz straty nie wyglądają na znaczne, ze względu na naklejoną siatkę z grafiką, o tyle od wnętrza widać, że potłuczona została cała szyba. Sprawca, lub sprawcy, ataku musiał uderzyć w nią kilkanaście razy.
- To przykra wiadomość dla mnie, ale i dla Łomży i całej Polski. To kolejny niepotrzebny atak na biuro parlamentarne Prawa i Sprawiedliwości. Jako politycy, i to wszystkich opcji, tego typu ataki musimy potępić – mówi senator Marek Komorowski.
Biuro senatora Komorowskiego w Łomży znajduje się na parterze bloku przy ul. Długiej 24, kilkadziesiąt metrów do Starego Rynku. Senator otworzy je w lutym tego roku. Po nocnym ataku nieczynne, ale senator Marek Komorowski zapowiada, że przyjęcia interesantów wznosi po usunięciu szkody, prawdopodobnie od poniedziałku.
- To biuro ma służyć mieszkańcom miasta i okolicy, lokalnym samorządowcom do kontaktów i rozmów. Jest otwarte, jako zaproszenie do współpracy ze wszystkimi, ale nie metodami siłowymi – podkreśla senator. - Nie wiem, czy ten nocny atak to miał być przejaw osobistego ataku na mnie, na moich pracowników, czy na Prawo i Sprawiedliwość. A może był to akt zwyczajnego wandalizmu. To – mam nadzieję wyjaśnią, policjanci którzy powinni ustalić sprawcę czy sprawców. Niemniej taki atak nigdy nie powinien się wydarzyć – powtarza Marek Komorowski.
Już wcześniej dochodziło do „ataków” na znajdujące się w pobliżu, w jednej z kamieniczek pod filarami biuro posła Lecha Kołakowskiego. Tu nieznani sprawcy zostawiali kartki z obraźliwymi napisami.