Przejdź do treści Przejdź do menu
piątek, 29 marca 2024 napisz DONOS@

Kozioł ofiarny, czyli o niewyjaśnieniu „afery śmieciowej”

Główne zdjęcie
Sesja Rady Miejskiej

Dwa tygodnie temu – 9 stycznia 2020 roku - ujawniliśmy, że uchwała Rady Miejskiej Łomży wprowadzająca podwyżki opłat za śmieci, została unieważniona przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku. O sprawie wówczas nic nie wiedzieli nawet radni miasta, choć wyrok sądu zapadł 18 grudnia 2019 roku. W środę podczas pierwszej od wybuchu „afery śmieciowej” sesji Rady usiłowano przekonać, że sprawa została wyjaśniona, choć po około godzinie pretensji strony zostały przy swoich ocenach. Nie pomogło nawet jak kierownik biura Rady odczytała z kartki, że sprawa „jest wynikiem niefortunnego zbiegu okoliczności” i przeprosiła, że „nie dopilnowałam” i „nie zareagowałam”. Prezydencki radny Andrzej Wojtkowski ogłosił że „sprawa niepotrzebnie została upubliczniona”.

To właśnie radny Andrzej Wojtkowski, z klubu radnych Mariusza Chrzanowskiego (przystąpił do niego zaraz po wyborach, choć do Rady Miejskiej Łomży został wybrany z listy wyborczej „Przyjaznej Łomży”), jako pierwszy na sesji wywołał temat „afery śmieciowej” prosząc, aby prezydent przedstawił swoje wyjaśnienia. 

Mariusz Chrzanowski mówił, że dla niego ta sprawa ma dwie płaszczyzny. Pierwsza dotyczy pisma ze skargą mieszkanki, które trafiło do Biura Rady Miejskiej - i jak podkreślał – „do przewodniczącego Rady Miejskiej”, ale nie trafiło do wiadomości żadnego z miejskich radnych. Sugerował, że jest to sprawą wewnętrzną Rady. Druga, ważniejsza płaszczyzna to konsekwencje wyroku WSA dla Łomży i mieszkańców. Zapowiadał, że zostanie wniesiona skarga kasacyjna od tego wyroku.
- Ja mam nadzieję, że kasację miasto wygra – mówił Chrzanowski choć niedługo później stwierdził: „równocześnie pracujemy nad tym, żeby te błędy w uchwale, które były, zostały naprawione zgodnie z sugestią sądu”.  
Odnośnie tego co działo się przed sprawą, prezydent opowiadał, że „jak przewodniczący Rady Miejskiej otrzymał skargę”, to zostało przekazane do Wydziału Gospodarki Komunalnej i sprawą zajął się mecenas. 11 października 2019 roku podpisał pełnomocnictwo do reprezentowania miasta przez Mieczysława Jagielaka – co, zapewniał, było zgodnie z prawem. Zapewniał też, że do 9 stycznia 2020 roku także on nie wiedział o tym, że miasto sprawę tę przegrało.
- Od 18 grudnia do 9 stycznia taką informację posiadali radcowie prawni i ta informacja nie została przekazana dla naczelnika, nie została przekazana dla zastępcy, czy też dla mnie – mówił Chrzanowski.
Prezydent mówił radnym, że do sprawy kasacji wyroku została zaangażowana kancelaria prawna (z Białegostoku), która od kilku lat obsługuje Urząd Miejski, oraz że przedłożył jej pytania dotyczące ewentualnych konsekwencji utrzymania wyroku.  
Wskazywał także, jakoby w następstwie tej sprawy, podjął decyzję o wzmocnieniu biura prawnego ratusza. Biuro Radców Prawnych zostało powołane zarządzeniem z 23 grudnia 2019 roku, a 15 stycznia 2020 roku prezydent ogłosił konkurs na kierownika, koordynatora Biura. 

Radca Mieczysław Jagielak generalnie zgadzał się z tym co powiedział prezydent, ale jak zaznaczał „są pewne nieścisłości, które chcę sprostować”. 
- Było dwóch mecenasów do tej sprawy – mówił tłumacząc, że 18 grudnia 2019 r., gdy odbywała się rozprawa przez WSA w Białymstoku, w Łomży trwała sesja Rady Miejskiej. - Ja w tym miejscu siedziałem, nie brałem udziału w rozprawie sądowej. 
Potwierdzał, że otrzymał od prezydenta upoważnienie do podpisania skargi. - Nie mając upoważnienia, nie mogłem wnieść skargi, a upływał termin do wniesienia odpowiedzi – wyjaśniał.
Mecenas Jagielak przypominał, że sierpniowa uchwała była drugą w sprawie podwyżek opłat za śmieci, po tym jak lipcową unieważniła Regionalna Izba Obrachunkowa. Tłumaczył, że ta uchwała nie została zakwestionowana przez organy nadzoru (RIO, Wojewoda Podlaski) lecz została skierowana do publikacji, co jak przekonywał oznacza, że była zgodna z prawem. Mieszkanka miała prawo zaskarżyć ją do sądu, a sąd miał prawo wydać taki wyrok, ale jego zdaniem wynikało to z interpelacji przepisów, które nie są precyzyjne. 
Odnośnie braku wcześniejszej informacji o przegranym wyroku mecenas Jagielak potwierdzał, że przyjęli zasadę, aby poinformować o tym, gdy będzie wyrok z uzasadnieniem. Ten do ratusza wpłynął 9 stycznia 2020 r. Mecenas podkreślał, że rozstrzygnięcie sądowe nie jest prawomocne, że uchwałę trzeba dalej wykonywać, i wskazywał, że sąd mimo takiego wniosku skarżącej, nie podjął rozstrzygnięcia o wstrzymaniu jej wykonywania.

