Łomżyńskie śmieci skrojone na cebulkę, czyli o jedną usługę mniej
Z końcem roku kończy się możliwość bezpłatnego udostępnienia kontenera na gruz w mieście Łomża. W praktyce oznacza to, że wnoszoną do tej pory opłatą, mieszkańcy będą mieli o jedną usługę w pakiecie mniej. Autorzy broniąc pomysłu tłumaczyli to potrzebą zmniejszenia braków w dziurze finansowej systemu śmieciowego, a przeciwnicy obawą o najbiedniejszych i dbaniem o środowisko.
Rada Miejska w Łomży na wniosek prezydenta zdecydowała, że od nowego roku kończy się możliwość bezpłatnego użyczenia kontenera na gruz. Chodzi o to, że każdy mieszkaniec Łomży, podczas drobnego, prowadzonego przez siebie remontu, miał możliwość zamówić bezpłatnie raz na pół roku kontener do gruzu.
- Nie likwidujemy możliwości bo jest PSZOK – mówił naczelnik Przemysław Chełstowski. Przypomniał, że można do niego bezpłatnie zwieść dowolną ilość gruzu. W jego ocenie większość kontenerów służyła nie remontom doraźnym, a całkowitym mieszkań. Podzielił się spostrzeżeniem, że na placu PSZOK-u samochody przywożące gruz często się powtarzają, choć za każdym razem na innego mieszkańca. To z kolei może sugerować, że remonty przeprowadzają firmy, które same powinny to zabezpieczyć. Obniżają sobie koszty na mieszkańców zrzucając konieczność uprzątnięcia gruzu.
Ratusz swoje koszty w tym zakresie szacuje w 2023 roku na 493 tys. zł, a w 2024 do tej pory już 523 tys. zł.
- Dlaczego tak radykalnie od nowego roku – pytał radny Wojciech Michalak, który proponował, aby głębiej się nad tym zastanowić. Radził wprowadzanie ograniczeń ilościowych, by duże remonty nie mieściły się w limicie oraz obniżyć częstotliwość prawa do np. raz na 2-3 lata. Przypominał, że radykalne rozwiązania mogą skończyć się tym, że gruz znowu będzie lądował w lasach, na Grobli Jednaczewskiej czy nad Narwią. W dyskusjach pojawiała się też kwestia kontroli i wychwytywanie nadużyć.
Ostatecznie dziewięcioma głosami za, przy sprzeciwie sześciu osób i siedmiu wstrzymujących się zmianę przegłosowano.
Ponad pół milionowa oszczędność z pewnością nie jest bez znaczenia. W dyskusji pojawiały się głosy, że jak kogoś stać na mieszkanie to i wydatek 2-3 tys. zł nie jest wielką przeszkodą. Owszem, ci co własnym sumptem poprawiają sobie byt, na tym ucierpią, ale sytuacja finansów miasta jest trudna i trzeba szukać oszczędności. Podczas obrad padło, że dziura w gospodarce śmieciowej wynosi 3-3,5 mln zł.
Na początku listopada pisaliśmy o problemach ze śmieciami na osiedlu domków jednorodzinnych w Łomży. Chodziło o to, że w sytuacji opadania liści miasto zmniejszyło częstotliwość odbioru bioodpadów. Skutkiem tego przez prawie miesiąc na chodnikach i trawnikach zalegały worki z liśćmi. Był to efekt innej zmiany wprowadzonej przez Ratusz, która podobnie jak ta, ograniczała ilość usług mieszkańcom. Zamiast liści firma sprzątająca zbiera teraz popiół, więc liście czekają. Opłaty nie podniesiono, ale (jak cebulkę) o jedną usługę mniej. Podobnie jest po dzisiejszym głosowaniu, mieszkańcy Łomży za dotychczasową cenę będą mieli o jedną opcję mniej.
Oczywiście chodzi o pieniądze, ale czy zagwarantuje to brak podwyżki opłat za śmieci?
Przypominamy, że ciągle istnieje możliwość bezpłatnego oddania gruzu w PSZOK-u przy ul. Akademickiej 22.