Rzecznik Praw Dziecka bada jak mogło dojść do tragedii w Hipolitowie
- Jeśli były zaniedbania, to ja na pewno o tym głośno powiem - zapewnia Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka, który dziś osobiście rozpoczął „kontrolę służb” w sprawie 41-letniej matki z Hipolitowa, która na przestrzeni kilkunastu lat miała zabić co najmniej pięcioro swoich nowo narodzonych dzieci. Rzecznik w Sądzie Rejonowym w Łomży zapoznał się z aktami sprawy kobiety, która od kilku lat ma wyznaczonego kuratora sądowego. Jak zapowiada, będzie rozmawiał jeszcze z prokuratorami Prokuratury Okręgowej w Łomży, z burmistrzem i władzami gminy Stawiski oraz z kierownictwem tamtejszego Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej, sprawującego opiekę nad rodziną, w której dochodziło do straszliwych wydarzeń.
Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak przyznał, że już wczoraj prawnicy z jego biura analizowali zebrane dokumenty. Kompletowali materiały w Łomży, sprawdzali relacje między służbami i spotkali się z ludźmi, zgłaszającymi się w tej sprawie.
Rzecznik Praw Dziecka: „To bardzo drażliwa sprawa!”
Rzecznik stwierdził: „Mam wiele pytań, ale nie chcę teraz się nimi podzielić z opinią publiczną, póki nie spotkam się z pracownikami socjalnymi GOPS w Stawiskach”. Nie ukrywa, że po dokładnym zbadaniu sprawy może „wyciągnąć dalekosiężne wnioski dyscyplinarne”. Jego przyjazd służy wyciągnięciu wniosków w praktyce, „aby do takich sytuacji nie dochodziło nigdy w przyszłości”.
Przedmiotem kontroli w Łomży i Stawiskach będą – jak wylicza rzecznik Marek Michalak - kwalifikacje wszystkich osób realizujących poszczególne zadania, obłożenie zadaniami, dobór działań i wsparcie w realizacji pomocy rodzinie z Hipolitowa. - To bardzo drażliwa sprawa – ocenia rzecznik. - Bo łatwo najpierw w kogoś rzucić kamieniem...
„Jeden rzecznik, sąd i urząd sprawy nie załatwi...”
Podczas transmisji na żywo TVP Info z Sądu Rejonowego w Łomży Marek Michalak w rozmowie z red. Mariuszem Rytlem powiedział, że „w każdej sprawie stara się zobaczyć ogólniejsze tło”. Dopytywany przez reportera o szczegóły stwierdził: „Brak wrażliwości społecznej, znieczulica, nie jest nowością na przestrzeni dziesięcioleci”. Wytykał sąsiadom niereagowanie, co się dzieje za ścianą, krewnym – niereagowanie, co się dzieje w rodzinie, a ludziom na ulicy czy w supermarkecie – niereagowanie, że ktoś z opiekunów zbił dziecko.
- Jeśli dzieci nie będą przez nas wszystkich jako społeczeństwo chronione, będzie im się nadal działa krzywda – ostrzegał rzecznik. - Kiedy dzieje się coś niedobrego, powinny reagować nie tylko służby, ale każdy dorosły. Kiedy słyszymy płacz za ścianą tygodniami, trzeba się zainteresować: bo albo dziecko po prostu ząbkuje, albo ma sińce i nasza reakcja uratuje mu życie. Jeden rzecznik, jeden sąd czy jeden urząd sprawy nie załatwi.
Rzecznik Marek Michalak zapewnił, że wniosków z kontroli działań służb i sprawy tragedii w Hipolitowie nie zostawi „dla siebie”. Zadeklarował, że o ustaleniach i ewentualnych zaniedbaniach zostanie poinformowana opinia publiczna.
Mirosław R. Derewońko