Łomżynianka dokarmia ptaki w śnieżną i mroźną zimę
Kiedy na zegarze zbliża się godzina 3. po południu, 54-letnia łomżynianka wkłada ciepłą kurtkę i czapkę. Zabiera z domu torbę z pojemnikami pełnymi ziarna oraz pudełkami z patyczkami, które są obtoczone substancją z tłuszczu i nasionami. Kobieta dobrze wie z ponad 3-letniego doświadczenia, że po godzinie 15. na posiłek czeka skrzydlate towarzystwo. A jeśli nie czeka, to szybko się tu zleci.
Dlaczego za własne pieniądze dokarmia ptactwo...? Bo współczuje stworzeniom, które mają zimno w dzień, a mroźno zwłaszcza w nocy. Jest w tym dokarmianiu również troszeczkę przyzwyczajenia i rodzinnej troski, gdy wspólnie z tatą zanosili pożywienie ptakom. Najliczniejsze wpośród nich są gołębie skalne, popularnie nazywane gołębiami pocztowymi. Czasami zabłąka się pomiędzy nimi pojedynczy gołąb z czerwoną opaską na jednej nóżce, ale i z zieloną na drugiej. Prawdopodobnie są z prywatnej hodowli, dlatego zaobrączkowane, oznaczone numerami. Być może, nie mogą odnaleźć drogi powrotnej do swojego gołębnika – przecież fakt, że posilają się w Łomży, nie oznacza, że stąd pochodzą, mogą być z innego miasta lub regionu Polski albo i z zagranicy. Może przyłączyły się do tego stada z okolic Alei Legionów i Polowej tylko na krótko, żeby się najeść i nabrać więcej sił...? A może są wycieńczone ucieczkami jak myśliwce wojenne przed jastrzębiem czy krogulcem? Między budynkami szukały wytchnienia i pokarmu na ziemi wśród obcych gołębi i ludzi jak Czytelniczka...
Ptasia stołówka zaprasza gości codziennie
Z gołębiami rywalizuje o ziarna kilkanaście gawronów i kawek. Gołębie muszą się spieszyć, zanim większe, żwawsze i agresywniejsze czarne ptaki wydziobią pokarm. Kilkadziesiąt metrów dalej jest ławka, za którą od tylnej strony znajdują się dość wysokie, gęste, rozłożyste krzewy. Jeśli społeczna karmicielka skrzydlatych przyjaciół jedzie autobusem MPK i zjawia się przed godziną 15., to czeka na nią w ptasiej stołówce stadko wróbli i mazurków. W niedzielę po południu na obiad czekał tylko jeden wróbelek, lecz łomżynianka zauważyła, że codziennie wyjadane są ziarenka, stąd wniosek, że wróble i mazurki odnajdują to miejsce także o innych porach dnia. Wróbelek nie obawia się swojej opiekunki, ale jest onieśmielony obecnością drugiej osoby, robiącej mu zdjęcia: widać go pośrodku kadru po dokładniejszym przyjrzeniu się, bo maskują go upierzenie i szarobure barwy krzewów. A przy budynku pyszni się bardzo okazały, znacznie wyższy od człowieka krzew, gdzie stołówkę mają sikorki. W zawieszonej na gałązce siateczce zostały umieszczone ziarenka, natomiast Czytelniczka portalu 4lomza.pl z pudełka wyjmuje ok. 20-centymetrowy stick – patyczek z tłuszczem i ziarnami. Tubylczynie czy przybyszki nie mają stałej pory posiłków, więc można spodziewać się ich w każdej chwili.
Nasza bohaterka twierdzi, że jeśli ktoś dokarmia ptaki, tak jak ona, to ma do nich szczęście, gdyż staje się bardziej spostrzegawczy, wyczulony na nie i wrażliwy. Dostrzega wokół siebie więcej gatunków ptactwa, które jakby wyczuwało dobre serce i mniej się boi, pozwalając siebie podziwiać. W niedzielę łomżynianka widziała obok poczty przy ulicy Juliusza Słowackiego (1809-1849) gile, a kiedyś wcześniej na osiedlu: mysikróliki, sroki i sójki. Bielika widziała na wycieczce na Pomorzu.
Ptaki karmi się ziarnami, zbożami, słonecznikiem
- Pozostające u nas na zimę ptaki lub przylatujące ze wschodu i północy są przystosowane do tego, ażeby przetrwać u nas w grudniu, styczniu i lutym – wyjaśnia ceniony przyrodnik z Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi Mariusz Sachmaciński. W naszym klimacie mają umiejętność przetrwania, ponieważ to ich umiejętność życiowa. Minus 5 czy minus 10 stopni Celsiusa to nie są straszne dla nich warunku. Gorzej im się żyje, kiedy jak ostatnio, przez tydzień, dwa utrzymują się temperatury po kilkanaście stopni mrozy i – 20 st. C nad ranem, przy zmrożonym na lód głębokim na 20, 30 cm śniegu. Wówczas trudno im dostać się do ziemi na polach i trawnikach. Długotrwałe, silne mrozy wyczerpują organizmy ptaków. Dla osłony przed wiatrem i mrozem wygrzebują dziury w śniegu, chowają się w krzewach, w szczelinach ukształtowania terenu, dziuplach i zakamarkach zabudowań ludzkich, w domach, garażach, halach. Sprzyjają im świerki, gęste zarośla i żywopłoty.
Karmniki powinno umieścić się w oddaleniu od drogi i chodnika, by ruchem nie niepokoić ptaków. Należy pamiętać o zdrowiu, żeby karmić ziarnami, zbożami, słonecznikiem, a nie karmić resztkami z własnego stołu. Chleb, bułki, makarony, kasze są solone - szybko przemarzają, nabierają wilgoci, więc się psują, a do tego zawierają substancje chemiczne i sól, szkodliwe dla ptactwa. Kto sam chce dokarmiać, powinien po ptakach sprzątać niezjedzony pokarm i odchody. Ptaki nie znają umiaru w jedzeniu - należy regularnie podawać tyle karmy, żeby nic nie zostawało, a nie w nadmiarze.
Nasza Czytelniczka zachęca do lektury „Ornitologii terapeutycznej” Piotra Tryjanowskiego i Sławomira Murawca. Naukowcy zapewniają - kontakty z ptakami poprawią humor i stan psychiczny ludziom.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146
-
Karmniki dla ptaków wielkości paśników dla saren
-
Animals 2008 - prace zgłoszone do konkursu na najciekawszy karmnik i budkę lęgową
-
Sikorka na karmniku i żubr za plecami w SP 5 w Łomży
-
Piękna i tajemnicza Narew w filmie Zdzisława Folgi
-
„Ptaki doliny Biebrzy i Narwi” Pióra i Bałdygi
-
Kaczki i łabędzie przeżyją nad Narwią lub gdzie indziej