Partyzant odzyskał imię i pamięć
Przez 68 lat spoczywał w bezimiennej mogile. Partyzant zginął z bronią w ręku dwa lata po zakończeniu II wojny światowej. Teraz, w ćwierć wieku po upadku w Polsce systemu komunistycznego, którego „utrwalacze” zabili go 3 maja 1947 roku, na jego grobie staną kamienny pomnik z wyrytym imieniem i nazwiskiem, a także stopniem wojskowym i pseudonimem z czasów konspiracji. St. strz. Antoni Przychodzeń ps „Grom” (27.06.1927 – 3.05.1947), za sprawą pasjonatów historii odzyskał dobrą pamięć odebraną mu wraz z jego życiem przez komunistów.
Antoni Przychodzeń pochodził z podłomżyńskiej wsi Boguszyce. Do konspiracji wstąpił w 1946 roku za sprawą starszego kolegi z tej samej wsi Tadeusza Tadaja ps. „Wrzos”. Wówczas był on dowódcą drużyny w oddziale Narodowego Zjednoczenia Wojskowego (I Brygady Podlaskiej NZW) z oddziału PAS (Pogotowie Akcji Specjalnej) powiatu Łomża kryptonim „Łaba”-„Podhale”, którym dowodził st. sierż. /ppor./ por. Henryka Jastrzębskiego ps. „Zbych”. (Dowódcą powiatu w chwili śmierci „Groma” był por. Tadeusz Narkiewicz ps. „Ciemny” a dowódcą Okręgu NZW Białystok ppłk. Władysław Żwański ps. „Błękit”)
19-letni Antoni Przychodzeń składając przysięgę wojskową otrzymał konspiracyjny pseudonim „Grom”, a w akcjach bojowych pełnił rolę erkaemisty.
- 3 maja 1947 roku w okolicach wsi Tabędz, będąc w pojedynkę, został otoczony przez grupę operacyjną Urzędu Bezpieczeństwa. Pomimo wezwań do poddania się podjął walkę, w trakcie której został zabity – opowiada Dariusz Syrnicki z Łomży, m.in. dzięki którego zaangażowaniu partyzant po latach odzyskał dobre imię. - Mieszkańcy Tabędza pochowali go na miejscowym cmentarzu w nieopisanej mogile. Kilka lat później siostra postawiła na niej metalowy krzyż. Przez dziesięciolecia grób funkcjonował jako grób nieznanego partyzanta. Współcześnie miejsce pochówku wskazała pani Halina Murawska, żyjąca jeszcze sympatia Antoniego, która miała w momencie śmierci „Groma” 17 lat.
W niedzielę w Tabędzu zorganizowano uroczystości związane z ustawieniem pomnika na grobie partyzanta. Na polnym kamieniu jest jego zdjęcie i napis: „Tu spoczywa na wiecznej warcie żołnierz Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, śp. st. strz. Antoni Przychodzeń ps. Grom, ur. 27.06.1927r. zastrzelony 3.05.1947r. w Tabędzu podczas walki z funkcjonariuszami UB”.
Pomnik partyzantowi ufundowali żołnierze skupieni wokół GROM GROUP oraz Fundacja „Niezapomniani”. Nim odsłonięto nagrobny pomnik w tabędzkim koście odprawiono Mszę świętą w intencji partyzanta. W podniosłych uroczystościach brali udział m.in. przedstawiciele władz samorządowych i państwowych, delegacje służb mundurowych i organizacji patriotycznych z całego regionu, poczty sztandarowe oraz zwykli mieszkańcy Tabędza i okolic.
Rodzinna tradycja
- „Grom” nie był jedynym członkiem rodziny, który w obronie wolnej Polski chwycił za broń – podkreśla Dariusz Syrnicki. - Dotarłem właśnie do zdjęcia, o którym wiedziałem, że istnieje, a na którym są czterej bracia cioteczni Antoniego Przychodzeń ps. „GROM”, którzy mieszkali w Konarzycach dwa kilometry od Antka. Za „pierwszego sowieta” (1939-1941) wywiezieni z rodzinami na Syberię. Wyszli z gen. Władysławem Andersem i podjęli walkę w różnych formacjach. Na zdjęciu są od lewej: Czesław - pływał na ORP „KRAKOWIAK”, Jerzy - pancerniak, służył pod gen. Stanisławem Maczkiem, Roman – lotnik, Kazimierz – skoczek, uczestnik walk pod Arhem, służył pod gen. Stanisławem Sosabowskim.
Wszyscy przeżyli wojnę, tylko Antek, brat cioteczny poległ walcząc w kraju już po formalnym zakończeniu II wojny światowej.