Potrzeba ubrań dla chłopców w Domu Samotnej Matki
- Stoi mi przed oczami taki mały chłopczyk w podartych spodenkach, kiedy przywieźliśmy dary ze studentkami, więc od razu zadzwoniłam do Krzysia, że może coś dla chłopców dałoby się znaleźć... - mówi Krystyna Brudnicka z Łomży, która od pięciu lat z kilkorgiem przyjaciół pomaga Domowi Samotnej Matki w Nieławicach k. Wizny, gdzie bezpieczne schronienie znalazło 47 osób, w tym 34 dzieci. - Taki dorosły jak ja może chodzić w ciuchach sprzed 20 czy 30 lat, lecz te dzieci jak każde inne rosną i pewnie są czulsze na opinie o ich wyglądzie... Zbieramy teraz ubranka dla chłopców od półtora roku do 15. roku życia i... bardzo potrzebne są pampersy, bo są też dzieci niepełnosprawne.
Krystyna Brudnicka ma z Domem Pomocy Społecznej w Nieławicach stały kontakt i stała się dlań swoistym ambasadorem potrzeb w Łomży i w Polsce, bowiem razem z nią nad losem matek i dzieci życzliwie pochylają się przyjaciele, m.in., znad Bałtyku i ze Śląska. - Jak trzy lata temu jechaliśmy w zimę, to były mrozy i straszne zaspy, tak że utknęliśmy w szczerym polu. Dom Samotnej Matki to jest budynek po starej szkole, daleko od zabudowań. Ma trzy kondygnacje, niełatwo go ogrzać... Wtedy na apel przedsiębiorca tonę węgla zawiózł własnym transportem, młodzież z „Mechaniaka” dwie akcje zrobiła, kilka ton węgla i miału kibice ŁKS 1926 Łomża przywieźli... Teraz, po telefonie do Krzysztofa Staniórskiego i ogłoszeniu akcji na Facebooku, to liczę, że wspólnymi siłami uda się zebrać odpowiednie rzeczy dla Domu Samotnej Matki. Tam jest bardzo czyściutko, ale tak biednie.
Ciągle tam na coś brakuje: raz na węgiel, innym razem na jedzenie, środki czystości czy lekarstwa. Nie ma tak, niestety, że tylko pstryknę palcem i ktoś pomaga. Pomagają naprawdę wrażliwi ludzie.
Agnieszka Traczyńska idzie w sobotnie przedpołudnie z dwiema dużymi torbami foliowymi do sklepiku „Pamiątki z Łomży”, mieszczącego się w podziemiach przedwojennej kamienicy przy Starym Rynku 13. Trzydziestokilkulatka jest mamą dwóch synów: jeden ma niecałe dwa lata, drugi – już prawie osiem. - Wczoraj przeczytałam na Facebook apel Krzysztofa, że potrzeba ubranek dla chłopców – tłumaczy swoją wizytę z pękatymi torbami, na wierzchu których zwracają uwagę małe, ładne sandałki letnie. - Pomyślałam, że rzeczy od nas się przydadzą, bo dzieci w tym wieku szybko wyrastają z ubrań i bucików, to czemu miałabym komuś nie pomóc? Nie wyrzuciłam, mimo że nie mam wśród znajomych rodziców chłopców. A wystarczyło ubrania z piwnicy delikatnie odświeżyć.
Słuchający pierwszej ofiarodawczyni Krzysztof Staniórski, i prowadzący sklepik z „Pamiątkami z Łomży”, ma dwie córki. - To pani Krystyny wielka zasługa, że my o potrzebach Domu Samotnej Matki w ogóle się dowiedzieliśmy – podkreśla właściciel. - Moim zdaniem, to naturalny odruch, że chcemy pomagać: jeśli ktoś ma czegoś w nadmiarze, z czego nie korzysta, to powinien podzielić się z potrzebującymi, zwłaszcza z biedniejszymi. Podałem adres „Pamiątek” przy Starym Rynku 13, żeby było miejsce, dokąd zawsze można przynieść rzeczy dla samotnych matek i ich dzieci. W dni powszednie sklepik otwarty jest od godz. 10. do 18., w soboty od 10. do 14. Dziękuję za każdy dar.
Mirosław R. Derewońko