Przedsiębiorca walczy o wodę dla rolników i ptaków
- Rolnicy chodzą na pola i drżą o warunki wegetacji roślin i plony w nadchodzącym sezonie, ponieważ od kilku lat obniża się poziom wód gruntowych – mówi przedsiębiorca Andrzej Konopka ze Śniadowa, który wysłał pismo otwarte do Zarządu Wód Polskich. Czytamy tam: „Zwracam się z prośbą o podjęcie przez Państwa Instytucję natychmiastowych działań, mających na celu retencję i zatrzymanie wód powierzchniowych przed ich spływaniem do rzek... Z zaskoczeniem obserwujemy działania spółek wodnych, które na dużą skalę czyszczą i pogłębiają rowy melioracyjne, choć powinno się w tej sytuacji robić wszystko, aby woda nie odpływała z terenów rolniczych”. - U nas też tragedia jest, tak brak wody obsusza łąki – potwierdza sołtys Marian Zaczek z Kupisk Nowych.
Przedsiębiorca śniadowskiej firmy Agrovet z dużym niepokojem obserwuje lokalne skutki kryzysu klimatycznego, bo – jak twierdzi w piśmie - „brak okrywy śnieżnej, niskie opady atmosferyczne w roku ubiegłym i ostatnich miesiącach skutkują coraz niższym poziomem wód gruntowych. Jeśli nie nadejdą deszcze, grozi nam susza, której skutków nikt nie będzie w stanie zrekompensować”.
- Kilka lat temu rolnicy często zgłaszali problem nieczyszczonych rowów melioracyjnych - opowiada Andrzej Konopka, absolwent wydziału rolnictwa SGGW w Warszawie. - Woda często zalewała pola uprawne, ale teraz mamy problem odwrotny, dlatego powinno się zrobić wszystko, by przechwycić jak najwięcej wód powierzchniowych i nie pozwolić im spłynąć do rzek i do morza. Panowie ze spółek wodnych mogą dzisiaj łatwiej koparką wjechać na skarpy rowów melioracyjnych i niby robią to, co powinni, jednak, moim zdaniem, decyzje o pogłębianiu rowów w sytuacji niedoboru wody powinny być adekwatne do sytuacji hydrologicznej na polach. Dziś, zamiast udrażniać rowy, powinno się je przedzielać zastawkami, aby jak najmniej wody odpłynęło.
Z góry więc ostrzega, że „brak działań w tym zakresie będzie karygodnym zaniedbaniem, którego skutki odczują wszyscy, a w pierwszej kolejności rolnicy, którzy poniosą straty na wielką skalę”, jeśli nie nadejdą obfite deszcze. Wyjaśnia w rozmowie dla 4lomza.pl, że metr – dwa metry pod powierzchnią ziemi wilgotność gleby jest na poziomie 40 – 50 procent, gdy o tej porze roku powinna być 90 do 100 procent. Skutkiem suszy glebowej są słabe plony i straty finansowe rolnika.
Potrzeba zastawek w rowach melioracyjnych
Coraz cieplejsze i suchsze pory roku powodują od kilku lat większe parowanie wody przy coraz wyższej średniej temperaturze powietrza, zatem wody jest mniej, przez co obniża się poziom wód gruntowych. Ujemny bilans wodny stał się tak wyraźny, że nawet rzeki z bagnami jak Biebrza czy z rozlewiskami jak Narew odczuwają jej brak, widoczny nawet dla laików. - Nie ma śniegów, to nie ma roztopów – komentuje przedsiębiorca. - Trzeba coś z tym problemem zacząć wreszcie robić, zanim stracimy rzadkie gatunki ptaków, które nie przetrwają bez zalanych wodą łąk. Tereny zalewowe to także wielkie rezerwuary wody na sezon letni, które zasilały dotąd wody gruntowe. Trzeba więc zacząć myśleć nad tym, czy nie należałoby tamować odpływu wód z rzek, które zabezpieczały dotąd poziom wód gruntowych na bardzo dużych obszarach.
Zanim powstaną zalecane przez Unię Europejską i organizacje ekologiczne oczka śródpolne i nowe tereny zalewowe, doradza Zarządowi Wód Polskich w piśmie otwartym, że „koniecznym staje się więc jak najszybsze instalowanie zastawek wodnych w rowach melioracyjnych, celem wstrzymania dalszego odpływu wód powierzchniowych”. Wody w glebie brak i nie ma gwarancji, że przybędzie wystarczająco w najbliższym czasie, dlatego niewłaściwe działania spółek wodnych to marnotrawienie środków potrzebnych na melioracje. Melioracje, których celem musi być nawodnienie, nie osuszanie.
„Działać w kierunku zatrzymania wody”
Sołtys Kupisk Nowych ma niewesołą minę. - Kiedy nie było tak długotrwałych susz latem i napadało śniegu zimą, woda stała w rowach melioracyjnych, a teraz spływa szybko rowami do strugi lepackiej i nie ma po niej śladu... – ubolewa reprezentant wsi od 13 lat Marian Zaczek. Uważa, że można by temu zaradzić, budując trzy spiętrzenia: dwa na odcinku ok. 2 kilometrów w Kupiskach Nowych, a jedną tamę przed Mątwicą.
„Bardzo proszę o pilne zajęcie się sprawą, gdyż pilniejszych zadań niż retencja wód w warunkach nadchodzącej suszy nie ma” - apeluje do Zarządu Wód Polskich Andrzej Konopka z PHU Agrovet. Pismo przesłał także podlaskim parlamentarzystom, m.in., posłowi Lechowi Kołakowskiemu (PiS).
Zdzisław Łuba, przewodniczący Łomżyńskiej Izby Rolniczej, w całości popiera stanowisko, jakie publicznie zaprezentował śniadowski przedsiębiorca. - Na polach i łąkach jest taka susza od kilku lat, że trzeba wreszcie zacząć działać w kierunku zatrzymania wody – komentuje przewodniczący ŁIR. - Przecież Wody Polskie po to właśnie powstały, by razem działać, żebyśmy mieli dobrą wodę.
Mirosław R. Derewońko