Dwa twórcze światy ojca i syna
Rzeźbiarz Marek Brzozowski i malarz Marek Brzozowski junior połączyli swe siły na wspólnej wystawie. W Galerii Sztuki Współczesnej zaprezentowali pełne spektrum swej oryginalnej twórczości, od prac starszych do najnowszych, dopełnionych poezją i zdjęciami autorstwa seniora. – Łączą nas nie tylko relacje ojciec-syn, ale też takie pomiędzy twórcami – mówi Marek Brzozowski junior. – Każdy z nas inaczej interpretuje, inaczej odnajduje sens tworzenia. Motywem przewodnim twórczości ojca są ptaki, ja eksperymentuję z ekspresjonizmem, z formami nierzeczywistymi.
Marek Brzozowski jest już znany bywalcom Galerii Sztuki Współczesnej z wystawy indywidualnej sprzed 17 lat, na której zaprezentował biżuterię artystyczną i rzeźbę. Stała się ona ponownie głównym motywem jego kolejnej łomżyńskiej, tym razem retrospektywnej wystawy, chociaż w fotograficznej i poetyckiej otoczce, będącej swoistym wstępem do właściwej ekspozycji.
– Lubię fotografować, a wiersze piszę tak od 14 czy 15 roku życia – mówi Marek Brzozowski. – Zaczęło to tak jakoś narastać, swego czasu napisałem nawet do Jastruna, przesłałem mu wiersze pod kątem oceny i napisał, że piszę jak Jesienin, równie refleksyjnie. Myślę, że przekłada się to trochę na moje rzeźby, na pewno te w drewnie.
Rzeczywiście wyrzeźbione w sośninie ptaki czy ryby są subtelne i pełne delikatności, a ptaki wręcz zdają się zrywać do lotu, zresztą sam artysta zauważa, że „wydobywa w nich maksymalnie słoje, że grają jak naciągnięte struny”. Chętnie wykorzystuje też w swych pracach czarny dąb.
– Ten kawałek leżał 300 lat w Wiśle pod Wyszogrodem – mówi Marek Brzozowski. – Jest tu widoczna normalna faktura drewna, ja to tylko obrobiłem i dołożyłem podrzeźbiony polny kamień. Podobnie postąpiłem przy rzeźbie z czarnego granitu, gdzie kamień – twarz jest tylko minimalnie akcentowana, żeby nie zatracić jego klimatu.
Chociaż naturalne materiały dają Markowi Brzozowskiemu dużą swobodę twórczą, to jednak nie unika też pracy w brązie czy z metalem, tworząc wiele rzeźb pełnych surowości, o industrialnym klimacie, tak jak tych spawanych z kawałków powyginanego żelastwa w pierwszych latach kariery.
Marek Brzozowski junior to już inna generacja, w dodatku twórca, który wrócił do malowania po dłuższej przerwie, bo jak sam mówi, praca zawodowa zaabsorbowała go do tego stopnia, że na tworzenie nie miał już czasu. Od trzech lat niejako nadrabia więc stracony czas, tworząc zarówno bardziej tradycyjne w formie martwe natury, pejzaże, portrety czy akty, ale też pełne ekspresji, eksperymentalne abstrakcje. Młodszy z Brzozowskich niejako z przyczyn zasadniczych prezentuje na wystawie prace najnowsze, ale jest wśród nich jedna dla niego wyjątkowa.
– Koń malowany pastelami pochodzi z lat minionych, natomiast obrazy olejne są to prace najnowsze, z ostatnich dwóch-trzech lat – mówi Marek Brzozowski junior. – Ten pierwszy obraz ma dla mnie duże znaczenie, bo to od niego zaczął się mój powrót do tworzenia po długiej przerwie.
Wojciech Chamryk