Kaczki i łabędzie przeżyją nad Narwią lub gdzie indziej
Nasz Czytelnik Bartosz Murat w ostatnich tygodniach odwiedzał łomżyński bulwar nad Narwią. - Zauważyłem za każdym razem, że ludzie karmią liczne bytujące tam ptaki, jak kaczki czy łabędzie, kawałkami pieczywa – pisze Pan Bartosz. - Wczoraj nawet zwróciłem uwagę starszemu panu, który wysypał pieczywo z torby foliowej wprost do rzeki przy pływających ptakach. Nie wiem jednak, czy moje uwagi zmieniły jego świadomość w sprawie dokarmiania ptaków. Dokarmianie tego typu żywnością jest bardzo szkodliwe dla ptaków, mogąc powodować u nich szereg chorób... - Czytelnik 4lomza.pl wykazał się rozwiniętą świadomością ekologiczną – chwali Pana Bartka za uważność w obserwacji skrzydlatych mieszkańców w cyklu przyrody i za odpowiedzialną odwagę obywatelską Gabriela Kułakowska z Polskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków w Białymstoku.
Bartosz Murat wylicza choroby, jakie zagrażają źle dokarmianym ptakom: kwasica, zwyrodnienie stawów - tzw. zespół anielskiego skrzydła, uszkodzenie nerek i zatrucia pokarmowe. - W rezultacie może to prowadzić nawet do śmierci tak karmionych ptaków – ostrzega Czytelnik. - Szkoda, że w naszym mieście brakuje tablic informacyjnych, edukujących społeczeństwo na temat skutków niewłaściwego dokarmiania ptaków. Takie tablice można jednak zauważyć w innych miastach, np. w Szczecinie, w którym zrobiłem załączone przeze mnie zdjęcie.
Rozleniwione ptaki przymarzają do lodu
Z przyrodnikiem PTOP zdanie po zdaniu przeanalizujemy list Czytelnika. Tak jak człowiekowi nie służyłyby na zdrowie jedzone codziennie fast foody i chipsy, tak ptakom szkodzi pieczywo, którego dokarmiający podają ptactwu najwięcej. Przede wszystkim, niedopuszczalne jest rzucanie im - jak na śmietnik - pieczywa spleśniałego, gnijącego, ponieważ pleśnie produkują mytotoksyny – trujące substancje nie tylko dla ludzi, ale i dla ptaków. - Ziarnojady, jak wróble, mazurki i gołębie, powinno się karmić ziarnem, a dla kaczek i łabędzi lepsze byłyby kasze gotowane, ale nie suche, żeby potem nie napęczniały w żołądku – tłumaczy Gabriela Kułakowska z PTOP. - Od chleba nawet gotowane ziemniaki byłyby lepsze. To wszystko jednak nie oznacza, że zachęcam teraz do dokarmiania, gdyż w drugiej połowie listopada jest na tyle ciepło, że nie ma mrozu, śniegu ani lodu, a ptaki jak kaczki i łabędzie poradzą sobie ze zdobyciem żywności roślinnej. Jest jeszcze poważniejszy kontrargument – to przyzwyczajanie ich do jedzenia na bulwarze nad Narwią spowoduje, że nie będą odlatywały w poszukiwaniu cieplejszych stron z większą ilością dostępnego pożywienia roślinnego. Gdy przyjdą rzeczywiście mroźne dni, to rozleniwione ptaki przymarzną do lodu, a nie oddalą się od „stołówki”.
Widok uwięzionego i szarpiącego się bezsilnie w lodzie ptaka jest straszny, bo często nie ma jak mu pomóc, z racji odległości lub kruchej tafli, natomiast w finale leży przymarznięty do lodu – martwy.
Rodzynki w karmniku i jabłka na gałęzi
Zdaniem przyrodniczki z PTOP, trudno zmieniać świadomość człowieka, który specjalnie wybrał się na bulwar, żeby dokarmiać ptactwo. Przypuszczalnie to głównie ludzie starsi, traktujący spacer z torebką foliową jako misję dobra. Należy delikatnie, bez pośpiechu i krytykowania postawy docenić ich wrażliwość, zainteresowanie losem skrzydlatych przyjaciół, ale również łagodnie wytłumaczyć, że rozleniwianie ptaków wędrownych może prowadzić do zguby, osłabienia instynktu i czujności.
Gabriela Kułakowska wyjaśnia, że na pomoc o wiele bardziej, niż ptaki wodne, liczą ziarnojady w parkach miejskich, gdzie warto instalować karmniki dla mazurków, wróbli czy czyży: ziarna zbóż, płatki owsiane, siemię lniane bądź płatki kukurydziane mogą im smakować. Z mrożonych owoców, rodzynków i tańszych jabłek, nadzianych na gałąź drzewa, skorzystają kwiczoły i kosy. Dominika Musiał w ciekawym poradniku „Skrzydlaci sąsiedzi”, wydanym przez PTOP w Białymstoku, pisze: „Wiesiołek, osty, bylice, łopiany, czyli rośliny uważane powszechnie za chwasty, pozostawione na zimę stanowić będą naturalną spiżarnię” dla ptactwa: z pewnością zwabią szczygły, czeczotki i gile.
- Pamiętajmy, że kaczki żyły w naturze przez cały rok na długo przed założeniem jakiegokolwiek miasta, a łabędzie pływały po Narwi na długo przed powstaniem bulwaru – radzi zdrowy rozsądek w kontakcie z ptakami Gabriela Kułakowska i zachęca do miłej lektury „Skrzydlatych sąsiadów”.
Podobnie uważa wszechstronny przyrodnik Mariusz Sachmaciński, dyrektor Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi. - Ptaki nad Narwią, o wiele bardziej niż dokarmiania, potrzebują specjalnie skonstruowanych budek lęgowych na drzewach nad wodą albo budek na platformach na palach – kończy puentą przyszłościową znawca fauny i flory. - Jest coraz mniej naturalnych miejsc o charakterze azylu, gdzie ptaki wodne miałyby schronienie przed drapieżnikami. Tu trzeba pomóc.
Mirosław R. Derewońko