Komisja RM przeciw podwyżkom opłat za śmieci w Łomży
- Sprawiedliwie to jest pokrycie kosztów tam gdzie one powstają. Niech płaci ten, kto konsumuje i to jest podstawa – mówił radny Zbigniew Prosiński podczas posiedzenia komisji Rady Miasta w sprawie podwyżki cen za śmieci.
W najbliższą środę radni zajmą się około 40% podwyżką opłat za śmieci. Na poniedziałkowym posiedzeniu Komisji Gospodarki Komunalnej, Rozwoju i Przedsiębiorczości, na której omawiano propozycje prezydenta, nie po raz pierwszy, emocje wzbudził sposób rozliczania opłat za śmieci. Wiceprezydent Andrzej Garlicki wskazywał, że ustawa nakazuje, aby system się bilansował i zaprezentował radnym przygotowany plik, w którym można robić symulacje, aby ten efekt uzyskać.
- Nie uważam, żeby ten system był sprawiedliwy – wyraził swoje osobiste przekonanie wiceprezydent Andrzej Garlicki - natomiast jest obowiązującym. Mamy z kalkulatora kwoty, które musimy zapewnić w wymiarze wpłat podatku śmieciowego.
Kalkulator wykazał, że przyjmując zaproponowane stawki przez prezydenta (od osoby: 23 - bloki, 30 - domki jednorodzinne), mieszkańcy z zabudowy wielorodzinnej więcej wpłacaliby do systemu 816 tys. zł, a mieszkańcy zabudowy jednorodzinnej niedopłacaliby do swoich kosztów 535 tys. zł.
- Nie mamy efektu, że te strefy się w tych stawkach bilansują – stwierdził wiceprezydent Garlicki. – Jak zrobimy symulację, żeby wyjść na zero w jednorodzinnej, to stawka musiałaby być 36 zł. Osobiście uważam, że nie byłoby to sprawiedliwe. Cyfry nie oddają wszystkiego. Trzeba to przyjąć i uznać, że prosta kalkulacja przemnożenia ilości deklaracji przez koszty, nie zrekompensuje nam nigdy kosztów ponoszonych w danej strefie – wyjaśniał niesprawiedliwość działań matematycznych.
- Czy to nazwać Janosikiem czy zbójcą jakimś – zaczął radny Wojciech Michalak - ale 2,5 mln zł w ciągu 3 lat mieszkańcy zabudowy wielolokalowej mają dopłacić do systemu więcej niż wynoszą ich koszty. Nie wiem gdzie tu jest kwestia, o której mówi pan prezydent - sprawiedliwości. Jeżeli ma to być sprawiedliwie, są strefy, są koszty, to rozliczamy je w tych strefach tak jak powinno być – wskazywał radny. - Na coś takiego zgody nie ma!
W podobnym tonie wypowiedział się radny Zbigniew Prosiński.
- Państwo nawet nie spróbowali w jakikolwiek sposób tego wyprostować. Jeśli generuję koszty, to nie ma problemu, żeby je pokryć – mówił i dodawał - aby miasto podzielić na więcej stref. Byłoby lepiej widzieć w jakim sektorze ile tych śmieci powstaje. Przemówiłoby to w jakiś sposób do mieszkańców. Jakieś osiedle płaci za śmieci mniej, bo ich mniej produkuje, albo lepiej segreguje. - Dziś zabudowa wielorodzinna to jest naprawdę teren całego miasta i nie mamy żadnego porównania. Nie ma motywacji – wyjaśniał. - Jak Pan sam mówi, że system ma się bilansować to się bilansuje w każdej z zabudów. I od tego powinniśmy zacząć, żeby mieszkańcy, którzy mieszkają w danej strefie pokrywali koszty, które generują. Ja wiem, że droższe jest wywożenie śmieci w zabudowie jednorodzinnej, ale to nie jest nasza wina. Te koszty ktoś musi pokryć i najlepiej jak ten który je tworzy.
Z takim podejściem do płacenia za śmieci nie zgodził się radny Andrzej Grzymała, który stwierdził, „że taka cena byłaby karą za segregację i postulował, żeby wspólnie ponosić koszty.
- Bo niestety tak jest, że żyjemy w jednym mieście - stwierdził. Przy okazji znalazł brakujące 10 tys. odbiorców, których nie widać w systemie. Zdaniem radnego nie mieszkają oni w domkach jednorodzinnych.
Andrzej Garlicki w pewnym momencie poszedł jeszcze dalej, gdyż zasugerował, aby wprowadzić dla wszystkich jedną taryfę, niezależnie od zabudowy.
Wiceprezydent przypomniał o czekającej na podpisanie umowy na odbiór i wywóz śmieci. Kwota z przetargu jest o prawie 0,5 mln zł wyższa od ostatniej, a podwyżka opłat jest niezbędna, żeby ją podpisać – uzasadniał. Wspominał, że zaproponowana podwyżka konsumuje także podwyżkę cen na bramie z 1 stycznia 2021 roku. Nie wspomniał natomiast o 30% podwyżce, która miała miejsce w czerwcu w 2020 roku i jakby „awansem” konsumowała czekającą podwyżkę na bramie. Sumując obie te podwyżki w ciągu 2 lat śmieci w Łomży podrożałyby o około 70%.
Radny Dariusz Domasiewicz pytał za to wiceprezydenta, czy porozumieniem z samorządami Kolna i Piątnicy, pozbawiono dodatkowego przychodu spółkę miejską ZGO.
- Odpowiadając matematycznie oczywiście, jest to zmniejszenie przychodów spółki – odparł Garlicki.
W dyskusji padła kwestia kompostowników, za które mieszkańcy z domów jednorodzinnych mają zniżkę, obecnie 1 zł, proponowana jest 2 zł. Wnioski są takie, że nie opłaca się mieć kompostownika, bo taki przedmiot kosztuje 200-300 zł, a poza tym w ogóle jest to bez sensu. Coraz mniej zieleni jest wokół domków, a później nie ma gdzie zużyć tego kompostu.
Na koniec wiceprezydent Andrzej Garlicki ubolewał nad dużym przyzwoleniem społecznym na niepłacenie za śmieci, bo nie ma donosów. Zachęcał mieszkańców, aby taką wrażliwość mieli. Żeby zwracali na to uwagę i zgłaszali, „żebyśmy mogli to weryfikować”.
- Efekt jest taki, że za tych co nie płacą, płacą ci, którzy płacą – skwitował.
Ostatecznie tylko 3 radnych z komisji poparło podwyżki opłaty za śmieci. W środę Rada Miasta będzie głosowała ten wniosek i to dopiero rozstrzygnie o podwyżkach.
Drastyczna podwyżka opłat za śmieci w Łomży
Drożeją śmieci na bramie w Czartorii, ale Łomża płaci po staremu