Perfekcyjny koncert na 600-lecie lokacji miasta
Legenda polskiego rocka Perfect zakończyła drugi dzień jubileuszowych uroczystości Łomży wspaniałym koncertem. Kilka pokoleń słuchaczy wtórowało Grzegorzowi Markowskiemu w kultowej „Autobiografii” czy „Kołysance dla nieznajomej”, zespół zagrał też wiele swych innych przebojów oraz nowe utwory. Wcześniej z jak najlepszej strony pokazali się na muszli koncertowej łomżyńscy artyści, a publiczność szczególnie gorąco przyjęła utalentowaną młodzież z MDK-DŚT, wokalistę Adama Kalinowskiego, grającego z DJ-em saksofonistę Mateusza Kurkowskiego oraz Julę, która zaśpiewała przeboje ze swoich wszystkich płyt.
Sobotni koncert „My z Łomży” składał się z dwóch części. W pierwszej zaprezentowali się wykonawcy młodzi i perspektywiczni, potwierdzając, że artystycznych talentów w Łomży nie brakuje. I tak Michał Sawicki śpiewał i grał na akordeonie polskie i światowe przeboje, a w kilku z nich towarzyszył mu na perkusyjnym cajónie syn Dominik, zaś trzy formacje ze studia tańca BK Step Marka Kisiela potwierdziły, że nie bez przyczyny jego podopieczni nie mogą zliczyć tytułów mistrzów kraju, Europy czy świata. Kilkakrotnie występował też zespół perkusyjny Bębniarnia Anny Kaptór i Przemysława Starachowskiego, zaś na finał tego bloku zaśpiewali młodzi wokaliści z MDK-DŚT. Trzy piosenki należały do wychowanków Studia Piosenki PopArt Bernarda Karwowskiego, przede wszystkim do Franka Przybylskiego, Uli Sulkowskiej i Amelii Skorupskiej, zaś Magda Sinoff i siedem dziewcząt ze Studia Wokalnego eMDeK postawiły w swoich trzech utworach na śpiewanie zespołowe, co szczególnie efektownie zabrzmiało w gospelowym „Cry” Michaela Jacksona. Nie da się tego niestety powiedzieć o prowadzących koncert członkach kabaretu Łowcy.B, którzy najwyraźniej nie przygotowali się do tego zadania i często nie za bardzo zdawali sobie sprawę kogo zapowiadają, kiedy aż prosiło się o choćby kilka słów na temat ogromnych sukcesów BK Step, a prezentowane przez nich „suchary” też mało kogo bawiły – naprawdę można było wydać te prawie 20 tys. zł., bo tyle panowie zainkasowali, znacznie lepiej.
Adam, Mateusz i Jula
Na wysokości zadania stanęli jednak łomżyńscy artyści. Drugą część koncertu zaczęła autorskimi kompozycjami Irmina Zabielska z zespołem Leczsami, po czym na scenie pojawił się Adam Kalinowski. Wychowanek MDK-DŚT i Bernarda Karwowskiego zaśpiewał tylko z towarzyszeniem gitary rockowe covery i kilka własnych kompozycji. W niektórych z ich towarzyszył mu gitarzysta zespołu Black Jeans Łukasz Szczęsny, z którym Adam pracuje obecnie nad debiutancką płytą.
– Wydaje mi się, że takim podejściem i swoją kreacją przekonałem ludzi do siebie – mówi Adam Kalinowski. – Po zeszłorocznym „Idolu” więcej ludzi mnie polubiło, zainteresowało się moją muzyką – właśnie tym, że śpiewam i gram na gitarze. Nie z pięcioma instrumentalistami, potężnym brzmieniem, ale gram piosenki w akustycznej wersji, po swojemu.
Gęstniejącą z każdą chwilą publiczność porwał do zabawy saksofonista Mateusz Kurkowski, który połączył swe siły z DJ-em Verossi – Rafałem Radziszewskim. Efekt to muzyka klubowa z partiami saksofonu; coś do posłuchania, ale i świetny podkład do zabawy.
– To nie był mój pierwszy koncert z DJ-em – mówi Mateusz Kurkowski. – Oprócz muzyki klasycznej w dużych składach symfonicznych i solo, albo w kameralistyce z kwartetem klarnetowym, od kilku lat gram też na saksofonie muzykę rozrywkową. Z czasem poszło to stronę muzyki klubowej, elektronicznej, z zabawą różnymi efektami przestrzennymi. Zostało to bardzo fajnie przyjęte przez publiczność, bardzo też cieszę się z zaproszenia na ten jubileuszowy koncert!
Radości z udziału w jubileuszu nie kryła też Jula, której od początku wtórował chór oddanych fanów, śpiewających nie tylko w przebojach „Nie zatrzymasz mnie” czy „Za każdym razem”, ale też w innych piosenkach z płyt „Na krawędzi” „180°” czy najnowszej „Milion słów”.
– Czuję się zaszczycona i wyróżniona, że zostałam zaproszona na tak fantastyczne wydarzenie – mówi Jula. – Cieszę się, że mogę tu wracać z moim zespołem, z moją muzyczną rodziną.
Kiedy gra się u siebie w mieście, to jest to zupełnie inne uczucie, inne myślenie – towarzyszy mu wiele emocji, bo przed rodziną gra się najciężej – ale wracam, bo mam do kogo tutaj wracać.
Perfekcyjny koncert perfekcyjnego zespołu
Po blisko dziewięciu latach nieobecności do Łomży powrócił też legendarny Perfect, gwiazda Łomża Beer Festival w roku 2009. Wtedy pogoda była marna, ale na jubileuszu miasta dopisała, dzięki czemu kilka tysięcy ludzi bawiło się przy nieśmiertelnych przebojach jak: „Idź precz”, „Kołysanka dla nieznajomej”, „Nie mogę ci wiele dać”, „Autobiografia”, „Ale wkoło jest wesoło”,
„Chcemy być sobą” czy na finał „Nie płacz Ewka”, zaś zespół potwierdził, że jest wart każdej ceny, nawet 80-tysięcznego honorarium za taki koncert.
– 600-lecie to fajna liczba i to wyjątkowa impreza! – mówi gitarzysta Jacek Krzaklewski. – Nie pamiętałem, że tak długo nas tu nie było – jak ten czas szybko leci, ale pamiętam to miejsce. Cieszę się, że tyle ludzi przyszło nas posłuchać – bardzo miło jest tu znowu grać, szczególnie w związku z takim jubileuszem.
Perfect nie ograniczył się tylko do zagrania swych przebojów z lat 80. i 90., ale sięgnął też po utwory z ostatnich płyt „DaDaDam” i „Muzyka”, były też instrumentalne popisy Jacka Krzaklewskiego i Dariusza Kozakiewicza w „Pepe wróć”, basisty Piotra Urbanka w „Ewce”, a „Lokomotywę z ogłoszenia” zwieńczyło perkusyjne solo Piotra Szkudelskiego.
– Trudno być zespołem i nie wydawać co jakiś czas nowej płyty – podkreśla Jacek Krzaklewski. –
Uwielbiamy grać starsze utwory, ale nie wyobrażam sobie sytuacji, żebyśmy mieli grać ciągle tak samo tylko dawne przeboje i nie wydawać płyt z nowym materiałem – takie podejście jest dla mnie niezrozumiałe.
Wojciech Chamryk