Trudne „początki elektromobilności” w Łomży
Dziesięć dni potrzebowali miejscy urzędnicy, aby spróbować wyjaśnić dlaczego uruchomione przed rokiem ładowarki do aut elektrycznych zostały wyłączone. Zaalarmował nas Czytelnik, który po zapowiedziach władz miasta, że „nie boimy się nowoczesności, chcemy być miastem nowoczesnym” kupił sobie auto elektryczne. - Obecnie nie mam gdzie go ładować, a sam zakup choć bardzo drogi okazał się bezcelowy – napisał dodając, że „osobiście czuje się wprowadzony w błąd przez władze miasta”. Okazuje się, że przekazane nam tłumaczenia miejskich urzędników są zupełnie inne niż te, jakie miał od nich usłyszeć Czytelnik.
O problemach mieszkańca Łomży z ładowanie swojego elektrycznego samochodu w Łomży pisaliśmy przez tygodniem. Dwie stacje do szybkiego ładowania samochodów elektrycznych – m.in. przed głównym wejściem do ratusza - miasto Łomży uruchomiło w październiku ubiegłego roku w ramach współpracy z firmą Engie.
- Ze względu na to, że miasto dało możliwość ładowania samochodu w dogodnej lokalizacji kupiłem samochód elektryczny – twierdził Czytelnik, który korzystał z ładowarki do czasu jej wyłączenia pod koniec października. - Kontaktowałem się w tej sprawie z spółką ENGIE jako podmiotem obsługującym stacje. Osoba odpowiedzialna za tą kwestię nie wiedziała nic o tym, że stacje nie funkcjonują i stwierdziła że powinny one działać prawidłowo. Odwiedziłem również w tej sprawie Urząd Miasta, gdzie dowiedziałem się, że stacje zostały wyłączone ponieważ Miasto nie ma prawa sprzedawać prądu. Więc skoro wiadomo było, że nie istnieją przepisy, które pozwalają wykorzystać te stacje odpłatnie, a miasto nie chce udostępniać ich za darmo, to po co one w ogóle powstały wprowadzając ludzi w błąd? - pytał Czytelnik prosząc o interwencję.
Teraz Urząd Miejski przekazał odpowiedzi na nasze pytania o to dlaczego ładowarki zostały wyłączone. Jest zupełnie inne:
- Stacje szybkiego ładowania zostały wyłączone ze względu na pojawiające się awarie – przekazuje Łukasz Czech. - Ostatnia nastąpiła pod koniec października. Wcześniej tego typu usterki również się pojawiały i wynikały z działania zabezpieczenia na zasilaniu ładowarek, szczególnie w momencie podłączenia jednej z marek samochodów elektrycznych.
Miejski urzędnik przyznaje, że uruchomienie ładowarek samochodów elektrycznych w formie pilotażu miało „wskazywać na początki elektromobilności w naszym mieście oraz stanowić jej promocję”.
Władze miasta nie mają sobie nic do zarzucenia, ale zarzucają firmie, z którą podpisano przez rokiem umowę, że „nie wywiązała się z umowy dotyczącej uruchomienia po 1 lipca 2019 roku pełnej wersji systemu rozliczania za ładowanie”.
- Na podstawie umowy, do 30 czerwca 2019 roku auta można było doładowywać bez żadnych opłat, a koszty z tym związane ponosiło Miasto, gdyż przedsięwzięcie miało spełniać funkcję popularyzacji elektromobilności. Po 1 lipca br. miał zostać uruchomiony pełny system rozliczania ładowania. Do tej pory, pomimo licznych monitów ze strony Miasta w tej sprawie, firma nie podjęła prac w tym zakresie przewidzianych zawartą umową – napisał Czech dodając, że „obecnie sprawdzana jest możliwość podjęcia kroków prawnych za niewywiązanie się z umowy”.
Tanie ładowanie
Stacja ładowania aut elektrycznych przed budynkiem Urzędu Miejskiego na Starym Rynku zasilana jest ze złącza kablowego usytuowanego w Ratuszu i – jak zaznacza Łukasz Czach - nie ma oddzielnej faktury za samo ładowanie pojazdów. W ciągu roku zużycie energii elektrycznej z tytułu ładowania pojazdów, na podstawie licznika zamontowanego w stacji ładowania pojazdów, wyniosło niecałe 2500 kWh.
Przy średniej cenie 1 kWh prądu w Polsce wynoszącej 55 groszy, daje to kwotę rzędu 1375 zł za rok. To niewiele zważywszy, że wydatki władz miasta na promocję które w tym roku po trochu były zwiększane z ok. 550 tys. zł, ostatecznie mają zamknąć się kwotą ponad 800 tys. zł.