Wojciech Jagielski w Łomży
Wojciech Jagielski, znany dziennikarz i pisarz gościł w Łomży. Głównym punktem jego pobytu było spotkanie z czytelnikami w Muzeum Północno-Mazowieckim w Łomży. Odbyło się ono pod hasłem „Reporter wobec innego świata” i było dla pisarza symbolicznym powrotem do krainy dzieciństwa, w której spędził pierwsze 16 lat życia. -Gościliśmy dziś osobę nieprzeciętną – podkreślał Emilian Kudyba - zastępca powiatowego lekarza weterynarii w Łomży, organizator spotkania. Wojciech Jagielski to osoba nader skromna, ale niezwykle utalentowana. Laureat wielu nagród literackich, jeden z najbardziej cenionych w kraju i za granicą polskich dziennikarzy – reportażystów. Z powodzeniem kontynuuje dzieło nieżyjącego już mistrza – Ryszarda Kapuścińskiego.
Wojciech Jagielski urodził się w Goworowie nieopodal Ostrołęki. Jego kolejnym miejscem na ziemi było Kolno, gdzie uczył się w szkole podstawowej i LO. W 1976 roku jego rodzice przeprowadzili się do Warszawy, gdzie kontynuował edukację i fascynację kontynentem afrykańskim. Obecnie jest ekspertem, interesującym się także Azją Środkową oraz konfliktami w Afganistanie, Czeczenii i Tadżykistanie, autorem licznych książek i publikacji prasowych na ten temat.
- Lubię wracać w te strony, bo przeżyłem tu lata, kiedy ma się ich -naście – wspomina Wojciech Jagielski. Wyjechałem stąd mając lat 16, a to jest dobry czas: człowiek staje się człowiekiem. Lata spędzone w Kolnie wspominam z wielkim sentymentem. Zdarza mi się, jeżdżąc na Mazury, obierać dłuższą drogę, by przejechać przez Kolno. Łomża nie jest mi może tak bliska, ale to też jest moja okolica – kiedy się zjeżdża z Ronda w dół, w moje strony. Do Łomży przyjeżdżałem z drużyną Orła Kolno, do znajomych, którzy się tu uczyli. Zawsze wracam z ogromnym sentymentem w te strony.
Spotkanie z pisarzem, mimo swoistej konkurencji innych, odbywających się w tym samym czasie imprez kulturalnych, zgromadziło liczną publiczność w sali oświatowej Muzeum. Dla wielu osób przybyłych na imprezę było to spotkanie z dawno nie widzianym kolegą czy przyjacielem. Spore grono przyciągnęła sława Jagielskiego. Miłośników jego książek zwabiła możliwość wzięcia udziału w dyskusji, zadania pytania czy porozmawiania o ulubionej książce: o tym, co zainspirowało jej powstanie, jak pisarz pracuje nad tekstem. Nie zabrakło pytań o trudy i niebezpieczeństwa życia reportera, co skłoniło go do pisania, ale i żartobliwych, jak to o jego obecne fascynacje futbolowe. Pytanie to padło nie bez przyczyny – w młodości Jagielski trenował i grał przecież w drużynie Orła Kolno.
- Każdy chłopak marzy, by być zawodowym piłkarzem – opowiadał Wojciech Jagielski. Ale w tamtych czasach nie było w Polsce zawodowego piłkarstwa. Poszedłem więc na studia dziennikarskie, nie do końca zdając sobie sprawę, co to jest. Dlatego studiowałem później stosunki międzynarodowe, afrykanistykę, co bardzo mi się przydało. Pisanie, jako pomysł na pracę pojawiło się dopiero na studiach. Po takiej edukacji chciałem to gdzieś wykorzystać, dlatego szukałem pracy w dziennikarstwie. A każdy, większy artykuł zbliżał mnie do tego, co skończyło się później książkami.
Wojciech Jagielski długo i wyczerpująco odpowiadał na pytania. Wyjaśnił, między innymi, co wiele lat temu sprawiło, że zainteresował się Afryką: - Zaczęło się od opowiadań Ernesta Hemingwaya. Wcześniej były jakieś książki przygodowe. Ryszard Kapuściński i jego książki pojawiły się w latach osiemdziesiątych, kiedy studiowałem. Najpierw była więc fascynacja literaturą podróżniczą, Afryką, później obudowana sprawami historycznymi i dziennikarstwem. Dziś zajmuję się głównie pisaniem książek – dają mi one przestrzeń do wypowiedzenia się – inne media tę przestrzeń szalenie zawężają.
Spotkanie z pisarzem zorganizowało Polskie Towarzystwo Nauk Weterynaryjnych Oddział Łomżyńsko-Ostrołęcki z Muzeum Północno-Mazowieckim w Łomży. Było to nowe doświadczenie dla pisarza:
- Pierwszy raz weterynarze zorganizowali mi spotkanie z czytelnikami - wyjaśnia ze śmiechem Wojciech Jagielski. Ale weterynaria to jest dla mnie coś bliskiego, ponieważ mój ojciec był lekarzem weterynarii. W Kolnie mieszkaliśmy w lecznicy weterynaryjnej, sam o mało weterynarzem nie zostałem – pierwsze podanie na studia złożyłem na wydział weterynarii. Dlatego nie jest to środowisko zupełnie mi nie znane. Spotkania w muzeach odbywają się częściej, ale takie mam po raz pierwszy!
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Marek Maliszewski, Elżbieta Piasecka Chamryk