Wspomnienie Albiny Galik-Chojak
- Czas jest nieubłagany i nic nie poradzimy na to, że upływa, tempus fugit – takimi słowami przed 5 laty Albina Galik-Chojak (+71) żegnała się z "Wetą", gdzie 37 lat pracowała jako polonistka i była dyrektorem od 2002 do 2016 r. Zmarłą 19. czerwca Panią Dyrektor Zespołu Szkół Weterynaryjnych i Ogólnokształcących w Łomży wspominają z wdzięcznością i nauczyciele "Wety", i Jej uczniowie. W wypowiedziach o Świętej Pamięci Albinie Galik-Chojak powtarzają się słowa uznania, że była Wspaniałym Człowiekiem. Cenili Ją za kulturę, umiejętność współpracy i życzliwość pracownicy i wychowankowie "Wety". Mówiła 7 lat temu: "Nauczycielom powinna towarzyszyć świadomość, że szkoła to nie tylko uczenie się, ale również odnajdywanie swojego miejsca w życiu przez ucznia".
Albina Galik-Chojak wpisała się w oświatowy i naukowy krajobraz Łomży tak bardzo, że mało kto wie, iż jej rodzina pochodzi z Czyżewa. W Wysokiem Mazowieckiem urodziła się 1. marca 1950 r. Po maturze LO w Wysokiem Mazowieckiem, ukończyła wydział filologii polskiej w Uniwersytecie Warszawskim. Jednocześnie pracowała od 1968 r. w SP Wojny Pogorzele, gdzie w w latach 1969 - 1974 kierowała szkołą. Później była polonistką Zespołu Szkół Zawodowych w Wysokiem do 1979 r, skąd przeniosła się do "Wety" w Łomży. Na jubileuszu 70-lecia „Wety” w październiku 2020 r. Pani Albina wspominała, że po 2 tygodniach pracy usłyszała od dyrektora Wiesława Blaszko (1976 do 1997), że "Weta" to szkoła poważna i nie przystoi przyjeżdżać rowerem w żółtych spodniach. W 1998 r. została wicedyrektorem, a w 2002 r. - dyrektorem poważnej „Wety” na 14 lat, do 2016 roku.
- Różnych metod się chwytamy, żeby ucznia nie wyrzucać ze szkoły - opowiadała w styczniu 2014 r. na spotkaniu w Wecie". - U nas na różnych kierunkach są zarówno słabi uczniowie, jak i dobrzy czy bardzo dobrzy oraz wybitni. Nauczycielom powinna towarzyszyć świadomość, że szkoła to nie tylko uczenie się, ale również odnajdywanie swojego miejsca w życiu przez ucznia. W Łomży są trzy cenione licea ogólnokształcące, ale potrzeba nam nie tylko profesorów uniwersytetów, lecz i dobrych fachowców...
Tę postawę Pani Albiny zapamiętała polonistka Ewa Chludzińska, od 1986 r. w "Wecie". - Pani Dyrektor była niezwykle zaangażowana w sprawy innych ludzi, interesowała się losem nauczycieli, pracowników i uczniów - wspomina. - W sytuacjach trudnych starała się pomóc, ale nie tylko słowami, bo umiała zorganizować realną pomoc. Imponowała mi tym, że umie godnie, cierpliwie znosić chorobę. Na pytanie, jak się czuje, odpowiadała: - Jak Szymborska, jak w wierszu.
"Szanowała i niedobrych uczniów, i dobrych"
Łomżyniak i dziennikarz Radia Białystok Adam Dąbrowski twierdzi, że Pani Albina miała wpływ na wybór jego drogi życiowej. Na lekcji z pozytywizmu powiedziała, że jeśli ktoś będzie zamierzał studiować polonistykę, to może zwrócić się o pomoc, książki i rady. - Klasa wybuchnęła śmiechem - uśmiecha się po blisko 40 latach redaktor Dąbrowski. - Przypomniałem sobie te słowa po maturze: skoro nauczycielka we mnie wierzy, to czemu ja nie miałbym wierzyć, że zdam egzaminy wstępne?
16-letni Adaś wypoczywał latem 1980 na obozie harcerskim Bryza w Gdyni. Wychowawczyniami były, m.in., Pani Albina i Maria Szarowska, lekarz weterynarii ze stażem 42 lat pracy w "Wecie" od 1978 r. - Tak sobie wędrowałyśmy przez wszystkie te lata - wraca do wspomnień Pani Maria. - Obie uczyłyśmy się, jak lekcje prowadzić. Albina z szacunkiem mawiała o dyrektorze ZSZ w Wysokiem, że to on nauczył ją prowadzenia lekcji. Wspaniała dyrektor, nauczycielka i koleżanka... Szanowała i niedobrych uczniów, i dobrych. Szczególnie interesowało ją wychowywanie młodzieży, nie było dla niej dzieciaka złego... Interesowała się przyrodą, dużo wiedziała o zwierzętach, zawsze miała psa w domu. Czasem goście Szkoły dziwili się, że to humanistka i uczy polskiego, bo myśleli, że biologii.
"Miała głowę pełną pomysłów, umiała się ideami dzielić"
Czas dyrektorowania Pani Albiny to pomysłowość i aktywność na wielu polach: konkurs o nagrodę imienia Senatora Jana Stypuły (od 2002 co roku); patronat SGGW (2003); impreza Pupile Wety (od 2006); wykupienie konia Idol z rzeźni i oddanie do ośrodka rehabilitacji dzieci w Kisielnicy (2007); prace remontowe i pracownie weterynaryjne w dawnym internacie (2008; budynek między szkołą a Bursą nr 2); zbiórka na labradory do dogoterapii w 2008 i 2011 r.; projekty unijne, np., "Bezpieczna żywność od pola do stołu". Pani Albina uważnie słuchała szkolnych społeczników i sama apelowała o inicjatywy. - Miała głowę pełną pomysłów, umiała się ideami dzielić, zaprosić do działań - uważa Pani Maria. - Tak miło, elegancko składała propozycje, że nikt jej nie odmawiał - dodaje Pan Adam.
Matematyczka Halina Kowalska zaprzyjaźniła się z Panią Albiną też dlatego, że w tym samym roku zaczęły pracę. - Albina umiała jako wychowawczyni porozumieć się z klasą. Z niektórymi po latach utrzymywała więzi. Wielu absolwentów piastuje znaczące stanowiska w służbach weterynaryjnych. Albina zawsze pozostawała skromna, nie przypisując sobie zasług za osiągnięcia jej wychowanków - wylicza w dzień po śmierci Przyjaciółki Pani Maria. - Miała wyczucie, takt, kulturę, dociekliwość. Albina miała autentyczną pasję w wielu działaniach: pedagoga, polonistki, harcerki i działaczki LK.
Pani Albina została zastępczynią komendanta Chorągwi Łomżyńskiej ZHP w gorących czasach lat 1981-1985, gdy harcerstwo - jak cała Polska - drżało w posadach po epoce jedynej słusznej partii: PZPR. Poznałem Ją wtedy osobiście, podziwiając za umiejętne prowadzenie dialogu z młodszymi druhnami i druhami, gdy próbowali skonstruować swój światopogląd i zrekonstruować organizację.
Zdobyła autorytet i była osobowością "Wety"
Później została sekretarzem zarządu wojewódzkiego Ligi Kobiet (1985-1990). Od pierwszej pracy w 1968 r. do ostatniej niedzieli w 2021 należała do ZNP. Współpracowała z ŁTN od 1999 r., TWP - 2000 r., TKJ - 2001 r. Zjednała sobie grono sympatyków: mądrością, poczuciem humoru i wielkim sercem. Przed 15-u laty dr Emilian Kudyba (zastępca dr. Mariana Czerskiego, powiatowego lekarza weterynarii) pierwszy raz rozmawiał w gabinecie dyrektora "Wety" z Albiną Galik-Chojak. Piękno Jej polszczyzny, talent organizacyjny i oratorski, otwartość w kontakcie z dorosłymi i młodzieżą od razu zwracały uwagę. Współpraca owocowała udziałem w uroczystościach Szkoły i rewizytami na konferencjach PIW. Znajomość przerodziła się w serdeczną przyjaźń. - Wielu ludzi, których znam z nazwiska, a którym pomogła, traktowało Ją jak matkę - mówi dr Kudyba. - To osobowość "Wety".
W oczach historyka Jerzego Modzelewskiego, pracującego w latach 1971-2002, Pani Albina była bardzo kulturalna, życzliwa nauczycielom i uczniom. - Ucieszyłem się, gdy dyrektor Marian Bosek wybrał ją sobie na zastępcę - wyjaśnia. - Nie było konfliktów. Sympatyczna dla podwładnych. Była bardzo dobrym organizatorem i miała pomysły na imprezy kulturalne. Dzięki Jej staraniom, został wymieniony dach internatu. Dzisiaj to niby nic, ale koszt ogromny jak na tamte czasy. Zapamiętam ten zielony dach internatu, bo to duże osiągnięcie. Wszyscy razem z Panią Dyrektor się cieszyliśmy.
Wystawienie ciała ŚP. Albiny Teresy Galik-Chojak (1950-2021) w środę od godz. 17. i w czwartek od godz. 11. w Domu Pogrzebowym „Marczyk” przy ul. Przykoszarowej 22a w Łomży. Msza św. żałobna będzie sprawowana w czwartek o godz. 13. w Kaplicy św. Józefa przy ul. Przykoszarowej, po czym nastąpi pochowanie Niezapomnianej Dyrektor "Wety" na nowym cmentarzu.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146
70 lat "Wety" w krainie szczęśliwości
Nowoczesne boisko „Wety” do futbolu i lekkoatletyki już otwarte
Nauka w Łomży praktyki w Wielkiej Brytanii
„Weta” kształci fachowca i rozwija pasje człowieka