Przejdź do treści Przejdź do menu
piątek, 26 kwietnia 2024 napisz DONOS@

Nasze DROGIE śmieci

Niesprawiedliwy, dziurawy i kosztowny – taki obraz systemu gospodarowania odpadami w Łomży wyłania się po dyskusji radnych z prezydentem. „Po czyjej stronie jest doprowadzenie do tego, żeby było jak w porównywalnych miastach”?

Na  nadzwyczajnej sesji Rady Miasta 30 marca br., głosami radnych Klubu Mariusza Chrzanowskiego i Samorządowego Klubu Radnych przegłosowano podwyżkę opłat za śmieci. Chociaż skala podwyżki jest niższa od zaproponowanej przez prezydenta, to po wymianie zdań między radnymi i prezydentem, obraz łomżyńskiego systemu odbioru śmieci wyłania się jako niesprawiedliwy i sprzyjający oszustwom. O dziwo, nie było to zaskoczeniem dla władz, choć do dyskusji o tym stanie rzeczy czy analizy jakoś ciągle nie dochodzi. 

- Za każdym razem Państwo przy procedowaniu tych uchwał koncentrujecie się tylko i wyłącznie na stawkach. (…) Próbujecie sterować tym systemem tylko i wyłącznie kwotami, jakie wyjmiecie z kieszeni mieszkańców – mówił Zbigniew Prosiński. Przypomniał, że będąc członkiem zespołu, który wprowadzał ten system, jako pierwszy wskazywał, że wybrano najgorszy z możliwych i najbardziej nieszczelny system gospodarki odpadami.  

Tak działa system
W kwietniu 2020 roku prezydencka większość zmieniła system opłat za śmieci w mieście Łomża. Na sesji, w której zastąpiono opłatę od „gospodarstwa domowego” na ten „od osoby”,  uniemożliwiono jakąkolwiek dyskusję i składanie wniosków mniejszości opozycyjnej. Teraz wiceprzezydent Andrzej Garlicki mówi, że „trzeba zastanowić się nad całym systemem i nad zmianą systemu”. Konsekwencją tych słów powinna być jednak analiza stanu obecnego, prawdziwe wnioski dostępne dla wszystkich mieszkańców i propozycje rozwiązania. 

- Myślę, że czas od otwarcia ofert do 3-go marca, półtorej miesiąca był przeznaczony również na to, aby można było rozmawiać z klubami, z radnymi na temat systemu wywozu odpadów. Pełne koszty wywozu odpadów były znane najpóźniej 20 stycznia. W tej chwili stawianie radnych pod ścianą i szantażowanie, że jak będzie coś źle to tych środków zabraknie, nie jest właściwe. Nikt przez te półtora miesiąca z radnymi nie rozmawiał – wskazywał radny Wojciech Michalak. 

- Mamy sytuację taką, że prezydent Miasta zatwierdza cennik ZGO na bramie, koszty wzrastają o milion złotych, a my potem argumentujemy podwyżkę tym, że te koszty na bramie wzrosły. Miasto nie może zarabiać na śmieciach, ale spółka miejska tak. Później te pieniądze w formie dewidendy mogą wrócić do miasta, ale już prezydent może przeznaczyć te środki na dowolny cel – stwierdził. 

Dla kogoś z boku, łomżyńskie zarządzanie miastem może wyglądać dość dziwnie. Widać to wyraźnie przy określeniu cen za śmieci, czy zakupu kotłowni w lesie. Prezydent zapewnia, że nie będzie podwyżki, a później wrzutka i większość prezydencka klepie uchwałę. Nie wiadomo, czy ktoś to analizuje i jakie są wnioski. Ostatnio, raczej przejściowo, prezydent stracił większość, więc na Radzie Miasta nie było automatyzmu zatwierdzania pomysłów prezydenta i jakby dyskusje stały się czasem bardziej merytoryczne. Zresztą można odnieść wrażenie, że prezydenta Chrzanowskiego mało to interesuje. Podczas ostatniej nadzwyczajnej sesji czyli bardzo ważnej, po wygłoszeniu kilku zdań prezydent Mariusz Chrzanowski wstał i wyszedł. Radny Zbigniew Prosiński, który jako pierwszy zabrał głos i adresował do prezydenta pytania, zdziwił się, gdy podniósł wzrok i okazało się, że mówił do przysłowiowej „ściany”. Ciekawe co było ważniejsze dla włodarza od podwyżki „podatku śmieciowego, który dotyka każdego mieszkańca miasta od niemowlaka po seniora? Wrócił po kilkudziesięciu minutach po dużej części dyskusji.

_MG_1703.JPG
Puste miejsce prezydenta Mariusza Chrzanowskiego

Z danych Ratusza wynika, że w Łomży zameldowanych jest prawie 59 000 osób. Podatek śmieciowy płaci zaledwie 49 000 mieszkańców. Można przyjąć, że około 10 000 osób nie wpłaca ani złotówki do systemu śmieciowego, korzystając z niego.  

- Jeżeli w systemie brakuje nam około 10 tys. osób to może wrócić do „gospodarstw domowych” – podnosił Dariusz Domasiewicz. - Tolerowanie sytuacji, gdzie władze przyznają, że wiedzą, że w tym systemie tych osób nie ma, jest pewnego rodzaju przyzwoleniem. Skoro to nie działa, trzeba zrobić krok do tyłu, a nie brnąć w to, żeby jedni płacili za drugich – stwierdził, z czym zgodził się... Andrzej Garlicki. 

W tej nieszczelności systemu wielu radnych widzi brakujące pieniądze i rozwiązanie kwestii drogich śmieci.  

- Problemem systemu opartego na deklaracjach jest to, że jest duża grupa osób, która unika płacenia – wyjaśniał wiceprezydent – dobra wola mieszkańca, który deklaruje.

Jak utrudniona jest weryfikacja wyjaśniał naczelnik Dariusz Boryszewski. Miasto korzysta ze skryptu, który na podstawie zużycia wody, ilości zgłoszonych osób, urodzeń i innych czynników wskazuje „podejrzane” adresy. Następnie urzędnicy sprawdzają wytypowane adresy. W 2021 roku wysłano 292 takie wezwania – poinformował naczelnik. Proces wyjaśniania wcale nie jest łatwy, a skala w porównaniu do braków czyli około 10 tys. osób w wątpliwość podaje taką drogę. 

- Praca mrówcza a efekt różny – stwierdza urzędnik. - Część mieszkańców dalej idzie w zaparte, bo to deklaracja, a wody zużywam dużo bo lubię – mają odpowiadać mieszkańcy.

Inny przykład to w trakcie badania wyszło, że urodziło się dziecko. Rodzice w wyjaśnieniu potrafili napisać, że mieszka ono gdzie indziej, że zgłoszone jest pod innym adresem nie z rodzicami.

Uczciwość, przynajmniej niektórych mieszkańców, może budzić wątpliwości. System powinien jednak minimalizować to niechciejstwo. 

Czy śmieci muszą być tak drogie?
Obliczanie stawki podatku śmieciowego jest stosunkowo proste. Koszt gospodarki śmieciowej czyli: koszt odbioru i transportu na wysypisko, koszt utylizacji na wysypisku i koszt systemu gospodarowania podzielone przez ilość złożonych deklaracji. Stąd te 10 tys. głów ma znaczenie.

W sumie wg danych Ratusza koszt gospodarki śmieciowej w 2021 roku wyniósł około 11,6 mln zł, a mieszkańcy wpłacili około 10 mln zł. Prezydent chciał podwyżki około 40% , później dla niektórych nawet 60%. Ostatecznie wprowadzono podwyżkę mniejszą. Opłata śmieciowa na osobę wynosi miesięcznie: 17,9 zł dla zabudowy wielolokalowej i 23,9 zł dla jednorodzinnej. To nie wyczerpuje wszystkich kosztów. Na resztę prezydent ma znaleźć pieniądze w budżecie. Tak przynajmniej wynika z posiedzenia Rady Miasta. 

- Ostrołęka, podobne miasto ma od osoby 12,5 zł – wyliczał Dariusz Domasiewicz. - Suwałki od gospodarstwa domowego 41 zł. Statystycznie polska rodzina ma 2-3 osoby, co daje 14,44 zł – kontynuował radny. Jego zdaniem podzielenie kosztu systemu na 58 tys. osób da podobną wielkość 14,66 zł od osoby.

- U nas te liczby się rozjeżdżają – stwierdził. Wyjaśnił, że w systemie jest 49 tys. osób (a nie 58 tys.) i stąd ta drożyzna. 

- Po czyjej stronie jest doprowadzenie do tego, żeby było jak w porównywalnych miastach?-  pytał  Domasiewicz – żeby wszyscy płacili sprawiedliwie za siebie. 

Jakie są możliwości?
Wg prawa samorządy mogą wybrać jeden ze sposobów pobierania opłat za śmieci:

  • od liczby mieszkańców faktycznie zamieszkujących daną nieruchomość,
  • od powierzchni nieruchomości,
  • od ilości zużytej wody,
  • za gospodarstwo domowe (stawka ryczałtowa).

W Łomży do wiosny 2020 roku mieliśmy od gospodarstwa domowego, teraz mamy od osób faktycznie zamieszkujących. To faktycznie brzmi trochę zabawnie w sytuacji, gdy samorząd nie może do końca wyegzekwować faktycznej liczby domowników.
W Zamościu, nieznacznie większym mieście od Łomży, sytuacja była podobna. Wg biura meldunkowego miasto zamieszkiwało około 64 tys. osób, a  deklaracje śmieciową złożyło 57 tys  mieszkańców – mówi nam pracownik Urzędu Miejskiego w Zamościu. Jak widać „deficyt” był mniejszy niż w Łomży, ale ciągle znaczący. Zdecydowano się tam przejść na rozliczanie za śmieci od ilości zużytej wody. Mieszanie bez ludzi nie zużywa wody, a zamieszkiwane tak.
Te kwestie podnosił także wiceprezydent Andrzej Garlicki, przywołując przykład sąsiedniego Kolna. Mówił, że nie jest taniej, bo osoba średnio zużywa 3m3 wody miesięcznie, a 11 zł pobierane jest na śmieci. 

Trochę inaczej wygląda sytuacja we wspomnianym Zamościu. W 2021 roku mieszkańcy zużywali średnio 2,7m3 wody i to zużycie spada, a podatek śmieciowy wyniósł 7 zł. Jak zapewniała nas urzędniczka, w ubiegłym roku system się zbilansował, w tym już niekoniecznie. To oznacza, że za osobę miesięcznie wyszło 18,9 zł. Media lokalne relacjonowały, jak to odbijało się na mieszkańcach. Ilu z nich zapłaciło więcej, a ilu mniej. Podkreślano jednocześnie, że wiele „pustostanów” nagle zapełniło się.

System od wody nie jest czarodziejską różdżką. W Warszawie, która jest poza skalą jeśli chodzi o wielkość, system nie sprawdził się. W Szczecinie funkcjonuje już prawie 10 lat. 

Spełnia on jeden warunek, o którym wielokrotnie mówił wiceprezydent Garlicki, że jest jedna uśredniona cena bez podziału na strefy. Te, jak wynika z danych łomżyńskiego Ratusza, mają różne koszty i różne ilości śmieci. W zabudowie jednorodzinnej miesięcznie osoba „produkuje” 39,3 kg, a w wielorodzinnej jest to 25,3 kg. Różnica około 56%. Lepiej za to segregują śmieci mieszkańcy domków niż bloków. 

Prawo pozwala także dokładać do gospodarki śmieciowej z budżetu miasta.

- Mamy w Polsce już województwa, gdzie ponad 50% samorządów dopłaca do gospodarki śmieciowej z budżetu – mówił radny Wojciech Michalak. Wiceprezydent Andrzej Garlicki jednak wskazywał na konieczność bilansowania się.

- Naszego budżetu na dzień dzisiejszy nie stać na to – dodawała Elżbieta Parzych, skarbnik miasta i przypomniała, że o 16 mln zł w stosunku do roku poprzedniego spadły dochody miasta. 

Śmieci produkujemy dużo, a będziemy jeszcze więcej. Wolimy ładne opakowanie, niż szary papier, a to oznacza kolejne tony niepotrzebnych odpadów. Coś z tym musimy zrobić. Gospodarkę śmieciową powinniśmy zacząć od siebie, rezygnując tam gdzie to możliwe z opakowań, często przerastających sam produkt czy zmieniając swoje wygodne nawyki. Kolejna kwestią jest właściwa segregacja, w kwestii której ciągle mamy wiele do zrobienia. 

Niestety, nie wszystko jesteśmy w stanie zrobić sami. Swoje zadnie ma ustawodawca i samorząd. My mieszkańcy Łomży mamy prawo oczekiwać od rządzących miastem racjonalnego, przejrzystego, w jak najniższych kosztach, funkcjonowania samorządu, w tym gospodarki śmieciowej. Wiceprezydent Andrzej Garlicki apelował do mieszkańców, aby byli solidni i rzetelni. „Często wiemy, a nie reagujemy” - mówił o niepełnych deklaracjach sąsiadów. To powoduje, że te osoby wymykają się z systemu. 

Może wydawać się, że miasto się rozwija. Powstają nowe bloki, przybywa mieszkań. Chyba tylko żartem można wyjaśnić słowa naczelnika, który zakomunikował radnym, że w 2021 roku o ponad 120 osób skurczył się z system śmieciowy. Czy to normalne? 

Ukryta 30% podwyżka opłat za śmieci

Drastyczna podwyżka opłat za śmieci w Łomży

Podwyżka opłat za śmieci jest, ale mniejsza

Prezydent nadal chce podwyżki (nawet 60%) za śmieci

Rada Miasta odrzuciła podwyżki opłat za śmieci

Komisja RM przeciw podwyżkom opłat za śmieci w Łomży

Drożeją śmieci na bramie w Czartorii, ale Łomża płaci po staremu

Foto:
Foto:

 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę