Na frasunek najlepsza... Voda
Krakowskie trio Voda ponownie zagrało w Łomży. Grupa Radka Kopcia promowała w pubie „Pod ratuszem” najnowszy album „Endorphinum Aquatum” i był to dopiero jej drugi polski koncert z tym materiałem. Trzech wyśmienitych muzyków zachwyciło publiczność nie tylko czerpiącymi z bluesa i klasycznego rocka kompozycjami, ale również swobodnym, opartym na improwizacji, bardzo stylowym ich wykonaniem. Grali blisko półtorej godziny i pewnie byliby na scenie jeszcze dłużej, gdyby nie to, że o godzinie 22 w pubie miały zacząć się urodziny jednego z jego bywalców.
Pub „Pod ratuszem” jest niewielki i nie dysponuje dużą ilością sprzętu, ale to miejsce niezwykle klimatyczne, do którego muzycy, raz w nim zagrawszy, chcą wracać. Voda gościła w nim po raz pierwszy jesienią 2019 roku i zachwycony przyjęciem Radek Kopeć uznał, że jadąc w ten weekend z Warszawy do Białegostoku musi zagrać w Łomży ponownie, zaś pub na Starym Rynku jest jedynym możliwym wyborem. Okazja była doskonała, bowiem dyskografia Vody powiększyła się ostatnio nie tylko o EP „22022022”, ale też trzeci album studyjny „Endorphinum Aquatum”. Firmuje go zupełnie inny skład niż ten goszczący w Łomży przed trzema laty, ponieważ Mikołaja Spendla i Michała Obroka zastąpili jakiś czas temu Michał Marzec i Piotr Skrzyński, czyli sekcja z pierwszego CD „Onerare”. Podobnie jak lider są to muzycy bardzo doświadczeni, swobodnie poruszający się nie tylko w świecie rocka, ale też muzyki progresywnej i jazzu. Dlatego ich sobotni koncert w Łomży okazał się nie lada wydarzeniem.
Publiczności nie było oczywiście tak dużo jak na piątkowym koncercie Vadera w MDK-DŚT, ale zwolennicy klasycznego bluesa i rocka, również przyjezdni, dopisali. Zespół zaczął od utworów z drugiego albumu „Amphibia”, z których długa, wersja „Modern D-grayed” zachwyciła słuchaczy swobodną, iście jamową formą. Nowe kompozycje, z singlowym „Rats!” na czele, zabrzmiały równie efektownie. Starszy „Time To Fly”okazał się bezpośrednim nawiązaniem do super tria Cream, a heavy rock w stylu lat 60. został w nim płynnie połączony z bluesem i psychodelią. „Prisoners Of Mind” okazał się pierwszym, ale w żadnym razie nie ostatnim, popisem perkusisty Piotra Skrzyńskiego, zaś basista Michał Marzec spore pole do wykazania się miał w zróżnicowanym rytmicznie „Tame The Time”. Perfekcyjne zabrzmiał też równie dopracowany od strony aranżacyjnej kolejny starszy utwór „Empathy” czy dynamiczny „Trojan”. Antywojenny, zagrany na bis „Powerfool” był jeszcze mocniejszy, oparty na surowym riffie ze szkoły Black Sabbath, a zwieńczyło go emocjonalne solo Radka Kopcia. Niczego pod tym względem nie brakowało również jedynemu obcemu utworowi w programie koncertu. Okazał się nim przejmujący „Since I've Been Loving You” Led Zeppelin, nagrodzony długimi owacjami. Na więcej nie starczyło już czasu, ale i tak Voda zagrała aż 13 utworów, potwierdzając opinię, że jest obecnie jedną z najlepszych polskich grup grających klasycznego rocka. Grupa Radka Kopcia zresztą znacznie częściej koncertuje na Zachodzie niż w Polsce – tym bardziej cieszy, że muzycy chcą już za kilka miesięcy ponownie zagrać w Łomży.
– Zawsze staram się od koncertu niczego nie oczekiwać, ponieważ potrafią nas ucieszyć nawet jakieś minimalne rzeczy, a poza tym niczego nie da się przewidzieć, bo jednego dnia mieliśmy w Niemczech na koncercie 500 osób, a następnego dnia w Czechach tylko pięć – podsumowuje Radek Kopeć. – Ale tutaj graliśmy już drugi raz i śmiało mogę powiedzieć, że jesteśmy oczarowani tym klimatycznym miejscem, a publiczność dopisała i bardzo fajnie nam się grało. Do tego, co bardzo ważne, był to dopiero nasz drugi koncert w Polsce, promujący nową płytę „Endorphinum Aquatum”, więc grało nam się trudno, bo są to technicznie dość zaawansowane rzeczy – tym trudniej, że znaliście już nasze wcześniejsze utwory, więc te nowe też musiały dobrze zabrzmieć, ale zostały fajnie przyjęte, co bardzo nas cieszy. Dlatego bardzo chętnie wrócimy do Łomży – już była wstępna rozmowa, że kiedy latem wrócimy z europejskiej trasy – Niemcy, Francja, Anglia – w czerwcu lub w lipcu zagramy koncert w Warszawie. Jest to więc dla mnie jednoznaczne, że jeśli musimy być w Warszawie, to przy okazji z wielką przyjemnością zagramy również w Łomży!
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk