Wykręty prezesa o coli w kranówce
Choć od skarżenia wody bakteriami coli mija pół roku władze wciąż unikają wyjaśnienia mieszkańcom dlaczego doszło do zanieczyszczenia i dlaczego przez niemal całe wakacje musieli pić śmierdzącą chlorem wodę. Prezes MPWiK Mariusz Konopka wielokrotnie obiecywał, że „po potwierdzeniu źródła skażenia informacja zostanie podana do wiadomości publicznej poprzez komunikat zamieszczony na stronie internetowej Spółki”, ale do tej pory jej nie opublikował. Przed udzieleniem odpowiedzi wykręca się, że informacja w tej sprawie została podana do wiadomości publicznej miesiąc temu... w radiu.
O zanieczyszczeniu wody w miejskim wodociągu mieszkańcy Łomży dowiedzieli się na początku lipca, gdy sanepid zakazał użytkowania jej do czegokolwiek innego niż spłukiwania toalet mieszkańcom Łomżycy. We wszystkich innych regionach miasta zalecano jej przegotowanie przez spożyciem, bo włączono instalację do chlorowania wody. Z krótką przerwą wodę chlorowano do 8 września. Dopiero pod koniec września władze miasta opublikowały dokument z którego wynika, że bakterie coli w miejskim wodociągu były znacznie wcześniej niż poinformowano o niebezpieczeństwie mieszkańców. Wykryto je w próbkach wody pobranej 18. czerwca, a wyniki potwierdzające zanieczyszczenie otrzymano już następnego dnia. Pierwszą informację o zanieczyszczeniu wodociągu podano dopiero dwa tygodnie później.
Potworna nieudolność?
Innym problemem jest wyjaśnienie jak doszło do skażenia miejskiego wodociągu i kto odpowiada za narażenie tysięcy mieszkańców. Władze miasta i miejskiej spółki wodociągowej od miesięcy wykręcają się przed udzieleniem wyjaśnień w tej sprawie. Prezydencka większość radnych nie zgodziła się nawet, aby sprawę, kontrolując spółkę, spróbowała wyjaśnić Komisja Rewizyjna Rady Miejskiej.
Przez kilka miesięcy na ponawiane przez nas pytania o przyczyny skażenia wody w miejskim wodociągu prezes MPWiK Mariusz Konopka, zapewniał, „że po potwierdzeniu źródła skażenia informacja zostanie podana do wiadomości publicznej poprzez komunikat zamieszczony na stronie internetowej Spółki.” W listopadzie wskazywał nawet datę, do kiedy to zostanie potwierdzone. Gdy minęła, a zarówno na stronie MPWiK jak i na stronie internetowej Urzędu Miejskiego w Łomży, nie opublikowano żadnych wyjaśnień, ponownie pytaliśmy o przyczyny skażenia.
Najwyraźniej władze miejskiej spółki także to chcą ukryć przed mieszkańcami. Po ponad dwóch tygodniach zwlekania z odpowiedzią Konopka usiłował przekonać, że „informacja w tej sprawie została podana do wiadomości publicznej w dn. 12.11.2019 r.” Miało to rzekomo nastąpi w „Wiadomości” Radia Nadzieja, a oraz radiowym portalu internetowym. Po kolejnych kilku dniach zdecydował się nawet na przesłanie linku do tej informacji rzekomo wyjaśniające skażenie wody na Łomżyczy. Miało ono nastąpić bo – UWAGA – doszło do dwukrotnego uszkodzenia wodociągu rozdzielczego, w trakcie budowy ulicy Kolejowej i Geodetów wraz z niezbędną infrastrukturą techniczną.
Ukrywają winnych
I to jest wszystko, co po pół roku wyjaśniania sprawy chcą mieszkańcom Łomży przekazać władze. MPWiK nie podaje, ani kto miał uszkodzić wodociąg, ani kiedy doszło do tych uszkodzeń. Prezes Konopka nie chce nawet wytłumaczyć dlaczego przez dwa miesiące trzeba było wodę chlorować w całym mieście. Bezczelnie twierdzi, że „brak jest podstaw do udzielenia odpowiedzi” na to pytanie. Tak samo twierdził, gdy w maju pytaliśmy o wykonywane przez MPWiK prace przy ul. Kolejowej. Wówczas – według przekazywanych informacji - pracownicy miejskiej spółki mieli rozbierać zbudowany wcześniej wodociąg. Prezes Konopka twierdził, że pytania o zakres i harmonogram prac nie dotyczą „informacji mającej charakter informacji publicznej”.
Warto przypomnieć, że ten sam prezes Konopka reagując na wygadanie się na początku sierpnia w Radiu Białystok przez Zbigniewa Sasinowskiego, że ponownie stwierdzono przekroczenie bakterii grupy coli w miejskim wodociągu, twierdził, że „nie wygadał się” „ponieważ w kwestii dotyczącej jakości wody nie miał upoważnienia do udzielania oficjalnych informacji w imieniu Spółki”.
O tym, że Sasinowski mówił prawdę, i że bakterie znowu były w miejskim wodociągu, oficjalnie potwierdził dopiero komunikat Sanepidu opublikowany w drugiej połowie września.