Szpieg lubi świat, a ojczyznę kocha
O życiu szpiega, o Rosji i patriotyzmie bez biało-czerwonych znaczków w klapie opowiadał Włodzimierz Sokołowski. Oficer wywiadu w stopniu pułkownika, obecnie na emeryturze, uczestniczył w ok. 140 przedsięwzięciach operacyjnych w prawie 50 państwach. W Łomży podkreślał ogromną wagę współpracy wywiadowczej z sojusznikami i przestrzegał przed idącymi „bardzo trudnymi czasami”.
Vincent Viktor Severski, bo pod takim pseudonimem pisze powieści szpiegowskie Włodzimierz Sokołowski, wplatając przeżyte czy zasłyszane historie z czasów swojej kariery. Nie są to relacje z akcji, a porywające i barwne historie inspirowane autentycznymi wydarzeniami. Zadebiutował w 2011 roku „Nielegalnymi”, po drodze pisząc 9 powieści. W ostatnim dziele „Dystopia” autor przedstawia dość pesymistyczną wizję politycznej współczesności oplecionej inwigilacją i spiskami. Przyznaje, że jest to jego obraz kraju, w którym żyjemy, nadzieję widząc w kobietach.
Na piątkowym spotkaniu w Hali Kultury zorganizowanym przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Łomży, a prowadzonym przez Marlenę Siok, pisarza Vincenta V. Severskiego częściej pytano o pracę w wywiadzie i obserwacje współczesnego świata niż książki. Włodzimierz Sokołowski ukończył prawo na Uniwersytecie Warszawskim, a pracę w „firmie”, czyli polskim wywiadzie rozpoczął w 1982 roku. Szkolił się w ośrodku w Starych Kiejkutach, a po pozytywnym zweryfikowaniu w 1990 roku także przez CIA w USA. Z wywiadem na własną prośbę w stopniu pułkownika pożegnał się w 2007 roku. „Człowiek może wyjść z wywiadu, ale wywiad z człowieka nigdy” - mówił.
Być szpiegiem
„Każdy może się zgłosić do pracy w wywiadzie (...) ale tak naprawdę to my wybieramy”. Kandydat po przejściu całej procedury musi mieć w sobie to „coś”, co przekona starszych kolegów oficerów o jego wyjątkowości. „Jak ktoś bardzo chce, to się nie dostanie”, a najlepsi kandydaci „mają pytania i wątpliwości”.
- W pracy pod przykrywką szpieg musi nauczyć się roli, a od jego psychiki czy osobowości wymaga się nastawienia na cel. Fundamentem naszego działania – mówił Severski – jest prosty kręgosłup i jasno skonstruowane zasady etyczne. Jego zdaniem bez tego, mając do czynienia z brudami tego świata, człowiek sobie nie poradzi. „Musisz umieć odróżniać dobro i zło” i nie ma miejsca na szarości.
„Jesteśmy przygotowani do łamania prawa innych krajów, a naszym głównym celem jest zabranie komuś informacji, które on ukrywa, a są ważne dla naszego bezpieczeństwa”. Jak mówił, działania szpiega wypełniają cały kodek karny, ale są jest on w stanie wyższej konieczności. Zadaniem wywiadu jest przecież dbanie o zewnętrzne bezpieczeństwo państwa.
„My nikogo nie zabijamy, ale potrafimy się bronią posługiwać”. Kłamstwo jest bronią, której nie można używać do siebie, koleżanek i kolegów, rodziny i państwa któremu się służy. Z kolei pracę w wywiadzie uniemożliwia nienawiść, do innego państwa, czy narodu bo zaślepia. Oficer wywiadu musi mieć „głębokie poczucie empatii, musi lubić ludzi, lubić z ludźmi rozmawiać” - mówi emerytowany pułkownik. „Jak nienawidzisz ruskich, to jak będziesz z nimi rozmawiał” - pytał.
Zdradza, że w „firmie” nie używa się określeń: kacapy, żabojady, makaroniarze. „Kto użyłby takiego określenia wypada”. Oficer wywiadu musi lubić inne narody, inne kultury i świat, ale kocha się tylko swój kraj.
„Oficerowie wywiadu, miłość do ojczyzny noszą w sercu, nie na języku ani znaczkach w klapie. My nie nosimy biało-czerwonych flag w klapach, żeby podkreślić nasz patriotyzm”. Ktoś, kto zaczyna za często używać słów ojczyzna czy Polska staje się podejrzany.
„Wywiad jest taki, jakie jest państwo”. Jeżeli państwo jest silne, sprawne, dobrze działa, o wyraźnych zasadach i normach postępowania, to wywiad też jest dobry. Z reguły przynosi on politykom złe informacje – tłumaczył kilkudziesięciu osobom w Hali Kultury. Oni na tej podstawie muszą podejmować decyzje, często w kompletnie w odwrotnym kierunku. „Tu dopiero trzeba mieć twardy charakter”. Sokołowski wyznał, że pion analityczno-informacyjny niektórym politykom pisał informacje bez zdań podwójnie złożonych, bez obcych wyrazów i max. na 3/4 strony, bo więcej nie przeczyta. „On ma podjąć decyzję o bezpieczeństwie obywateli” - dodawał ze smutkiem.
Wielokrotnie odznaczany i wyróżniany przez władze Polski, Izraela i Wielkiej Brytanii, czy USA (prezydent Barack Obama odznaczył go Legionnaire Legion of Merit) przyznał, że najważniejszym był uścisk syna, któremu po skończeniu 18 lat wyznał czym się zajmuje.
Wojna w Ukrainie
„Z tego co wiadomo w mediach, co było przekazywane oficjalnie, nasze kierownictwo państwa było poinformowane przez Amerykanów co się dzieje i że będzie wojna”. „Władze się zebrały, sztab kryzysowy powołały, że będziemy mieć falę uchodźców, że trzeba się będzie nimi zająć, że trzeba zorganizować społeczeństwo, a później będzie kryzys żywnościowy więc i tym problemem trzeba się będzie zająć”. „Wszystko to zrobili” stwierdził, a po publiczności przeszła fala śmiechu.
„Od początku było wiadomo, że problem żywnościowy będzie jednym z poważniejszych efektów tej wojny”. Jego zdaniem Rosja jeszcze długo będzie problemem i wbrew spotykanym opiniom, się tak szybko nie rozpadnie.
Fakenewsy i dezinformacja bronią Rosji
„Rosyjskie zagraniczne organizacje wywiadowcze: SWR i GRU, to jest kilkadziesiąt tysięcy ludzi” przybliżał szpieg, który także prowadził i werbował informatorów. „Oni się nami zajmują, Niemcami, Amerykanami ...” - stwierdził, ale z każdym z tych krajów zajmują się inaczej, wg jego specyfiki. Przypomniał, że Amerykanom wybrali prezydenta, a Brytyjczyków wyprowadzili z Unii Europejskiej. „Polską też się zajmowali, tylko nikt nie chciał na to poważnie popatrzeć. Gołym okiem widać, włącza się telewizor i kto jest co”.
Ocenił, że rosyjskie służby są dobrze przygotowane, bardzo dobrze opłacane i o silnym rosyjskim etosie. „Rosja dzisiaj to specjokracą”, bo przecież prezydent tego kraju wywodzi się ze służb. Zdaniem Sokołowskiego wywiad na pewno informował Putina o sytuacji na Ukrainie, ale go nie słuchano. „To Putin zawiódł. Bo on chciał tej wojny. Bo generałowie chcieli tej wojny”. Wskazał, że autokraci zawsze wiedzą lepiej i nie słuchają.
Sokołowski przyznaje, że "dane statystyczne są jedne z bardzo ważnych celów, które zdobywają obce wywiady”. Stosunek obywateli do państwa pozwala znaleźć na nich metodę oddziaływania poprzez fake newsy, media czy świat wirtualny. Przypomniał, że zaufanie Szwedów do swojego państwa wynosi 87 proc., a Polaków do swojego już tylko 32 proc. „To się przekłada na całość świata polityki”.
Wg oficera "100 na 100" antyszczepionkowcy byli "robotą" wywiadu rosyjskiego. Dla zobrazowania mechanizmu działania i oddziaływania na społeczeństwo przytoczył dane Eurostatu. Wynika z nich, że w Polsce około 32 proc. uważa, że człowiek - ludzie żyli razem z dinozaurami. Jak mówił, podobny odsetek jest u Amerykanów. W Szwecji ten pogląd podziela 3 proc. populacji. „Jaką głupotę można wcisnąć społeczeństwu?” - pytał. Takie badanie daje wiele informacji i przybliża sposób w jaki można to społeczeństwo inspirować do określonych decyzji, także politycznych.
Kim są Rosjanie, jaka jest Rosja, jak należy na nią patrzeć, jak z nimi walczyć i jak z nimi współpracować Severskiego uczyli Finowie. Z tego też powodu w swojej książce "Plac Senacki" cichym bohaterem została Finlandia. „Rosjanin z Sachalina na Kamczatce nigdy nie spotka tego z Kaliningradu. Bo ten pracuje, a tamten śpi. Czasoprzestrzeń jest determinantą tego kraju, psychiki, ich myślenia, które przekłada się na politykę i ich imperializm”.
Szpiega można rozpoznać po jego pracy, choć łatwiej na przyjęciu w ambasadzie. Dyplomaci stoją i jedzą, a szpieg chodzi i rozmawia, szuka informacji i nie pije - tłumaczył odpowiadając na pytanie. Jego zdaniem nie tylko z mediów, ale często w naszej rzeczywistości „cuchnie kremlem”. Przyznaje, że tak uważa dopóki nie zweryfikuje, że ktoś jest niewinny.
Jeden z najmłodszych czytelników zapytał oficera na ilu misjach został złapany. „Nie złapali mnie – odpowiedział Sokołowski – ale kilka razy było bardzo gorąco”. Stwierdził, że generalnie szpiegostwo jest bezpiecznym zawodem i wbrew pozorom, wpadają nieliczni. „Większość agentów obcych umiera we własnym łóżku ze starości, otoczony miłością rodziny i kraju. Niektórzy pomniki mają”.
Wg Sokołowskiego historia Kuklińskiego, przedstawiana przez Amerykanów „jest funta kłaków warta”. To nie jest prawdziwa historia. Sprawa Kuklińskiego była grą polityczną - propagandowo wykorzystaną w odpowiednim okresie historii, kiedy wchodziliśmy do NATO. Z kolei w Klewkach byli nie Talibowie, a ludzie Ahmada Szah Masuda, afgańskiego dowódcy i polityka. „Sam ich tam przyjmowałem” – oznajmił.
Vincent Viktor Severski wszystkich swoich bohaterów traktuje jak własne dzieci mając do nich emocjonalny stosunek. Jednak najbliższą postacią jest dla niego Martin z „Placu Senackiego”. W książce, nad którą obecnie pracuje, bohaterem będzie Jugosławia w czasach ostatniej wojny bałkańskiej, z jej okrucieństwem i zdziczeniem.