Filharmonia już pod nowym dachem
Dobiega końca drugi etap remontu budynku Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego w Łomży. Obecnie prowadzone są ostatnie prace wykończeniowe, które mają zakończyć się do 23 grudnia. Gotowy jest już dach nad salą widowiskową i foyer oraz stan surowy obu pomieszczeń oraz łącznika z dawnym urzędem wojewódzkim. Kosztowało to blisko 2 mln 200 tys. zł, a łączny koszt inwestycji to około 8 mln zł. Jej ostateczne zakończenie planowane jest na rok 2018, kiedy Filharmonia Kameralna będzie świętować 40-lecie, a Łomża 600-lecie uzyskania praw miejskich.
Każdy, kto pamięta spartańskie warunki przed remontem: obskurne garderoby i toalety, niskie temperatury zmuszające zimą do słuchania muzyki w kurtkach czy przeciekający dach, jesienią 2014 roku z satysfakcją oglądał przebudowaną część administracyjną budynku i inne pomieszczenia po przeróbkach. Koszt tego pierwszego etapu remontu wyniósł około 1 mln 100 tys. zł, a obecnie finalizowany jest etap drugi, realizowany przez białostocką firmę Merx sp. z o. o.
– Już widać, że przybiera to bardzo obiecujące kształty – mówi Jan Miłosz Zarzycki, dyrektor naczelny i artystyczny Filharmonii Kameralnej. – Czynione są też już bardzo konkretne plany, jeżeli chodzi o zakończenie całej inwestycji, bo wkrótce ma być rozpisany przetarg na trzeci etap remontu naszej siedziby. Myślę więc, że za rok z okładem będziemy mogli wprowadzić się do pięknej, świeżo wyremontowanej sali.
Dach nad salą koncertową i foyer czy już widoczne zmiany w bryle budynku to nie jedyne nowości.
Obniżono np. salę koncertową – wcześniej podłoga była na równym poziomie z gruntem, więc w dawnej sali lustrzanej za foyer będzie przedsionek, z którego schodki będą prowadzić w dół na salę.
Dobudowano również korytarz ewakuacyjny oraz wykonano oddzielne wejście od strony łącznika, który pomieści też szatnie – nie będzie już przejścia przez dawny urząd wojewódzki. Zmieni się też sama sala koncertowa, która zyska zaplecze sanitarne, reżyserkę dźwięku i inne pomieszczenia techniczne, a przede wszystkim będzie mieć znacznie więcej niż planowane 330 miejsc.
– Sala ma mieć około 450 miejsc – mówi Jan Miłosz Zarzycki. – To bardzo dobra ilość, jak na miasto wielkości Łomży, około 40 mniej niż na dotychczasowej. Oczywiście wchodzą tutaj w grę normatywy akustyczne, miejsca dla wózków inwalidzkich, ale jeżeli poradził sobie z tym nasz projektant Robert Lebioda z Pracowni Projektowej Architektury i Akustyki Sound & Space to bardzo dobrze, bo miasto potrzebuje takiej większej sali.
Zajdą też zmiany niedostrzegalne dla widzów, ale ważne dla muzyków i obsługi technicznej.
Powiększony magazyn sprzętu i instrumentów sięgnie aż do sali koncertowej, żeby łatwiej było przenosić z niego pulpity czy krzesła. Obok będzie rampa i podnośnik-winda, służące do wyładowywania i transportowania cięższego sprzętu i instrumentów z zewnątrz, z przejściem do magazynu, jak i bezpośrednio na scenę. Drugi podnośnik będzie zainstalowany pomiędzy sceną a foyer i będzie stał na nim fortepian: w razie potrzeby będzie zjeżdżał do poziomu sceny, a pomiędzy koncertami instrument będzie dekorował pomieszczenie.
Na trzeci etap remontu potrzeba jeszcze ok. 4,5 mln zł. W kwocie tej mieszczą się prace instalatorskie i wykończeniowe oraz zakup wyposażenia sali koncertowej z fotelami włącznie.
– Rok 2018 jest dla nas bardzo ważną datą, ponieważ będziemy świętować 40-lecie istnienia naszej instytucji – zauważa dyrektor Zarzycki. – Jest to też rok jubileuszowy miasta, myślę więc, że te dwie daty nas obligują i jestem przekonany, że władze miasta dołożą wszelkich starań, żeby najdalej w tym właśnie roku wszystko zostało już ukończone. Wtedy wreszcie miasto Łomża będzie miało swoją przyzwoitą salę – nie tylko koncertową, ale i widowiskową, bo przyjeżdżają przecież do nas kabarety, teatry, odbywa się też wiele innych koncertów, a nie ma innej sali miejskiej. Jest sala Centrum Kultury na Sadowej, ale nie jest to sala miejska, wypada zaś, by miasto jedną taką, większą i porządną, salę miało.
Wojciech Chamryk