Familijny jarmark w „Retro”
Rekordowym zainteresowaniem cieszył się doroczny jarmark bożonarodzeniowy w restauracji „Retro”. Nie brakowało twórców artystycznego rękodzieła i i osób nim zainteresowanych, a największą atrakcją dla najmłodszych były warsztaty kulinarne oraz plastyczne. – Pierniki to jest już nasz przebój! – mówi Anna Rogińska z „Retro”. – Są to zawsze najbardziej oblegane warsztaty, ale po raz kolejny wspierają nas dziewczyny z Muzeum Północno-Mazowieckiego i organizują warsztaty robienia tradycyjnych kartek świątecznych i ozdób choinkowych.
Przedświątecznych jarmarków w Łomży nie brakuje, a w minioną niedzielę odbyły się aż dwa: miejski na Starym Rynku, trwający siedem godzin i ten w „Retro”, organizowany już od 12 lat. Zaczął się punktualnie w samo południe i już po kilkunastu minutach wnętrze restauracji zapełniło się gośćmi, w tym licznymi dziećmi. Przygotowano dla nich szereg atrakcji. Od lat tą największą jest robienie świątecznych pierniczków, w czym chętnie uczestniczą i młodsi, i starsi.
– Byliśmy tu w ubiegłym roku i córce tak się to spodobało, że jeszcze przed świętami robiłyśmy też pierniki w domu! – mówi pani Joanna, dodając, że te własnego wypieku okazały się smaczniejsze w porównaniu z tymi kupionymi w sklepie, a i zabawy było przy tym co niemiara.
Dużym zainteresowaniem cieszyły się też warsztaty plastyczne, prowadzone przez Martę Gosk i Magdalenę Muchę z Muzeum Północno-Mazowieckiego.
– Jako muzeum zawsze możemy liczyć na państwa Justynę i Tomasza Frankowskich, którzy bardzo nas wspomagają w czasie ferii czy wakacji – mówi Magdalena Mucha. – W ten symboliczny sposób możemy się im zrewanżować, porobić w czasie tej imprezy coś twórczego. Bohaterem tegorocznej edycji jest ciastko, ale chciałyśmy też pokazać bardziej tradycyjne ozdoby, np. kurpiowskie gwiazdki czy dawne zabawki, żeby w tych czasach zachłyśnięcia się kulturą masową dzieci mogły też zobaczyć i poznać coś innego.
Świat wykonywanych ręcznie ozdób i innych przedmiotów związanych ze świętami, ale też zabawek i artystycznych drobiazgów był też tuż obok, na tradycyjnym kiermaszu.
– W tym roku mamy rekordową liczbę 20. wystawców – mówi Anna Rogińska. – Nie wiem z czego to wynika, być może z tego, że każdy chce u nas być, ale jeśli ktoś dzwoni w połowie listopada to mogę tylko odpowiedzieć, że nie ma już miejsc, bo twórcy zaczynają dzwonić już w sierpniu. Jeśli chodzi o gości to też odnotowujemy megafrekwencję – może za sprawą pogody, bo w zeszłym roku była kapryśna, nawet kilku wystawców nie dojechało z powodu warunków atmosferycznych. A tak są i mieszkańcy miasta, i też z okolic, co bardzo nas cieszy.
W tym roku przebojem były nie tylko różne ozdoby, ale przede wszystkim zabawki hand-made: oryginalne i niepowtarzalne, jakże odmienne od plastikowej tandety wszechobecnej w sklepach.
– Kupując coś takiego przypominam sobie własne dzieciństwo – komentuje jedna z klientek. – Może było wtedy biedniej, ale święta miały swój klimat, a zabawki były prawdziwe, cieszyły dłużej – chciałabym, żeby moje wnuczki też mogły tego doświadczyć, stąd te zakupy.
Imprezy takie jak jarmark w „Retro” uświadamiają też ludziom, że wciąż istnieje inny świat, w którym można, chociaż na chwilę, zwolnić, oderwać się od rzeczywistości, wspólnie z dziećmi przygotować ciasteczka czy świąteczne ozdoby, które zawisną później na choince.
– Mamy tu dzieci, młodzież i dorosłych i nikt nie używa tutaj smartfonów, chyba, że w celu zrobienia zdjęć! – zauważa z satysfakcją Anna Rogińska. – Są różne atrakcje, każdy jest zajęty i dzięki tym warsztatom odrywamy dzieci od tego wirtualnego świata, przypominamy im o tradycjach, bo mogą wykonać ozdoby tak jak robiono je kiedyś, mogą sobie pośpiewać kolędy na karaoke, poczuć tę prawdziwą atmosferę zbliżających się, rodzinnych świąt. Dlatego, chociaż czasami mamy chwile zwątpienia, nie ma mowy, żebyśmy mogli z tego jarmarku zrezygnować!
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk