Ptasznik, labrador i zebra z czekoladą
- Dzisiejsze święto to nasza „złotówka” na zakup piesków do dogoterapii – mówiła Albina Galik-Chojak, dyrektor Zespołu Szkół Weterynaryjnych i Ogólnokształcących w Łomży, gdzie przez pięć godzin odbywał się barwny, głośny i kształcący festyn Pupile Wety 2011. Młodzież i nauczyciele zorganizowali go w ramach Światowego Roku Weterynarii.
W liczącej ponad 60 lat placówce, zasłużonej dla kształcenia weterynarzy i lekarzy weterynarii, odbyła się konferencja naukowa z udziałem wykładowców SGGW. Następnie na wewnętrznym tarasie i schodach stanęło dziesiątki przedstawicieli władz rządowych i samorządowych oraz instytucji, zajmujących się zdrowiem i leczeniem zwierząt. Powiatowy lekarz weterynarii w Łomży dr Marian Czerski otrzymał Złoty Krzyż Zasługi.
- Dziękuję za wspaniałe wyróżnienie, to nobilitacja weterynarii podlaskiej i łomżyńskiej: administracyjnej, inspekcyjnej, ciężko pracującej w terenie, i nauczycielskiej – powiedział dr Czerski. - Rolnikom służymy i chcemy służyć dalej!
Kiedy goście oficjalni zabierali głos, na łące przy szkole i na boisku młodzież zajmowała się ciekawszymi sprawami: obsługiwała i krążyła wśród stoisk, wymieniała uwagi na temat psich, kocich i szczurzych piękności oraz tłoczyła się w kolejce po szczęśliwy los na loterii.
- Mamy tysiąc losów po dwa złote i każdy wygrywa – uśmiecha się z dumą nauczycielka podstaw przedsiębiorczości Aleksandra Dzbeńska, współorganizatorka loterii od sześciu lat. - Młodzież sama szukała sponsorów nagród: można wygrać zaproszenie do restauracji, pizzerii, salonu kosmetycznego i fryzjerskiego. Dużo jest ciekawych gadżetów, ale chyba każdy liczy na główną nagrodę - aparat fotograficzny!
Sprzęt mieli już wcześniej uczestnicy konkursu fotograficznego „Pupil w obiektywie”. Zdobywczyni pierwszego miejsca Lidia Jankowska uchwyciła konia w pędzie wśród wysokich traw. Drugie miejsce za zdjęcie rozkosznie oblizującego się kociaka otrzymał Adam Jurczuk ex aequo z Norbertem Metelskim za dwa koty wpatrzone w swojego pana. Trzecią w rywalizacji była Olga Kruszewska i „Moja cudowna Capri”, miły szczeniaczek o mięciutkiej jak puch sierści.
Wiele miłych stworzonek nosili za pazuchą i na rękach albo prowadzali na smyczach ich młodzi właściciele. Alicja Piszczatowska po dwóch latach od ukończenia LO w „Wecie” przybyła z yorkiem Kaką „zobaczyć swoje stare śmieci” i spotkać profesorów. W festynach brała udział co roku i tym razem – jak twierdzi - „jest super”. Cieszy się, że młodsi kontynuują udanie tradycję. Sama chce zostać fryzjerką, ale czy będzie strzygła w salonie psie piękności...? – nie wiadomo.
Wśród kontynuatorów sympatycznej „pupilowej” tradycji znalazła się też Alicja Godlewska przy stoliku z materiałami szkolnego koła PCK, którą matura w „Wecie”czeka w przyszłym roku.
- Od pierwszej klasy zaangażowałam się w działalność koła, nauczyłam się udzielać pierwszej pomocy – opowiada z zapałem. - Organizujemy szkolenia i akcje charytatywne: zbieramy żywność dla ubogich oraz przeprowadzamy honorowe oddawanie krwi. Jest co robić!
Na tarasie umiejętnościami popisywały się tancerki z B.K. Step Studio i tancerze breakdance CTG Marka Kisiela oraz wokalistki ze Studia Wokalnego eMDeK Magdy Sinoff i zespołu Łomżyniacy. Po drugiej stronie nęciły stoiska techników żywienia. Dla smakoszy bigosu czy kaszanki – porcja za trzy złote na szczytny cel; napoje za dwa, a fantazyjnie dekorowana porcja ciasta – za złotówkę.
- Oprócz rogalików, jabłecznika i sernika, mamy słodki salceson i zebrę z czekoladą – zachwalają pomysłowość uczniów nauczycielki pieczenia Marta Jackowska i Katarzyna Chojnowska, w sąsiedztwie których Elżbieta Jarota pokazuje carvingi, fantazyjne dekoracje na stół z owoców i warzyw: jeża z buraka, koszyk z melona czy koguta z ananasa.
Z Warszawy przyjechała łomżynianka i trenerka psów Marta Cier (lat 27), od pięciu lat prowadząca konsultacje behawioralne: - Uczę właścicieli psów, jak postępować z pupilem, żeby i on był zdrowy, spokojny i szczęśliwy – tłumaczy. - Przecież nie tylko ludzie mają prawo do szczęścia!
Co na to ptasznik w mini zoo, urządzonym w jednej z sal...? Patrzył w milczeniu na zafascynowane nim przedszkolaki.
Mirosław R. Derewońko