Gigantyczna kara za opóźnienie z budową kotła na biomasę
Dopiero w połowie maja nastąpił finalny odbiór zbudowanego w ciepłowni miejskiej kotła na biomasę. Inwestycję, na zlecenie MPEC, realizowała firma Enerstena z Litwy. Pierwotnie zakładano, że kocioł ruszy przed sezonem grzewczym 2019/2020, ale nastąpiło wielomiesięczne opóźnienie. Jak przekazuje Radosław Żegalski, prezes MPEC w Łomży wykonawcy naliczono już kary z tytułu niedotrzymania terminu realizacji. Opiewają one na kwotę ok. 8 milionów złotych. To ponad 1/3 wartości netto kontraktu.
Litewską firmę jako wykonawce budowy pierwszego kotła opalanego biomasą w ciepłowni miejskiej w Łomży wybrano pok koniec 2018 roku. Jej oferta była najtańsza – opiewała na ok. 22,5 mln zł netto, a poza ceną przy ocenie oferty liczył się także termin wykonania zadnia. Zgodnie z umową odbiór nowego kotła miał odbyć się do 11 października 2019 roku. Niestety nastąpiło długie opóźnienie. Odbiór zbudowanej przez Litwinów instalacji biomasowej w łomżyńskiej ciepłowni nastąpił dopiero 13 maja 2020 roku.
- MPEC naliczył już kary z tytułu niedotrzymania terminu realizacji Wykonawcy na kwotę ok. 8 mln zł - podaje Radosław Żegalski, prezes miejskiej spółki ciepłowniczej, dodając że rozliczenie końcowe zarówno z Wykonawcą jak i instytucją finansującą są obecnie realizowane. - Łączny koszt inwestycji to ok 22,4 mln zł, z czego kwota w wysokości 30% nie została jeszcze rozliczone.
Naliczona kara za opóźnienia jest gigantyczny rozmiarów i trudno sobie wyobrazić, że wykonawca zgodzi się na jej poniesienie.
- Wykonawca stoi na stanowisku, że nie ponosi winy za zaistniałe opóźnienie – przyznaje prezes Żegalski.
Dlatego zapewne o jej ostatecznej wysokości zdecyduje sąd, który rozstrzygnie czy 7-miesięczne opóźnienie może kosztować aż tak dużo.
Łomżę grzeje biomasa
Sam kocioł na biomasę w ciepłowni miejskiej pracuje w sposób ciągły od początku roku. Zgodnie ze zleceniem miał mieć moc 12,5 MW.
- Parametry gwarantowane zostały dotrzymane i zweryfikowane przez niezależną firmę audytorską – dodaje Radosław Żegalski podkreślając, że od kilku już dni kocioł biomasowy pokrywa całkowicie zapotrzebowanie na ciepło w miejskiej sieci i nie ma potrzeby utrzymywania kotła węglowego w tzw. gorącej rezerwie.