Nieznane wątki z historii rodziny Wagów
Elżbieta Mudrak zaprezentowała podczas gawędy historycznej Łomżyńskiego Towarzystwa Naukowego im. Wagów wyniki swoich badań i poszukiwań dotyczących dziejów jej rodziny. Nie przypadkiem prelekcja „W poszukiwaniu własnej tożsamości. Z historii rodu Wagów” została wygłoszona w łomżyńskiej Hali Kultury, ponieważ jej autorka jest z Wagami spokrewniona, a do tego trwają obchody Roku Jakuba Ignacego Wagi, z racji 150 rocznicy śmierci jednego z najwybitniejszych polskich botaników. – Nie mamy wątpliwości, że nasza rodzina pochodzi z tych terenów – mówiła Elżbieta Mudrak, snując, ilustrowaną unikalnymi zdjęciami i dokumentami z rodzinnych zbiorów, opowieść o kolejach losu Bieleckich i Wagów.
Dr Elżbieta Mudrak ze Szkoły Wyższej im. Pawła Włodkowica w Płocku, rozpoczęła prelekcję od przedstawienia postaci swej babci Ireny Reginy Bieleckiej (1909-1999) oraz pięciorga jej rodzeństwa,w tym jedynego mężczyzny Kazimierza, zmarłego na chorobę zakaźną podczas powrotu z Rosji podczas rewolucji 1917, pochowanego w nieznanym rodzinie miejscu przy torach kolejowych. Babcia urodziła się w miejscowości Irena niepodal Kraśnika na Lubelszczyźnie, założonej przez hrabiego Henryka Łubieńskiego i nazwanej tak na cześć jego żony.
Siostra Ireny Reginy Zofia wyszła za Stefana Trojańskiego, który pracował w Radomiu w fabryce broni. Jednym z jego kolegów był inżynier Eugeniusz Sylwester Waga, urodzony w roku 1884 w miejscowości Młynek koło Stalowej Woli, syn Jana Franciszka Wagi (1831-1911) i Bronisławy Małgorzaty Gajewskiej. Jak podkreślała Elżbieta Mudrak, akt urodzenia Eugeniusza odnalazł Kamil Leszczyński z ŁTN im. Wagów, w którego zbiorach znajdują się również fotografie jej dziadków.
U państwa Trojańskich Eugeniusz poznał młodziutką Irenę i mimo sporej różnicy wieku, wynoszącej aż 25 lat oraz protestów rodziców dziewczyny, ponieważ „pan młody” był po rozwodzie, co uniemożliwiało mu zawarcie ślubu kościelnego, w roku 1934 pobrali się. Mieszkali w Radomiu, a dobrze płatna praca Eugeniusza umożliwiała im dostatnie życie i podróże po kraju.
Do Garbatki rodzina Wagów trafiła w sumie przypadkowo – Eugeniusz myślał początkowo o kupieniu posesji w Lipnie, potem o wybudowaniu domu w Kraśniku, ale ostatecznie w sierpniu 1939 roku, tuż przed wybuchem II wojny światowej, zakupił posesję w Garbatce koło Radomia, miejscowości letniskowo-uzdrowiskowej, nazywanej drugim Zakopanem. Plany wybudowania domu i wykopania studni pokrzyżowała wojna – Wagowie do końca swej bytności w tej miejscowości, po wyrzuceniu przez Niemców z mieszkania w Radomiu, mieszkali w domku składającym się z kuchni i pokoju; początkowo z dawnymi właścicielami, którzy nie zdążyli się wyprowadzić, a wodę trzeba było nosić ze studni znajdującej się na sąsiedniej posesji. Do tego trwała wojna, gdzie Garbatka przeszła jedną z największych w Polsce pacyfikacji, skutek okradania przez grupę młodych ludzi niemieckich transportów kolejowych i złożonych przez nich zeznań, obciążających mieszkańców Garbatki – w sierpniu 1942 roku Niemcy wywieźli z niej do obozu koncentracyjnego w Auschwitz 800-1000 osób, z których przeżyło tylko 44, a przed wojną miejscowość liczyła 3500 mieszkańców. – Było tak traumatyczne wydarzenie, że babcia do końca życia nie chciała o tym opowiadać – mówiła Elżbieta Mudrak, dodając, że Irena Regina Waga była świadkiem wyprowadzenia przez Niemców sąsiadów, bo akurat poszła do nich po wodę.
W tym samym roku również Eugeniusz Waga przeżył, jak podkreślała Elżbieta Mudrak, jedną z najgorszych chwil w życiu i do jego końca nie potrafił się z tego otrząsnąć: w odwecie za próbę zamachu na konfidenta, gdzie u niedoszłych zamachowców znaleziono pistolety Vis, po wybuchu wojny wciąż produkowane w radomskiej fabryce na potrzeby niemieckiej armii, aresztowano 40 pracowników wydziału obróbki mechanicznej. Zostali oni straceni podczas czterech publicznych egzekucji, a jedna z nich miała miejsce na placu przed fabryką.
W czasie wojennych tragedii były też wydarzenia radosne, takie jak chociażby narodziny 11 lipca 1944 roku Alicji Małgorzaty, jedynego dziecka Ireny i Eugeniusza Wagów, matki prelegentki.
Nie była ona jedynym dzieckiem Eugeniusza, który z pierwszego małżeństwa z Janiną miał córkę Halinę. Jeszcze przed wojną ukończyła ona historię sztuki, ale pracy doktorskiej w roku 1939 nie zdążyła już napisać. Osiadła we Włoszech, po miłosnym zawodzie i nieudanej próbie samobójczej nigdy nie wyszła za mąż. Jest autorką cenionej przez specjalistów książki „Znane i nieznane życie wirtuozów Panteonu. Wkład do historii Papieskiej Akademii Artystycznej wirtuozów Panteonu w Rzymie” i utrzymywała listowny kontakt z ojcem, a nawet odwiedzała go w Radomiu.
Eugeniusz Waga zmarł w roku 1961, przeżywszy 77 lat. Po wojnie cały czas pracował w radomskiej fabryce, ale nieustanne marzenia o budowie domu w Garbatce pokrzyżowała tym razem wymiana pieniędzy w roku 1950, na skutek której stracił praktycznie wszystkie oszczędności. Znacznie młodsza Irena Regina Waga przeżyła go aż o 38 lat, zmarła bowiem w roku 1999 w wieku 90 lat. Do końca życia mieszała w Garbatce, gdzie też po rozwodzie przeniosła się z Olsztyna jej córka Alicja Małgorzata, dziewczyna utalentowana muzycznie, studiująca na politechnice, gdzie poznała przyszłego męża Sylwestra, zmarła w roku 2019.
W Garbatce bywała też wielokrotnie, nie tylko podczas świąt czy wakacji, również Elżbieta Mudrak. Miejsce to jest dla niej rajem utraconym, tak jak dla jej mamy było synonimem życia, a dla babci symbolem udręki, bo z dziewczyny, mającej nawet perspektywy kariery modelki, stała się gospodynią domową w ciężkich warunkach, gdzie ustawiczne noszenie wody ze studni bardzo nadszarpnęło jej zdrowie.
Obecnie prelegentka pracuje nad książką „Garbatka – udręka, życie, raj utracony”, pokazującą znaczenie tego miejsca dla jej babci, jej mamy i niej samej oraz całej dzieje rodziny, ale póki co nie wiadomo kiedy ujrzy ona światło dzienne.
Wojciech Chamryk