- To co miałem powiedzieć powiedziałem, ale powtórzę jeszcze raz: wszystkie pisma, które trafiły do mnie były kierowane na sesje. Żadne pismo nie zostało zakamuflowane, schowane – mówił były przewodniczący Rady Miejskiej Jan Olszewski (PiS). Powtarzał, że o sprawie dowiedział się 9 stycznia z mediów, że wcześniej nie widział pisma, które do Biura Rady Miejskiej miało wpłynąć 16 września. - Gdybym nawet ja przeoczył, co nie miało miejsca, to jest sesja i to pismo powinno być dołączone do porządku dziennego – dodawał przypominając, że wszystkie takie pisma są odczytywane pod koniec sesji przez wiceprzewodniczącego Rady. 
Przewodniczący Olszewski podkreślał, że uważa, iż Rada Miasta powinna być poinformowana wcześniej o tej sprawie. - Okazuje się, że wszystko było cicho sza i zobaczymy, a może uda się wygrać. Okazało się, że wyrok był inny i mleko się rozlało – mówił. 
W ocenie Olszewskiego próbuje się z niego „zrobić kozła ofiarnego” i wmanipulować, że to on jakoby miał ukryć to pismo, choć jak podkreślał, nie miałby w tym żadnego interesu. - My głosowaliśmy przeciw tej uchwale – przypominał.  
- Sami podnieśliście problem, że o niczym nie wiedzieliście, sami podnieśliście ten temat – opowiadał prezydent Chrzanowski, powtarzając, że „to sprawa radnych, bo pismo było adresowane do Rady Miejskiej. - Pismo zgodnie z procedurą trafiło do Biura Rady Miejskiej Łomży. Przewodniczącym kto był? Co się dalej stało, ja nie wiem! Wy zarzucacie mi, że ktoś coś ukrywa. Wy szukacie tematu, żeby zaistnieć – wyrzucał prezydent zapewniając, że „nikt nic nie ukrywa, jest pełna jasność”.

Najczęściej w dyskusji głos zabierali radni: Dariusz Domasiewicz, Andrzej Wojtkowski, Witold Chludziński. Pierwszy z nich z opozycyjnego klubu Przyjazna Łomża stwierdził m.in., że „było mnóstwo okazji, aby o tym wspomnieć” radnym, ale ani na sesjach, ani na posiedzeniach komisji czy powołanego przez prezydenta zespołu, który ma opracować nową politykę śmieciową miasta, nikt o tym nie mówił. Prezydenccy radni głównie zarzucali mu „sianie fermentu”. 

Sprawa zmieniła bieg, gdy Zbigniew Prosiński, radny niezależny, poprosił, aby mu wyjaśnić, jak to jest z przekazywaniem pism radnym. Przywoływał trzy pisma, przekazane na tę sesję i mówił, że każde jest inaczej podpisywane, a tylko jedno miało adnotację z prezydium Rady Miejskiej. Pech chciał, że radny Prosiński celne pytania zadał przed przerwą. Gdy po około 45 minutach radni wrócili do kłótni, tę szybko przerwała kierownik Biura Rady Miejskiej. Dorota Śleszyńska odczytała z kartki wyjaśnienia, że zazwyczaj wszystkie pisma dekretuje przewodniczący, ale zdarza się, że pisma które do Biura Rady trafiają w niedługim czasie przed sesją i wówczas pisma są kserowane bez dekretacji i przekazywane radnym oraz prezydentowi. Odnośnie pisma z września, którego nikt z radnych nie widział, czytała, że „pismo zostało włożone do teczki przewodniczącego, a następnie kserokopia do teczki sesyjnej” 
- W 30-leciu istnienia samorządu po raz pierwszy Biuro Rady zostało włączone do publicznej debaty będącej wynikiem niefortunnego zbiegu okoliczności. W związku z powyższym przepraszam, że nie dopilnowałam, aby przewodniczący zadekretował pismo na sesję, jak również przepraszam, że nie zareagowałam, jak robiłam to czasami, gdy przy prezentacji pism na sesji, wiceprzewodniczący pisma nie przedstawił – odczytała z kartki kierownik Biura Rady Miejskiej.  

Chyba powszechnie uznano, że to oświadczenie zamyka sprawę wyjaśnień.  
- Kozioł ofiarny został znaleziony wśród pracowników ratusza – skomentował Andrzej Wojtkowski. Ogłosił też, że „sprawa niepotrzebnie został upubliczniona”, i że „rozgłos nadano pomyłce”, ale teraz sprawa „jest jasna opinii publicznej”, a zwracając się do opozycyjnych radnych dodawał: „możecie dalej siać ferment, bo macie takie prawo”.

Pisma do Rady Miejskiej podczas sesji odczytuje wiceprzewodniczący Maciej Borysewicz (PO). 
- Więcej pism nie ma, sprawdziłem nic się nie podpięło – mówił kończąc w środę swoje zadanie. - Czytam pisma, które dostaję. Ja takiego pisma tam nie widziałem – powtarzał Borysewicz dopytany o „zaginione” pismo z wrześniowej sesji Rady Miejskiej, z informacją o skardze mieszkanki Łomży na uchwałę śmieciową. 


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę