Filharmonia Kameralna zagrała w nowej sali
Sala koncertowa Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego została oficjalnie oddana do użytku. Kilkugodzinny blok różnych występów zwieńczył koncert łomżyńskich filharmoników pod dyrekcją Jana Miłosza Zarzyckiego, z udziałem skrzypaczki Kamili Wąsik-Janiak oraz pianisty Pawła Kowalskiego. – Łomża jest chyba ostatnim miastem filharmonicznym, które ma nowy obiekt – mówi Paweł Kowalski. – Jestem bardzo dumny z tego, że po mojej poprzedniej wizycie w Łomży w roku 2015 mogę być dzisiaj częścią tej inauguracji. Następnego dnia grałem koncert w Filharmonii w Gorzowie Wielkopolskim z ultranowoczesną salą. Przepaść między tymi obiektami była wtedy ogromna, teraz jej nie ma – Łomża ma w tej chwili salę na poziomie XXI wieku.
Sala widowiskowo-konferencyjna dawnego Urzędu Wojewódzkiego i jej zaplecze z foyer włącznie już w roku 2007, to jest w momencie przejęcia obiektu przez miasto Łomża, urągały wszelkim standardom, co w kolejnych latach tylko się pogłębiało. W lutym 2013 roku wybitny skrzypek Krzysztof Jakowicz dopytywał po koncercie w ramach inauguracji Roku Lutosławskiego prezydenta Mieczysława Czerniawskiego, kiedy „wspaniała łomżyńska orkiestra doczeka się odpowiednich warunków do pracy”, ale bomba wybuchła po kilku dniach. Jan Peszek, Andrzej Grabowski, Mikołaj Grabowski i Tomasz Karolak zagrali wtedy w sali Filharmonii Kameralnej sztukę „Kwartet”, a ten ostatni opublikował w sieci zdjęcie obskurnej toalety z odpowiednim komentarzem, co wywołało ogrom, niezbyt pozytywnych, reakcji. Dopiero po tym skandalu udało się rozbudować i wyremontować część administracyjną, a od roku 2016, już za kadencji Mariusza Chrzanowskiego, trwała, niedawno ukończona, rozbudowa sali koncertowej i przyległych do niej pomieszczeń oraz wymiana dachu i elewacji całego budynku. Tu również nie obyło się bez perturbacji – wadliwy projekt, przewidujący salę widowiskową z nieodpowiednim co do warunków akustycznych dachem, poślizg spowodowany pandemią – ale 20 czerwca miał miejsce pozytywny, długo wyczekiwany przez artystów i melomanów finał, a sala została oddana do użytku.
– To coś niesamowitego! – nie kryje radości skrzypek Jan Zugaj. – Pamiętam jak w latach 70. graliśmy pierwsze koncerty w szkole muzycznej, gdzie sala wyglądała, jak to określił pan Henryk Gała, jak bar mleczny. Dzięki wysiłkom dyrektora Korony jest to teraz piękna sala, świetna akustycznie. I coś takiego mamy teraz i u nas – sala może się komuś podobać lub nie, bo to sprawa subiektywna, ale akustyka jest nadzwyczajna – nie ma żadnego porównania z tym, co było kiedyś. Do tego warunki pracy, bo na starej sali latem było ponad trzydzieści stopni, zimą może 14, a teraz jest klimatyzacja i inne udogodnienia.
Wieczorny koncert poprzedził cykl wydarzeń. O godzinie 11:00 uczniowie szkół muzycznych mogli uczestniczyć w otwartej próbie łomżyńskich filharmoników i solistki Kamili Wąsik-Janiak na nowej sali. Raptem po godzinie orkiestra smyczkowa FKWL zagrała w foyer koncert kameralny z udziałem tenora Macieja Dziemiańczuka, znanego łomżyńskiej publiczności choćby z obchodów Święta Wojska Polskiego w roku 2019. Zabrzmiały słynne pieśni „Torna a Surriento” i „O sole mio”, filharmonicy zagrali Vivaldiego, Mozarta i Twardowskiego, a solista wykonał również własną kompozycję „To właśnie miłość”: zaśpiewaną w duecie z żoną Magdaleną i z udziałem skrzypka Filipa Szymaniaka jako pianisty. Od godziny 13:00 trwał blok występów różnych zespołów z łomżyńskich szkół i instytucji kultury. Zaczęło się od „Estrady młodych”, programu przygotowanego przez Państwową Szkołę Muzyczną I i II stopnia w Łomży. Wśród 13 pozycji nie brakowało występów nad wyraz udanych, z kulminacją w postaci świetnego wykonania „Chanconne” najsłynniejszego z Bachów przez skrzypaczkę Ingę Wawrzynkowską oraz „Let's Call The Whole Thing Off” Gershwina zespołu saksofonowego, ze śpiewającą tym razem Mają Wronowską (PopArt). Uczniowie I Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Kościuszki w Łomży, współpracujący z Miejską Biblioteką Publiczną podpopieczni Doroty Przestrzelskiej, zaprezentowali program z wierszami Zbigniewa Herberta. Pokazały się również zespoły z MDK-DŚT. Chór Kameralny Amici p/d Anny Kurowskiej zaśpiewał hymny Mariana Sawy, Giovanniego de Palestriny i Sergiusza Rachmaninowa. Prowadzone przez Magdę Sinoff Studio Wokalne eMDeK wykonało różne utwory w trzypokoleniowym składzie, choćby „Fields Of Gold” Stinga czy „Nad rzeką marzeń” Grażyny Łobaszewskiej i Kuby Badacha. Na klasykę pop music lat 80. postawiło z kolei Studio Piosenki PopArt Bernarda Karwowskiego, co było zapowiedzią właśnie przygotowywanego, nowego programu. Akcentem finałowym był występ Łomżyńskiej Orkiestry Dętej pod batutą Waldemara Borusiewicza, szczególnie gorąco oklaskiwaną w „Hit The Road Jack” i „New York, New York”.
Wieczorny koncert z oficjelami i wirtuzoami
Uroczysty koncert inauguracyjny rozpoczął ognisty Mazur z opery „Halka” Stanisława Moniuszki, po czym nastąpiła część oficjalna. Jan Miłosz Zarzycki podkreślał doniosłość otwarcia w Łomży „świątyni muzycznej sztuki”, akcentował też, że jest pod wielkim wrażnieniem akustyki sali, co jest zasługą Ewy Więckowskiej-Kosmali. Prezydent Łomży Mariusz Chrzanowski podkreślał, że nowa sala łomżyńskiej orkiestry spełnia najwyższe standardy, a Kapcer Sakowicz, szef Gabinetu Politycznego Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu, wyrażał w imieniu ministra kultury Piotra Glińskiego opinię, że łomżyńska instytucja jest wspierana z racji ogromnego potencjału i ponadregionalnego znaczenia. Ów potencjał łomżyńscy filharmonicy potwierdzili po kilkudziesięciu minutach. Legenda op. 17 Henryka Wieniawskiego, Recitativo e arioso Witolda Lutosławskiego oraz Polonez D-dur, op. 4 Wieniawskiego były popisowe pod każdym względem, nie tylko z racji udziału wspaniałej skrzypaczki.
– Filharmonia Kameralna nosi imię Witolda Lutosławskiego, w związku z tym w programie koncertu znalazło się Recitativo e arioso – mówi Kamila Wąsik-Janiak. – No i oczywiście Wieniawski: jestem z nim związana szczególnie, bo dostałam nagrodę na Międzynarodowym Konkursie im. Karola Lipińskiego i Henryka Wieniawskiego w Lublinie, a do tego jestem lublinianką i w związku z tym Henryk Wieniawski (urodzony w Lublinie – red.) jest najbliższym mi kompozytorem.
Finał koncertu był spektakularny: Koncert fortepianowy e-moll op. 11 Fryderyka Chopina w wirtuozowskim, robiącym ogromne wrażenie, wykonaniu Pawła Kowalskiego.
– Ten wybór rozumie się sam przez się, zresztą ten dobór repertuaru był bardzo wszechstronny – zauważa Paweł Kowalski. – Poza tym oboje ze skrzypaczką mamy coś wspólnego z patronem tej instytucji: ona wykonała dzisiaj utwór Lutosławskiego, a moja kariera zaczęła się od spotkania i wspólnego koncertu z Witoldem Lutosławskim, wykonania jego Koncertu fortepianowego. Myślę więc, że Jan Miłosz Zarzycki miał to na uwadze, planując dzisiejszy repertuar oraz dobór solistów.
Wybitny pianista gościł poprzednio w Łomży w listopadzie 2015 roku, grając recital „Fryderyk poeta fortepianu”. Zaskoczył wtedy słuchaczy, grając już po koncercie specjalny bis na życzenie jednego z nich, co jak podkreślał, zdarzyło mu się pierwszy raz w życiu. Tym razem nie tylko spełnił swe marzenie, bo orkiestra Filharmonii Kameralnej była ostatnią z tych filharmonicznych w Polsce, z którą jeszcze nie grał, ale zadebiutował też, uczestnicząc w finałowym „100 lat”.
– To była premiera! – mówi Paweł Kowalski. – Tamten koncert w 2015 roku też był premierą, ponieważ Jan Miłosz Zarzycki po Konkursie Chopinowskim, który komentowałem, wpadł na pomysł, żebym nie tylko grał muzykę Chopina na recitalu, ale również o niej opowiadał. Takich koncertów od tej pory zagrałem dziesiątki, ale to ten w Łomży był pierwszy i jest to zasługa dyrektora Zarzyckiego.
– Jesteśmy świadkami historii – podsumowuje Jan Miłosz Zarzycki, dyrektor naczelny i artystyczny Filharmonii Kameralnej. – Będziemy pamiętać o tym dniu przez długie lata, a z tego obiektu będą korzystać, mam nadzieję, przyszłe pokolenia i muzyków, i melomanów. Stał się więc dzisiaj coś bardzo ważnego w życiu tego miasta i tej społeczności.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk, Marek Maliszewski
P.S.
Teraz nadszedł czas, aby orkiestra miała fortepian koncertowy.