Nie ma komisji... nie ma wyborów
Jeśli prawo wyborcze nie zostanie zmienione w niedzielę w Łomży, ale także wielu okolicznych gminach, nie będzie można przeprowadzić wyborów Prezydenta Polski. W samym mieście nie powołano komisji w pięciu obwodach do głosowania. W regionie łomżyńskim, który podlega pod Komisarza Wyborczego w Łomży, obwodowych komisji wyborczych brakuje w ponad połowie obwodów do głosowania. Jeśli PiS dopnie swego i zmieni prawo wyborcze, także mało prawdopodobne jest, aby komisje na wybory korespondencyjne udało się powołać już na tę niedzielę.
Wybory Prezydenta RP zarządzone są na 10 maja 2020 roku. To najbliższa niedziela, ale dziś nikt nie wie czy one będą i na jakich zasadach. W Senacie trwa procedura uchwalenia przyjętej przez Sejm ustawy o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 r. Te, zgodnie z zapisami dokumentu, miałby odbyć się tylko w postaci wyborów korespondencyjnych. Taki sposób głosowania forsują politycy rządzącej PiS, ale przeciwko opowiadają się politycy wszystkich partii pozycyjnych. Na ostateczne rozstrzygnięcie czekają wszyscy także pracownicy łomżyńskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego.
- My, tak jak Państwowa Komisja Wyborcza, jesteśmy realizatorami, wykonawcami prawa wyborczego, jakie stanowi parlament – mówi Jerzy Dołęgowski dyrektor delegatury. - Czekamy na nowe prawo wyborcze i wytyczne Państwowej Komisji Wyborczej jakie działania mamy podejmować.
Zgodnie z dziś jeszcze tylko projektem tego nowego prawa, jeśli wybory miałaby odbyć się korespondencyjnie, nie będzie obwodów do głosowania i nie trzeba będzie powoływać obwodowych komisji wyborczych, do których prac w tym roku nie było wystarczająco wielu chętnych. Z 274 obwodów wyznaczonych obwodów do „zwyczajnego” do głosowania w regionie łomżyńskim komisje, w większości w minimalnym składzie, udało się powołać jedynie w 119 obwodach. Nadal brakuje komisji, które mógłby przeprowadzić głosowanie w 155 obwodach.
„Nowe prawo wyborcze” zakłada, że wybory korespondencyjne przeprowadzi jedna komisja w każdej z gmin. Ma ona liczyć od 3 do 9 członków w gminach, a w miastach powyżej 50 tys. mieszkańców plus dodatkowo 9 osób na każde 50 tys. mieszkańców. W okręgu łomżyńskim to dotyczyłoby tylko Łomży. To oznacza, że zamiast ponad 2 tysięcy ludzi chętnych do pracy w komisjach, w regionie potrzebne było maksymalnie 350-400 osób. Nowe „gminne komisje” miałby powołać Komisarz Wyborczy, ale kandydatów na tylko z kandydatów zgłaszonych przez komitety wyborcze, które wystawiły kandydatów na Prezydenta Polski. Nawet jeśli PiS dopnie swego i „nowe prawo wyborcze” zostanie w tym tygodniu ostatecznie uchwalone przez parlament, podpisane przez Prezydenta i opublikowane w Dzienniku Ustaw, to jest mało realne, aby jeszcze przed niedzielą komitety zgłosiły swoich kandydatów do komisji wyborczych, przeprowadzono losowania ich składów (większość komisji ma mieć maksymalnie 9 członków, a zarejestrowanych kandydatów na Prezydenta Polskie jest 10) i powołano je odpowiednio wystarczająco wcześnie, aby w najbliższą niedzielę mogły otrzymywać i przeliczyć głosy wyborcze.
W przygotowanej przez polityków PiS specustawie wyborczej wprowadzono zapisy, które pozwolą marszałek Sejmu na zmianę terminu wyborów na kolejne niedziele 17 lub 24 maja. Z tego rozwiązania będzie można skorzystać jeśli „specustawa wyborcza” stanie się prawem... Jeśli specustawa przez parlament ostatecznie nie zostanie uchwalona wracamy do konieczności powołania obwodowych komisji wyborczych we wszystkich obwodach do głosowania, a tego do niedzieli w okręgu łomżyńskim na pewno nie udał się zrobić.