Poetyckie wędrówki po Łomży
Łomża jakiej już nie ma powróciła w wierszach Andrzeja Cholewickiego i na zdjęciach Przemysława Karwowskiego. Obaj twórcy byli gośćmi kolejnego spotkania w Salonie Literackim Anny Jakubowskiej. – Nie uważam się za poetę, ja bywam poetą – zaznacza Andrzej Cholewicki. – Ładnie mnie nazwał Janek Kulka: poeta podwórkowy. Ja mówię, że jestem raczej poetą ulicznym, ale to też mi pasuje!
Andrzej Cholewicki pierwszy wiersz napisał będąc w pierwszej lub drugiej klasie szkoły podstawowej. I pomimo tego, że jego pierwsze poetyckie próby, z powodu zbyt dużej ilości kleksów, nie spotkały się z uznaniem nauczycielki, tworzył dalej. Efekty to, m.in. wydany 26 lat temu przez LSW tomik „Cień złotego cielca” oraz liczne wiersze o Łomży.
– Chyba nikt z łomżyńskich poetów tak pięknie nie opisał wędrówek po zaułkach starej Łomży – ocenia Witold Długozima, twórca Teatrzyku Żywego Słowa „Logos”, którego młodzież, obok wychowanków Bursy nr 3, recytowała wiersze . – Byłem zaskoczony i zachwycony tym, że tyle piękna przetrwało do naszych czasów w poezji pana Andrzeja!
W wierszach pojawiały się: Stare Miasto, Rembelin, Satyr, Stokrotka, Dołek czy zlikwidowany latem bar Matysiaki. Co ciekawe młodzi recytatorzy, przygotowani przez Urszulę Bielicką – Gronek, Iwonę Kwiatkowską oraz Witolda Długozimę, wykazali duże zainteresowanie przeszłością miasta, w którym mieszkają od urodzenia bądź, w przypadku wychowanków Bursy nr 3, od niedawna.
– Było to dla mnie bardzo wzruszające! – mówi Andrzej Cholewicki. – Nie spodziewałem się, że tak to można odczytać. Cieszy mnie też to, że ci młodzi ludzie zainteresowali się historią Łomży, pytali gdzie jest ulica Kanalna, Zamiejska, albo co to takiego „Sporty”.
Program wtorkowego spotkania z poezją dopełniły piosenki Czesława Niemena, Czerwonych Gitar oraz Marka Grechuty w wykonaniu utalentowanej młodej wokalistki Alicji Weydmann, której towarzyszyli brat Hubert na gitarze oraz basista Michał Janczewski.
– Szkoda, że nie dogadaliśmy się wcześniej, bo mogliśmy tu zagrać moje piosenki! – stwierdził nieoczekiwanie Andrzej Cholewicki i sam… chwycił za gitarę improwizując bluesa, co przyjęto z niedowierzaniem, kiedy dodał, że nie grał i nie śpiewał ze 20 lat!
Swoistą ilustracją łomżyńskich wierszy Andrzeja Cholewickiego były fotografie z cyklu „Łomżyński testament” Przemysława Karwowskiego.
– To prawie cała wystawa, którą pokazywałem w Galerii Pod Arkadami w 1998 r. – mówi Przemysław Karwowski. – To ginąca Łomża, bo chodziłem po mieście z aparatem i utrwalałem to wszystko, co się sypie i wali. I wiele z tych budynków już nie istnieje, tylko niektóre zostały odnowione – ale w taki sposób, że straciły swoją zabytkową wartość.
Po wielu urokliwych zakątkach Łomży pozostały tylko wiersze i archiwalne fotografie, dlatego są plany zebrania ich w książce. Poza tym pamięć o tych miejscach jest wciąż żywa, nie tylko wśród osób starszych.
– Ogromnie mnie cieszy jak przychodzi tutaj młodzież! – mówi Anna Jakubowska. – Bo mówią: taka będzie Rzeczpospolita, jak i młodzieży chowanie. A to wspaniała sprawa, kiedy młodzi ludzie czytają, rozwijają się, chcą poznawać historię swojego miasta!
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk