A jednak bezdomni...
Policja ustaliła personalia 2 mężczyzn, którzy zginęli w węźle ciepłownicznym w Łomży. Antoni Ch. i Jerzy W. - to bezdomni, którzy od dłuższego czasu mieszkali „na ulicy”. Trzecia ofiara – to prawdopodobnie Jan G., ale policjanci wciąż sprawdzają wiarygodność tych danych. Czwarty mężczyzna, który uratował się z płomieni – Robert A., trafił do łomżyńskiego szpitala z objawami zaczadzenia. Był prawdopodobnie pijany.
Przypomnijmy, trzech mężczyzn zginęło w pożarze, do którego doszło w węźle ciepłowniczym przy ul. Żabiej w Łomży. Zwłoki znaleziono wczoraj po południu. Wszystko wskazuje na to, że ulegli zaczadzeniu. Prawdopodobnie usiłowali się ogrzać rozpalając wewnątrz pomieszczenia węzła ciepłowniczego ogień. Nie wyklucza się, że byli pijani.
Czy do tragedii musiało dojść i dlaczego mężczyźni nie skorzystali z pomocy Ośrodka dla Bezdomnych w Łomży? Placówkę prowadzi Caritas, która przyjmuje pod dach tylko trzeźwe osoby. Kierownik noclegowni Kazimierz Krajewski podkreśla jednak, że przenocować - przynajmniej jedną noc – mógłby każdy. Policja każdej zimy notuje wzrost przypadków włamań do miejsc, gdzie bezdomni mogą się schronić. W węzłach ciepłowniczych jest ciemno – ale najcieplej. Jak mówi Krzysztof Leończak, rzecznik prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Łomży, częstym punktem noclegowym bezdomnych są domki na ogródkach działkowych. Tragiczna śmierć 3 bezdomnych w węźle ciepłownicznym powinna skłonić do refleksji i działania – co zrobić, żeby do takich przypadków nie dochodziło – tak przynajmniej twierdzi łomżyńska Caritas, która już wcześniej zaproponowała utworzenie ogrzewalni, czyli miejsca, gdzie bezdomni mogliby się ogrzać i przeczekać. Podobny punkt działa w Białymstoku przy dworcu PKP.